[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod sob¹ mieli pomocników, uczonych, którzy prowadzili prace badawcze w ramach poszczególnych projektów.Brouder, podobnie jak Gringer, by³ w³aœnie takim Uczonym.Pod kierunkiem Uczonych pracowali Uczniowie, którzy studiowali w odpowiednich dziedzinach, czekaj¹c na okazjê wykazania siê i awansu.Najni¿szy szczebel tworzyli konserwatorzy-sprz¹tacze, ogrodnicy i technicy, utrzymuj¹cy ca³e Centrum w odpowiedniej gotowoœci do pracy.By³o to zajêcie z wyboru, wykonywali je czêsto emerytowani przedstawiciele wy¿szego szczebla, którzy stwierdzili, i¿ osi¹gnêli ju¿ wszystko, co by³o mo¿liwe, albo którzy zabrnêli w œlepy zau³ek.Niektórzy po prostu lubili to, co robi¹.Brouder wprowadzi³ j¹ do œrodka i przedstawi³ Uczonemu imieniem Mudriel, specjaliœcie w dziedzinie psychologii przemys³owej, który w ci¹gu nastêpnych dni - w³aœciwie tygodni - poddawa³ Vardiê niezmordowanie rozmaitym wywiadom, testom i innym eksperymentom, maj¹cym za cel mo¿liwie pe³ne odtworzenie jej sylwetki.Prócz tego zacz¹³ j¹ uczyæ czytania w jêzyku Czilli.Tu dostarczy³a mu szczególnych powodów do satysfakcji, ucz¹c siê szybko i ³atwo.Co wieczór odsy³ano j¹ do specjalnego obozu w pobli¿u Wydzia³u Psychologii, znajduj¹cego siê jednak poza obrêbem budynku.Noc¹ wokó³ Centrum wyrasta³ dziwaczny las tysiêcy pracowników wszystkich szczebli, którzy po opuszczeniu Centrum zakorzeniali siê w pobli¿u.Niektórzy pozostawali tak nawet przez kilka dni, odsypiaj¹c pracê na okr¹g³o.Vardii wydawa³o siê, ¿e jest jedynym klientem Mudriela i nie omieszka³a zwróciæ mu na to uwagi.- Jesteœ pierwszym Przybyszem, który trafi³ do naszego spo³eczeñstwa za naszego ¿ycia - wyjaœni³ Mudriel.- Czasami, o ile to mo¿liwe, sprowadzamy Przybyszów z innych szeœciok¹tów dla ostatecznej odprawy.Gdy nie jest to mo¿liwe, wybieram siê do nich.Jestem jednym spoœród co najwy¿ej tysi¹ca, którzy mieli okazjê przebywaæ na Pó³kuli Pó³nocnej.- Jak tam jest? - spyta³a.- Rozumiem, ¿e na pewno inaczej?- To dobre okreœlenie - przyzna³ Mudriel, wstrz¹saj¹c siê z lekka.- Po naszej stronie ¿yje tak¿e sporo równie zakazanych typów.Czy myœla³aœ kiedyœ o zbadaniu Pia w jego w³asnym œrodowisku, gdy próbuje ci okazaæ pomoc i jednoczeœnie ciê zjeœæ? Mnie siê to zdarzy³o.- Ale prze¿y³eœ - powiedzia³a z podziwem.- Mudriel wykona³ gest zaprzeczenia.- Nie zawsze wiod³o siê tak dobrze.Kiedyœ zwali³o mnie z nóg, trzy albo cztery razy by³em praktycznie ruin¹ przez wiele tygodni, dwa razy zabili mnie.- Zabili! - krzyknê³a Vardia.- Ale¿.Mudriel wzruszy³ ramionami: - Oczywiœcie, dzieli³em siê cztery razy - odpowiedzia³ rzeczowo - i jeszcze jeden raz, gdy pozosta³ ze mnie sam mózg.Nadal istniejê w czterech egzemplarzach.Mamy to samo zajêcie i podró¿ujemy na zmianê po to, aby roz³o¿yæ ryzyko.Któregoœ dnia Mudriel wezwa³ j¹ do swojego gabinetu, w którym wertowa³ niezwykle gruby segregator akt.- Przyszed³ czas, byœ otrzyma³a przydzia³ i przesz³a do innych spraw - powiedzia³ psycholog.- By³aœ tutaj dostatecznie d³ugo, by daæ nam mo¿liwoœæ poznania ciê dok³adniej, ni¿ znamy kogokolwiek st¹d.Muszê przyznaæ, ¿e by³aœ cudownym, ale i zagadkowym przedmiotem badañ.- W jakim sensie? - spyta³a Vardia.Z czasem coraz bardziej przyzwyczaja³a siê do swojej nowej postaci i nowego otoczenia.- Unormowa³aœ siê - zauwa¿y³ Mudriel.- Teraz ju¿ czujesz siê tak, jakbyœ siê urodzi³a jednym z nas, a twoje dotychczasowe ¿ycie i wszystko, co wraz z nim przeminê³o, jest ju¿ tylko doœwiadczeniem czysto intelektualnym, dziedzin¹ wspomnieñ.- To prawda - przyzna³a Vardia.- Czujê siê prawie tak, jak gdyby ca³a moja przesz³oœæ przydarzy³a siê komuœ innemu, kto mi j¹ opowiada.- Tak jest w ka¿dym przypadku - odpar³ Mudriel.Jest to nierozerwalnie zwi¹zane z samym procesem przemiany, gdy zmiany biologiczne dostosowuj¹ i przekszta³caj¹ psychikê - W takim razie - przerwa³a Vardia - co ciê tak we mnie dziwi?- Twój brak jakichkolwiek umiejêtnoœci - odpar³ psycholog.- Ka¿dy coœ robi.Ty jednak najwyraŸniej zosta³aœ tak wychowana, by po³¹czyæ wysok¹ inteligencjê z kompletn¹ ignorancj¹.Mo¿esz bez trudu przenosiæ wiadomoœci i ca³e rozmowy, poza tym jednak nie umiesz niczego.Zastanawia nas twój niemal ca³kowity brak jakiejkolwiek samoœwiadomoœci.Na dobr¹ sprawê by³aœ ucz³owieczonym magnetofonem Czy zdajesz sobie na przyk³ad sprawê z tego, ¿e w ci¹gu trwaj¹cego osiemdziesi¹t trzy dni pobytu u nas prze¿y³aœ okres d³u¿szy, ni¿ ca³e twoje dotychczasowe krótkie ¿ycie?- Ja.nie wiem, o czym mówisz - wyj¹ka³a Vardia.Z wyrazu twarzy i tonu Mudriela przebija³a mieszanina litoœci i niesmaku.- Wyhodowano ciê z niezmiernie wysok¹ inteligencj¹, kiedy jednak doros³aœ, zaaplikowali ci szczególnie g³êboko siêgaj¹cy program, który mia³ zapewniæ, byœ tej inteligencji nie mog³a nigdy u¿yæ samodzielnie.Wystêpowa³aœ wiêc pod przykrywk¹ jednostki nazywanej Vardia Diplo 1261.Ten numer sugeruje sprawy, które budz¹ mój wstrêt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]