[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuł wszakże niejasno, że decyzja jego wyrosła nie tyle ze szlachetności, co znagłego, ostrego wstrętu do wszystkiego co tranajskie. - Nie mamy na Tranai rozwodów - rzekł Rondo. - Nie? - chłodny dreszcz przebiegł po plecach Goodmana. W dłoni Ronda pojawił się blaster. - Byłoby to, rozumiesz, zbyt anarchiczne, gdyby ludziewymieniali się sobą.Jest tylko jeden sposób odmienienia swego stanu. - Ależ to ohydne! - wyjąkał Goodman, wycofując się.-Przeciwko wszelkiej przyzwoitości. - Nie, jeśli żona tego pragnie.A nawiasem mówiąc, oto ikolejny znakomity powód, by przetrzymywać połowicę w stazie.Czy mam twojezezwolenie, moja droga? - Wybacz mi, Marvin - powiedziała Janna i zamknęła oczy.-Tak! Rondo wymierzył blaster.Bez chwili wahania Goodman dałnurka przez najbliższe okno.Tuż za nim świsnął strzał. - Słuchaj no! - zawołał Rondo.- Pokaż styl, człowieku.Przyjmij to godnie! Goodman wylądował ciężko na ramieniu.Zerwał się z miejscai ruszył sprintem, a drugi strzał Ronda osmalił mu bark.Potem skrył się zadomem i był chwilowo bezpieczny.Nawet nie stanął, by się nad tym zastanowić.Zewszystkich sił pomknął do portu kosmicznego. Szczęśliwie wnet startował statek, który zabrał go nag'Moree.Stąd zatelegrafował na Tranai po swoje pieniądze i opłacił przelot naHigastomerytreję, gdzie władze oskarżyły go o to, że jest szpiegiem Dingu.Oskarżenie nie trzymało się kupy, Dinganie bowiem byli rasą amfibii i Goodmanomal nie utonął, dowodząc ku ogólnemu zadowoleniu, że potrafi oddychać tylkopowietrzem. Bezzałogowcem dostał się na podwójną planetę Mvanti, zaSeves, Olgo i Mi.Najął nielicencjonowanego pilota, który dostarczył go naBellismoranti, gdzie zaczynały się wpływy Ziemi.Stąd lokalna linia kosmicznaprzewiozła go za Wir Galaktyczny i - po międzylądowaniach na Ostrydze, Lekungu,Pankungu, Inchangu i Machangu - przybył wreszcie na Tung-Bradar IV. Pieniądze już mu się skończyły, ale był praktycznie o krokod Ziemi, przynajmniej w skali dystansów kosmicznych.Zdołał zapracować naprzelot do Oume, a z Oume na Legis II.Tu Towarzystwo Pomocy PodróżnikomGwiezdnym załatwiło mu miejscówkę i dotarł w końcu na Ziemię. Goodman osiadł w Seakirk w stanie New Jersey, gdzieczłowiek jest zupełnie bezpieczny tak długo, jak długo płaci podatki.Piastujestanowisko Naczelnego Technika-Robotyka w Seakirk Construction Corporation ipoślubił drobną, ciemnowłosą, cichą dziewczynę, która najoczywiściej gouwielbia, choć on rzadko wypuszcza ją z domu. Chadza często z kapitanem Savage'em do Eddie's MoonlightBar i popijając Pospieszne na Tranai, gwarzą o Tranai Błogosławionej, gdzieznaleziono Sposób, a Człowiek nie jest już wprzężony w Kierat.Przy tychokazjach Goodman narzeka na kosmalarię - za której sprawą nie może ruszyć wkosmos ani wrócić na Tranai. Ostatnio, z pomocą kapitana Savage'a, Goodman zorganizowałLigę Seakirku na Rzecz Odebrania Kobietom Praw Wyborczych.Są jej jedynymiczłonkami, ale czyż - jak to ujmuje Goodman - podobna rzecz powstrzymałakiedykolwiek krzyżowca?przekład : Stanisław Czaja powrót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]