[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JANUSZIdŸ¿e sobie, (porywczo) proszê grzecznie.WIKTORPójdê, jak mi siê podoba.JANUSZCzego waæpan chcesz ode mnie?WIKTOR¯ebyœ waæpan by³ grzeczny.JANUSZironicznieW samej rzeczy! mam byæ z kim.WIKTORZ kim? z kim? Co to z kim? Co waæpan rozumiesz przez to: "z kim"?JANUSZOso! daj mi pokój.WIKTORJa siê pytam, co znaczy to: "z kim"?JANUSZTo znaczy, ¿e nie potrzebujê byæ grzecznym z jakimiœ awanturnikami, którzy m¹c¹ pokój uczciwego domu.WIKTORwstrzymuj¹c pasjeAwanturnikami! awanturnikami! powiadasz.JANUSZNajmniej.WIKTORNajmniej, najmniej, powiadasz?JANUSZPowiadam.WIKTORAle waæpan sam chcia³eœ.JANUSZwybuchaj¹c z³oœci¹ - k³Ã³tnia coraz g³oœniejszaCo! I ty, ty mi bêdziesz dokucza³ tym: "sam chcia³eœ"? Chcia³em, do stu piorunów, z drugiego takiego jak ty zrobiæ igraszkê!WIKTORkrzycz¹cNie tak g³oœno, ty moœpanie!JANUSZkrzycz¹cBo z takich zawsze ¿artowa³em i ¿artowaæ bêdê - ale nie wiedzia³em, ¿e wilka puszczam do owczarni.SCENA TRZYNASTAJanusz, Wiktor, Szambelan, za nim Szambelanowa.SZAMBELANwbiegaj¹cCo siê tu dzieje?SZAMBELANOWAC`est vacarme!WIKTORdo JanuszaWilk k¹sa, pamiêtaj!SZAMBELANOWAO co idzie? Powoli, grzecznie.JANUSZdo WiktoraPrecz st¹d! precz!SZAMBELANprzez oknoJegomoœæ! Tatuniu! Jegomoœæ!WIKTORwstrzymuj¹c siêGdybym nie uwa¿a³ na przytomnoœæ tej damy.JANUSZTo co?.to co?SZAMBELANprzez oknoK³Ã³c¹ siê! Chc¹ siê biæ! -WIKTORNie, do tego stopnia nie zapomnê siê nigdy.Racz pani przebaczyæ, unios³em siê w jej przytomnoœci; wyznajê mojê winê! (do Janusza) Zobaczymy siê!JANUSZZobaczysz siê, zobaczysz, wiem z kim.SZAMBELANOWAJanuszu! ani s³owa! Ja chcê, ja ka¿ê! - có¿ to za karczemne obyczaje? WstydŸ siê waæpan! Ten pan pierwszy uzna³ swój b³¹d i przeprosi³ za uchybienie nale¿ytego uszanowania damie.Taisez-vous!SCENA CZTERNASTACi¿ sami.Pan Jowialski, Pani Jowialska, Ludmir.Pan Jowialski z ¿on¹ w œrodku, po lewej Wiktor i Ludmir, po prawej Janusz i Szambelanowa.W g³êbi Szambelan zbiera i ogl¹da klatki.P.JOWIALSKIKtó¿ siê k³Ã³ci? Od fuków przysz³o do puków.Co? kto z kim?SZAMBELANOWAPan Janusz, taki grzeczny - z tym panem! - Fi! C`est misere.P.JOWIALSKIOd s³owa do s³owa, a¿ boli g³owa.WIKTORUnios³em siê zanadto, to prawda.P.JOWIALSKIZaraz wam powiem bajeczkê.S³uchajcie:Na dziedziñcu przy kurnikuKrzykn¹³ kogut - kukuryku!Kukuryku! - krzykn¹³ drugi,I dalej w czuby!Bij¹ skrzyd³a jak kañczugi,Dzióbi¹ dzioby,Dr¹ pazuryA¿ do skóry.Ju¿ krew kapie, pierze leci -Z kwoczk¹ uszed³ rywal trzeci.A wtem indor dmuchn¹³: - Hola! -Sta³a siê jego wola.- O co idzie, o co chodzi?Indor was pogodzi.-Na to oba, ka¿dy sobie:- PrzedrzeŸnia³ siê mej osobie.- Moi panowie -Indor powie -Niepotrzebnie siê czubi³o,PrzedrzeŸniania tu nie by³o;Obadwa z jednej zapialiœcie nuty,Boœcie obadwa koguty.