[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprowadził jewszystkie ku początkom. Ayla znów posmakowała przedwiecznego lasu i poczuła, jak obracasię on w ciepłą sól.Jej wrażenia nie były tak uchwytne jak wrażeniaczarowników.To uczucie istnienia i pamięć świtu życia były dla niej czymścałkiem nowym, jej wspomnienia o tym były podświadome i mgliste.Ale jejnajgłębsza jaźń pasowała na razie do ich odczuć.Początki były takie same,pomyślał Mog-ur.Ayla wiedziała, że komórki jej ciała dzielą się i różnicują wciepłych, ożywczych wodach, które sama nadal w sobie nosi.Rosły, dzieliły się,różnicowały a ich ruch miał jeden cel - kolejny podział i delikatne tętno życiastało się mocne, nabierając kształtu i formy. Kolejny podział - i poznała ból pierwszego oddechu powietrzemnowego środowiska.Podział.tłusta, gliniasta ziemia i zieleń młodych zarośli,kopanie nor w ucieczce przed drapieżnymi potworami.Podział - i poczuciebezpieczeństwa dzięki chwyconej nad przepaścią gałęzi, nagle upał i suchość,susza wyganiająca ją z powrotem na morski brzeg.Podział.ślady brakującegoogniwa zagubione w morzu, które powiększyło jej ciało, zmyło z niej sierść izmieniło kontury; kuzyni zostali tam i powrócili do wcześniejszego, opływowegokształtu, zachowując oddychanie powietrzem i karmienie młodych mlekiem. Teraz szła w pozycji wyprostowanej na tylnych nogach, przednieprzeznaczając do chwytania; oczy, ustawione wysoko, widziały dalszy horyzont.początki przedmóżdża.Tutaj odłączyła się od Mog-ura i wstąpiła na nową ścieżkę,nie tak jednak odległą, żeby nie mógł jej obserwować ze swej drogi, prawierównoległej.Odłączył się od pozostałych, ale oni byli już tak daleko, że mogliiść sami.I tak zresztą nadszedł już czas, by się rozdzielić. Teraz tylko ich dwoje: stary człowiek klanu i młoda kobietaurodzona u Innych.Mog-ur nie był już przewodnikiem, był tropicielem.Ale nietylko on badał jej ślady; ona też tropiła jego.Ujrzała, jak ląd zmienia się zgorącego w lodowaty, poczuła chłód o wiele głębszy i bardziej przeszywający niżten, który znała.Ten ląd był odległy zarówno w czasie; jak i w przestrzeni,położony daleko na zachód, czuła bliskość oceanu o wiele większego niż morzeotaczające ich półwysep. Ujrzała jaskinię, dom przodka Wielkiego Czarownika, którywyglądał tak samo jak on.Obraz był niewyraźny, zamglony, widziany ponadprzepaścią, która dzieliła ich rasy.Jaskinia była niszą w stromej ścianie, wpobliżu przez płaską równinę płynęła rzeka.Na szczycie urwiska stał głaz,długa, spłaszczona kolumna pochylona nad krajem urwiska, jak gdyby zamarła wakcie spadania.Głaz pochodził z innego miejsca, przeniesiony przez rozszalałąwodę i falującą ziemię, zostawiony na krawędzi klifu będącego domem przodkaMog-ura.Obraz zafalował i znikł, ale pamięć o nim pozostała w umyśle Ayli. Przez chwilę poczuła wszechogarniający smutek.Potem zostałasama, Mog-ur nie mógł już dalej iść.Sama odnalazła powrotną drogę do siebie iposzła nawet dalej.Znów zobaczyła jaskinię, a po niej chaotyczny kalejdoskoppejzaży ułożonych nie spontanicznością natury, ale świadomym działaniem.Budowlew kształcie pudełek wystawały z ziemi, wiły się długie kamienne wstęgi, a nanich dziwne zwierzęta poruszające się z wielką prędkością; ogromne ptakiprzecinały niebo nie poruszając skrzydłami, a później znowu inne sceny, którychznaczenia nie potrafiła pojąć.Zapędziła się w powrocie do teraźniejszości,zawędrowała w przyszłość i o mało nie zaczęła znów być świadkiem rozpadu.Terazjej umysł był jasny.Patrzyła zza kamiennej ściany na krąg dziesięciuczarowników. Mog-ur patrzył na nią, a w jego głębokim, brązowym oku ujrzałaten sam smutek, który czuła przed chwilą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]