[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przytulił ją czule i ruszyli korytarzem skręcając doniebieskiego dziewięć.Ujrzeli kolejny wyludniony korytarz strzeżony przezrozstawionych z rzadka żołnierzy. - Josh - przypomniał sobie nagle, opuszczając rękę. - Co Josh? Skręcił do windy wyjmując po drodze papiery z kieszeni, alepełniący tu służbę żołnierze z Indii przepuścili ich bez sprawdzania dokumentów. - Zgarnęli Josha.Mallory wie, że tu jest i gdzie jest. - Co zamierzasz zrobić? - Mallory zgodziła się go zwolnić.Może już go wypuścili.Muszęsprawdzić w komputerze, czy jest jeszcze w areszcie, czy już w swoim mieszkaniu. - Mógłby spać u nas. Zamilkł.O tym nie pomyślał. - Czy inaczej będziemy mogli spać spokojnie? - spytała. - W jego towarzystwie też sobie nie pośpimy.We trójkę w takiejklitce.A może w jednym łóżku? - Sypiałam już w tłoku.Czasami nawet dłużej niż jedną noc.Jeśli dobiorą się do niego. - Eleno.Co innego, gdy protest składa stacja.W tej sprawieistnieją pewne drażliwe momenty, osobiste porachunki z Joshem. - Tajemnice? - Rzeczy, które nie lubią światła dziennego.Rzeczy, którychwyjścia na jaw Mallory może sobie nie życzyć, rozumiesz? Ona jest niebezpieczna.Rozmawiałem z wieloma mordercami, którzy nie dorastali jej do pięt, jeśli chodzio bezwzględność. - Jest kapitanem Floty.To elita, Damonie.Spytaj któregochcesz kupca.Orientujesz się przecież, że w tych oddziałach, które zajęłystację, znajduje się niejeden krewniak kupców, ale oni nie wyłamią się z szeregunawet po to, by pozdrowić własną matkę.To co zabiera Flota.już nie wraca.Znam Flotę lepiej od ciebie i mogę ci tylko powiedzieć, że jeśli chcemy cośzrobić, to powinniśmy to zrobić.Teraz. - Zabierając go do siebie ryzykujemy odnotowanie tego faktu waktach Floty. - Wydaje mi się, że wiem, co chcesz zrobić. Ona też była uparta.Zatrzymał się przy windzie i myślał zpalcem na przycisku. - Tak, chyba będzie lepiej, jeśli go do siebie zabierzemyprzyznał w końcu. - Tak - powiedziała.- Ja też tak myślę.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]