[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwszego Ziemianina, z którym nawiązano kontakt, WilliamaDulac'a. Muzyka wznosiła się i opadała, pędziła naprzód i zwalniała niepewnie.Zupełnietak samo, jak rodzaj ludzki.Wszystko, czym była ta rozjuszona, cudowna,przerażająca, wspaniała rasa, mogło być odnalezione w muzyce. Nerwowa kakofonia wreszcie się uspokoiła, a kompozycja zakończyła sięcichnącym szeptem instrumentów drewnianych i strunowych.Fascynujące dźwięki.Może pewnego dnia uda jej się zrozumieć je do końca.Z cichym trelemsygnalizującym krańcowe zmęczenie, wygięła do tyłu szyję, czego nie mógłbyzrobić żaden Ziemianin, ograniczony swą potężną muskulaturą i mocnymi kośćmi.Jedyny księżyc Mahmaharu zaszedł już za horyzont i konstelacje jej rodzimejplanety błyszczały jaskrawo na ciemnym niebie. Nie wiedziała, co przyniesie przyszłość, ale wiedziała, że zrobiła co tylkomogła.Ziemianie z Kadry i Leparowie będą współdziałać, by pilnować swoichsekretów.W świetle tego osiągnięcia, uratowanie własnego życia było tylkonieistotnym dodatkiem.Cóż znaczył jeden Wais mniej, czy więcej? Jej badania wymagały dalszego skodyfikowania, skomentowania i sklasyfikowania.Ciągle jeszcze mnóstwo roboty. - Przynajmniej wszyscy byli grzeczni - pomyślała - nawet Ziemianka.Dobremaniery były niewątpliwie jednym z największych ustępstw dla galaktycznejcywilizacji. Wyprostowała się i przeciągnęła, stawiając i ponownie opuszczając swój czub,oraz pióra na szyi, po czym ruszyła w dół kopca w kierunku uczelnianego środkatransportu, który zawiezie ją do domu.Szła z pewnością siebie, wypływającą zwiedzy, że jeśli nawet nie zostawi po sobie pokoju, to przynajmniej odrobinęzrozumienia. W końcu po to są uczeni.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]