[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uwolniê kraj od wojny! Od zwyciêstw i rozszerzenia granic rozpocznê panowanie domu mego.Zakwitnie spokój i pomyœlnoœæ, ogieñ nie bêdzie pali ³wsi i miast.Tak bêdzie i tak byæ musi.Tak mi dopomó¿ Bóg i œwiêty Krzy¿ - bo czujê w sobie si³ê i moc z nieba mi dan¹, bo chcê szczêœcia tej krainy, bo nie tu jeszcze koniec moich zamys³Ã³w.I na te œwiat³a niebieskie przysiêgam, na te drgaj¹ce gwiazdy, ¿e niech jeno si³ i zdrowia mi starczy, a ca³y ten gmach wal¹cy siê dzisiaj odbudujê na nowo i potê¿niejszym ni¿ dot¹d go uczyniê.Ogieñ bi³ ze Ÿrenic i oczu ksiêcia i ca³¹ jego postaæ otacza³ jakiœ blask niezwyk³y.- Wasza ksi¹¿êca moœæ! - zakrzykn¹³ Kmicic - umys³ obj¹æ tego nie mo¿e, g³owa pêka, oczy boj¹ siê patrzyæ przed siebie!- Potem - mówi³ dalej Radziwi³³, jakby id¹c za dalszym biegiem w³asnych myœli - potem.Jana Kazimierza nie pozbawi¹ Szwedzi pañstwa ni panowania, ale go w Mazowszu i Ma³opolsce zostawi¹ Bóg mu nie da³ potomstwa.Potem przyjdzie elekcja.Kogó¿ na tron wybior¹, jeœli chc¹ dalszy sojusz z Litw¹ utrzymaæ? Kiedy¿ to tamta Korona dosz³a do potêgi i zgniot³a moc krzy¿ack¹? Oto gdy na jej tronie zasiad³ W³adys³aw Jagie³³o.I teraz tak bêdzie.Polacy nie mog¹ kogo innego na tron powo³aæ, jeno tego, kto tu bêdzie panowa³.Nie mog¹ i nie uczyni¹ tego, bo zgin¹, bo im miêdzy Niemcami i Turczynem powietrza w piersi nie stanie, gdy i tak rak kozacki pierœ tê toczy! Nie mog¹ ! Œlepy, kto tego nie widzi; g³upi, kto tego nie rozumie! A wówczas obie krainy znowu siê po³¹cz¹ i zlej¹ siê w jedn¹ potêgê w domu moim! Wówczas obaczym, czy oni królikowie skandynawscy ostoj¹ siê przy dzisiejszych pruskich i wielkopolskich nabytkach.Wówczas powiem im: “quos ego!" i t¹ stop¹ wychud³e ¿ebra im przycisnê, i stworzê tak¹ potêgê, jakiej œwiat nie widzia³, o jakiej dzieje nie pisa³y, a mo¿e do Konstantynopola krzy¿, miecz i ogieñ poniesiem i groziæ bêdziem nieprzyjacio³om, spokojni wewn¹trz! Wielki Bo¿e, który obracasz gwiazd krêgi, daj¿e mi ocaliæ tê nieszczêsn¹ krainê na chwa³ê Twoj¹ i ca³ego chrzeœcijañstwa, daj¿e mi ludzi, którzy by zrozumieli myœl moj¹ i do zbawienia chcieli rêkê przy³o¿yæ.Otom jest!.Tu ksi¹¿ê roz³o¿y³ rêce i oczy podniós³ do góry:- Ty mnie widzisz! Ty mnie s¹dzisz!.- Moœci ksi¹¿ê! Moœci ksi¹¿ê! - zawo³a³ Kmicic.- IdŸ! opuœæ mnie! rzuæ mi buzdygan pod nogi! - z³am przysiêgê! przezwij zdrajc¹!.Niech w tej koronie cierniowej, któr¹ mi na g³owê w³o¿ono, ¿adnego ciernia nie zbraknie! Zgubcie kraj, pogr¹¿cie go w przepaœæ, odtr¹æcie rêkê, która go zbawiæ mo¿e, i na s¹d bo¿y idŸcie.Tam niechaj nas rozs¹dz¹.Kmicic rzuci³ siê na kolana przed Radziwi³³em.- Moœci ksi¹¿ê! ja z tob¹ do œmierci! ojcze ojczyzny! zbawco!Radziwi³³ z³o¿y³ mu obie rêce na g³owie i znów nasta³a chwila milczenia.Jeno puszczyk œmia³ siê ci¹gle na wie¿y.- Wszystko otrzymasz, czegoœ pragn¹³ i po¿¹da³ - rzek³ uroczyœcie ksi¹¿ê.- Nic ciê nie minie, a wiêcej spotka, ni¿ ci ojciec i matka ¿yczyli.Wstañ, przysz³y hetmanie wielki i wojewodo wileñski!.Na niebie poczê³o œwitaæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]