[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż jestemstąd, nie jestem istotą ludzką bardziej niż ty. - Mylisz się, mała, jesteś.Nie uczyniłem cię ani trochęmniej ludzką - powiedział i zakasłał.- Nie żałuję, że nie chciałem spółkować.Nie mógłbym tego robić z kimś z mojej rasy.Byłoby w tym zbyt.nie wiem, jakto określić, zbyt mało mnie, zbyt dużo ich, coś w tym rodzaju.Nie mogłem sięwiązać, to nie byłoby niczym więcej poza pustką.To Wielki Grzech być niezdolnymdo dawania, bo Wszechświat zna tylko pojęcia więcej albo mniej, a ja pragnąłem,żeby to było dobro albo zło.A więc zesłali mnie tutaj.Ale wiesz, w końcudopięli swego, mała.- Przez chwilę czułam na sobie jego dłoń, która potem znowuopadła.- Mimo wszystko zrobiłem to.Tyle że nie z kimś z moich. Bulgotanie w jego gardle ustało.Siedziałam przez chwilęprzy nim w ciemnościach.W końcu poczułam to, anielski fluid.Byłdrgająco-burzliwy, jak za dużo kawy na pusty żołądek.Zamknęłam oczy i położyłamsię na trawie dygocząc.Być może sprawił to szok, ale raczej nie.Srebrnefajerwerki rozjarzyły się, tym razem w mojej głowie, a z nimi pojawiło sięmnóstwo obrazów, których nie rozumiałam.Coś o Aniele i miejscu, z któregoprzybył, i o sposobie, w jaki spółkowali.Przypominało to bardzo rzeczy, któreAnioł i ja robiliśmy będąc razem.Wyglądali bardzo podobnie do nas, ale istniałoteż wiele różnic, rzeczy, których nie potrafiłam określić.Nie potrafiłam teżzrozumieć, jak go tu przysłali ś w i a t ł e m , w małych wiązkach, czy jakośtak.Nie miało to dla mnie żadnego sensu, ale domyślałam się, że Anioł mógł byćświatłem.Srebrnymi fajerwerkami. Musiałam stracić przytomność, bokiedy otworzyłam oczy, miałam wrażenie, że leżę tak od dłuższego czasu.Ale byłowciąż ciemno.Usiadłam i wyciągnęłam rękę, żeby dotknąć Anioła, myśląc, żepowinnam ukryć jego ciało. Nie było go.Tam gdzie leżał, pozostała tylko kupkajakiegoś wilgotnego, sypkiego popiołu. Spojrzałam na samochód i na nią.Wszystko to wciąż tamjeszcze było.Ktoś to niedługo zauważy.Nie chciałam być wtedy w pobliżu. Byłam nadal cała obolała, ale zdołałam dowlec się do tejdrugiej drogi i ruszyłam pieszo z powrotem w kierunku miasta.Chyba to teraz c zu ł a m , tak jak musiał czuć to Anioł, coś wibrującego jak bęben, albodźwięczącego jak dzwon wszystkimi rodzajami zjawisk, śmiechem i płaczem,miłością i nienawiścią, troską i czym tam jeszcze, co przytrafia się ludziom.Tobyło to, co chłonął Anioł; energia, którą, jeśli chciałam, mogłam teraz teżwchłaniać. Wiedziałam, że wchłanianie jej w ten sposób będziewspanialsze od wszystkiego, co mają inni ludzie, wspanialsze od wszystkiego, comogłabym mieć, gdyby wiele lat temu nie stało się ze mną to, co się stało. Nie byłam wcale pewna, czy tego chcę.Jak Anioł odmawiającyspółkowania tam, skąd przybył.On nie chciał tam, a ja nie mogłam tu.Z tym, żeteraz byłam zdolna do czegoś więcej. Nie byłam wcale pewna, czy tego chcę.Ale nie wierzyłamteż, że zdołam się powstrzymać, tak jak nie mogłam powstrzymać bicia mego serca.Być może nie był to naprawdę taki dobry czy taki niezbędny dar.Ale było tak,jak powiedział Anioł: wszechświat nie zna pojęcia dobra czy zła, wie tylko, coto więcej i co mniej.Tak.Słyszałam t o. Pomyślałam o kelnerce bez twarzy.Mogłam teraz odszukać ichwszystkich, wszystkich tych z innych miejsc, z innych światów, które ich wygnałyza jakieś niepojęte zbrodnie, których natury nikt tu nie zrozumie.Mogłamodnaleźć ich wszystkich.Wy przepędzacie swoich wyrzutków, powiedziałabym im,ale my tutaj p o z w a 1 a m y z o s t a ć naszym.I oto tak właśnie.Takwłaśnie żyje się we wszechświecie, który zna tylko pojęcie więcej lub mniej. Szłam w kierunku miasta.przekład : Jacek Manicki powrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]