[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ziêba nadobnej by³a urody,A czy¿yk m³ody.Pokarm by³ piêkny, liczny, dorodny,A czy¿yk g³odny.Nie myœl¹c wiêc wielePosun¹³ siê œmiele;Lecz ledwie przy kratce.Trzask! - czy¿yk w klatce.Zrazu pieszczoty ziêby, jej g³os mi³yMyœli niewoli z g³Ã³wki oddali³y;Lecz nied³ugaTa us³uga:Jakby nie ta co z pocz¹tku,Duma³a gdzieœ w swoim k¹tku,A gdy czy¿yk grzecznie, ³adnieO œpiewanie j¹ zagadnie,Huknie,Puknie:- Ja póty wabiê, pókim sama w domu,Póki mi trzeba podobaæ siê komu.-Choæ westchn¹³ czy¿yk nad dzielnoœci¹ mowy,Nie straci³ g³owy.Wspomnia³ o prosie;Wzi¹³ siê do niego.Lecz - o, smutny losie!O, nadziejo marna!Du¿o tam ³upek, a niewiele ziarna.Westchn¹³ jeszcze i wzdycha³, ale nic nie zmieni³.-Niejeden jest czy¿ykiem, co siê dziœ o¿eni³.P.JOWIALSKAFigle! figle!Janusz odchodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]