[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W imiê legend naradzaliœmy siê i postanowiliœmy.Postanowiliœmy ofiarowaæ ka¿d¹ pomoc, któr¹ mo¿na ukryæ przed Sprawc¹.Pe³zacz skoñczy³, wszystkie jheherrin umilk³y i obserwowa³y Covenanta, szukaj¹cego po omacku odpowiedzi.Mia³ ochotê p³akaæ, otoczyæ potwory ramionami i p³akaæ, ale wola wype³nienia zamiaru by³a silniejsza.Czu³, ¿e nie mo¿e nagi¹æ jej ku delikatnoœci bez z³amania.- Zniszczyæ lorda Foula - zazgrzyta³ w myœlach.- Tak!- Ale - odpowiedzia³ szorstko - mówicie, ¿e to niemo¿liwe, ¿e nie mo¿na tego dokonaæ.- Nie mo¿na - zadygota³ pe³zacz.- Korytarze Sprawcy pod Kurash Qwellinir s¹ strze¿one.Kurash Qwellinir jest labiryntem.Ognie Gorak Krembal strzeg¹ siedziby Sprawcy.Jej sale roj¹ siê od z³oœliwoœci i s³ug.S³yszeliœmy.Sprawca nie ma tajemnic.- A jednak nam pomogliœcie - powiedzia³ w zamyœleniu gigant.- Nie baliœcie siê gniewu Sprawcy.Nie uczyniliœcie tego dla b³ahego powodu.- To prawda.- Mówca zdawa³ siê lêkaæ tego, co Pianoœcig³y móg³by dalej powiedzieæ.- Z pewnoœci¹ mo¿ecie nam udzieliæ jeszcze innej pomocy.- Tak.tak.O Gorak Krembal nie mówimy - tam nic nie ma, ale znamy drogi Kurash Qwellinir.I.i w siedzibie Sprawcy równie¿.tam coœ jest, ale.- Mówca umilk³.- Ale - powiedzia³ spokojnie Pianoœcig³y - ta pomoc nie jest powodem, dla którego nam ju¿ pomogliœcie.Nie jestem œlepy ni g³uchy, jheherrin.Jakieœ inne powody musia³y sk³oniæ was do podjêcia tak niebezpiecznej decyzji.- Legenda.- g³os mówcy uwi¹z³ nagle w gardle, po czym stwór odpe³z³, by naradziæ siê ze stoj¹cymi z ty³u istotami.Dyskutowali szeptem z sob¹ zawziêcie, a tymczasem Covenant usi³owa³ opanowaæ zbli¿aj¹cy siê kryzys.Z jakiejœ niejasnej przyczyny mia³ nadziejê, ¿e stwory odmówi¹ opowiadania legendy.- Powiedz nam - rzek³ z rozmys³em Pianoœcig³y, gdy pe³zacz do nich wróci³.W jaskini zapad³a pe³na przera¿enia cisza, po czym chóralny okrzyk przeszy³ powietrze, gdy mówca powtórzy³ bojaŸliwie:- Powiemy.Kilkudziesiêciu jheherrin uciek³o, nie mog¹c znieœæ ryzyka.- Musimy.Nie ma innego wyjœcia.Pe³zacz zbli¿y³ siê do nich kilka stóp, po czym osun¹³ siê z mokrym klapniêciem na ziemiê, dysz¹c, jakby nie móg³ z³apaæ oddechu.Po chwili jednak uniós³ swój dr¿¹cy g³os i zacz¹³ œpiewaæ.Pieœñ by³a w obcym jêzyku, którego Covenant nie rozumia³, a jej tony tak by³y zak³Ã³cone przez strach, ¿e nie móg³ rozró¿niæ melodii.Pomimo to wyczu³ - bardziej po sposobie, w jaki jheherrin s³ucha³y, ni¿ w samej pieœni - kryj¹c¹ siê w niej moc, jej si³ê oddzia³ywania na stwory.By³ wzruszony, choæ nie zrozumia³ ani s³owa.Pieœñ by³a krótka, jakby d³ugie lata ponurego upodlenia zredukowa³y j¹ do samego szkieletu.Po jej skoñczeniu mówca powiedzia³ s³abym g³osem:- Legenda.Nadzieja jheherrin.jedyna cz¹stka naszego ¿ycia, która nie jest dzie³em Sprawcy, jedyny cel.Mówi ona, ¿e dalecy przodkowie jheherrin, nie pochodz¹cy od Sprawcy, sami byli Sprawcami.Jednak¿e nie byli pozbawieni nasienia tak jak on.jak my.Nie byli zmuszeni rozmna¿aæ siê, korzystaj¹c z cia³ innych.Ich w³asne cia³a wydawa³y m³ode, które dorasta³y i same wydawa³y na œwiat m³ode.Dziêki temu œwiat nieustannie siê odradza³.Trudno wyobraziæ sobie podobne rzeczy, ale Sprawcy byli ska¿eni.Niektórzy z nich byli s³abi, niektórzy œlepi, a jeszcze inni nieostro¿ni.Pomiêdzy nimi urodzi³ siê ten Sprawca, pozbawiony nasienia i zgorzknia³y, a oni nie zauwa¿yli ani nie zlêkli siê tego, co uczynili.Dlatego znaleŸli siê w jego mocy.On ich zepsu³, zabra³ w czeluœci kryjówek pod jego domem i wykorzysta³ do tworzenia swych armii.My jesteœmy ostatnimi pozosta³oœciami owych stworzeñ nie pochodz¹cych od Sprawcy.Ukarani za nasze skazy, musimy pe³zaæ w podziemiach w nêdzy, bezsennoœci i wiecznym strachu.B³oto jest naszym s³oñcem, krwi¹ i istnieniem, naszym cia³em i domem.Strach jest naszym dziedzictwem, poniewa¿ Sprawca mo¿e skoñczyæ jednym s³owem z nami, ¿yj¹cymi w cieniu jego domu.Jednak¿e w imiê naszej jedynej nadziei jesteœmy czujni.Albowiem jest powiedziane, ¿e ¿yj¹ istoty nie pochodz¹ce od Sprawcy, które nadal nie podlegaj¹ jego w³adzy.nadal wydaj¹ na œwiat m³ode ze swych cia³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]