[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Głównym pożytkiem z tych zajęć było to, żeudawało nam się przez całe pół godziny nie czuć do siebie nienawiści.Wpozostałych chwilach - niestety - nie mogliśmy na siebie patrzeć.Niewytrzymywałem tego ciągłego tasowania kart przez Hama.Dred odczuwałnieuzasadnioną wrogość wobec moich nielicznych papierosów.Pachy Sama były czymśstrasznym, nawet w fetorze zgnilizny wypełniającym kapsułę, wobec któregonajgorsze powietrze na Gateway zdawało się olejkiem różanym.A Klara? - Klaramiała także swoje przyzwyczajenia.Lubiła szparagi.Zabrała ze sobą cztery kilosuszonych warzyw, żeby mieć jakąś odmianę i jakieś zajęcie, i chociaż zawszedzieliła się ze mną, a czasami nawet zapraszała pozostałych, to szparagi jadłasama.Szparagi powodują osobliwą woń moczu.Niezbyt to romantyczne dowiadywać sięz zapachu we wspólnej toalecie, co jadła twoja ukochana.UWAGI O NARODZINACH GWIAZD Dr Asmenion: Przypuszczam, że większość z was bardziejinteresuje się premiami naukowymi niż sama astrofizyka.Nie ma się jednak zabardzo czym przejmować.Prawie cała robotę odwala za was instrumenty badawcze.Wynatomiast prowadzicie regularne obserwacje, a jeśli natraficie na coś ciekawego,zostanie to właściwie ocenione po waszym powrocie. Pytanie: Czy mam szukać czegoś szczególnego? Dr Asmenion: Oczywiście.Na przykład jeden poszukiwaczzgarnął kiedyś pół miliona, gdy znalazłszy się w pobliżu Mgławicy Orionastwierdził, że pewne partie chmury gazowej wykazują wyższa temperaturę niż reszta.Doszedł do wniosku, że oto właśnie powstaje nowa gwiazda.Gęstniejący gaz zaczynałzwiększać swa temperaturę.Uznał, iż w ciągu następnych dziesięciu tysięcy lat wtym właśnie miejscu powstanie prawdopodobnie wyraźny układ słoneczny, toteżwykonał specjalny wykres tej części nieba.Dostał więc za to premię.TerazKorporacja wysyła tam co roku statek, by zrobić nowe pomiary.Płacą sto tysięcypremii, z czego połowę otrzymuje ów poszukiwacz.Jeśli chcecie, mogę podaćwspółrzędne podobnych miejsc, jak na przykład Mgławicy Trójdzielnej.Może to niebędzie warte pół miliona, ale zawsze coś. A była mimo wszystko moją ukochaną - naprawdę.W ciągu tychniekończących się godzin spędzonych w lądowniku nie tylko kochaliśmy się, alerównież rozmawialiśmy.Niczyich myśli nie znałem ani trochę tak dobrze, jak myśliKlary.Musiałem ją kochać.Nie mogłem nic na to poradzić, i nie mogłem przestać. Nigdy nie przestanę. Dwudziestego trzeciego dnia grałem na elektronicznym pianinieHama, kiedy nagle zrobiło mi się niedobrze.Wahająca się grawitacja, której jużwcale nie zauważałem, nagle zaczęła rosnąć.Spojrzałem w górę i napotkałem wzrokKlary.Uśmiechała się bojaźliwie, prawie na granicy łez.Wskazała palcem, a tam wzwojach szklanej spirali, niczym małe migocące rybki, goniły się złotawe iskierki.Objęliśmy się i trwaliśmy tak chichocząc, podczas gdy przestrzeń dokoła nasobracała się i podłoga stawała się sufitem.Dotarliśmy do połowy drogi.Została nam nawet jeszcze rezerwa czasowa.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]