-Kiedy g³upstwo jeden powie,G³upstwo drugi mu odpowie;Potem p³ac¹ ¿yciem, zdrowiem.Co rzec na to? Wiem - nie powiem.P.JOWIALSKAO, mój Bo¿e! Koguty! Figle! figle!LUDMIRdo WiktoraCó¿ siê sta³o?SZAMBELANOWAdo JanuszaO co posz³o?WIKTORdo LudmiraWszystko to z twojej ³aski.JANUSZdo SzambelanowejPowiedzia³: "sam chcia³eœ".LUDMIRdo WiktoraAle jaki¿eœ gor¹czka!WIKTORdo LudmiraTy mnie lodem dziœ nie ok³adasz.SZAMBELANOWAdo JanuszaTrzeba mieæ przecie uwagê na jakow¹œ konweniencyj¹.Mon Dieu!P.JOWIALSKIcicho do LudmiraCoœ twój przyjaciel diable prêdki.LUDMIRpodobnieTo tak na upa³.P.JOWIALSKAHê?P.JOWIALSKITo tak na upa³.P.JOWIALSKAProszê! proszê!P.JOWIALSKIDawne przys³owie mówi: Maj¹c goœcia w domu, nie czyñmy gomonu.Nie pytaj¹c siê, o co posz³o - zgoda, panowie!JANUSZJa tylko prawdê powiedzia³em.WIKTORdo LudmiraS³yszysz?P.JOWIALSKIO, mój panie, nie zawsze prawda - co siê prawdziwym wydaje.A choæby te¿ i tak by³o - kto o prawdzie j dzwoni, ten na guza goni.- Ale inaczej trzeba tê rzecz skoñczyæ - po staroœwiecku.Panie Janie, ka¿ waæpan przynieœæ butelkê wina, z drugiej piwnicy - kasztelañskiego - wiesz?SZAMBELANWiem.P.JOWIALSKIDo mojego pokoju! - Pójdzie myszka miêdzy koty.Kieliszek wadzi, kieliszek radzi.- Znacie tê piosneczkê?Jak mnie kochasz, dolej szczerze,Bo ciê kuflem w ³eb uderzê!.Wypijemy sobie po kieliszku i zgoda! Rybom woda, ludziom zgoda, bez niej nic.Proszê do mnie, proszê.SZAMBELANOWABez k³Ã³tni, bardzo proszê, bo kwita z przyjaŸni! Vous comprenez?P.JOWIALSKIPoka¿ê drogê.Odchodz¹c.LUDMIRchce zatrzymaæ Wiktora, który mu siê wyrywa.- Zostaj¹c ostatni:Ja wzbudzam zazdroœæ, a ten ma³o guza nie dosta³.Có¿ ja winien? Dzieñ feralny dla niego.- Rozdzia³ oœmnasty.AKT CZWARTYSCENA PIERWSZALudmir, Wiktor.Wiktor rysuje, Ludmir chodzi zamyœlony wzd³u¿ sceny.WIKTORPrzyznaj¿e, eks-su³tanie, a rzeczywisty tajny radzco szaleñstwa, i¿ jestem jeden z najpoczciwszych, z naj³agodniejszych ludzi.Zas³u¿y³eœ na mój gniew, ogromnie zas³u¿y³eœ, a ja dla ciebie pracujê.- (na stronic) Ale ci odp³acê, (po krótkim milczeniu, ogl¹daj¹c siê) Có¿ tak rozmyœlasz?LUDMIRpatrz¹c na rysunek WiktoraNie; Jowialski nie uda³ ci siê zupe³nie - nie ma tego uœmiechu rozlanego po ca³ej twarzy - ka¿dy zmarszczek u niego powiada, ¿e ze œmiechu powsta³.WIKTORzawsze rysuj¹cAle pozwól¿e, mój kochany - pierwej przecie trzeba g³owê zrobiæ, a potem w³osy; pierwej nos, a potem krostê na nosie, je¿eli notabene krosta jest sine qua non.LUDMIRI pani Jowialska nie doœæ wyprostowana.WIKTORJeszcze w³os, a w ty³ siê wywróci.LUDMIRZrób¿e jej okulary.WIKTORIdŸ¿e do kaduka! proszê ciê!Ludmir znowu chodzi.Od czasu swojego panowania nabra³ jakiegoœ tonu rozstrzygaj¹cego.- Ale dlaczegó¿ ty nie piszesz? Masz czas - bibu³y tu dostaniesz.LUDMIRstaj¹c przed Wiktorem, po krótkim milczeniuWiesz co, Wiktorze?WIKTORI niejedno.LUDMIRHelena podoba mi siê.WIKTORA mnie nie.LUDMIRJa bym siê z ni¹ o¿eni³.Wiktor k³adzie o³Ã³wek, obraca siê i patrzy mu w oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]