[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiele kobiet z koniecznoœcinie wyjdzie za m¹¿ i pozostanie bez dzieci.Otó¿ wiele spoœródtych "nadliczbowych" kobiet uzna te¿, ¿e s¹ zbyteczne, ¿e ¿ycieich jest bez po¿ytku i nie ma znaczenia.Pomyœl¹, ¿e ¿ycie bezmê¿a i dziecka nie ma ¿adnego sensu.I jest wówczas tylko spraw¹osobistej konsekwencji, czy kobieta tak myœl¹ca odbierze sobie¿ycie, czy nie.Chyba ¿e dostrze¿e w koñcu, i¿ wesz³a na drogêfa³szywej absolutyzacji.I tylko zawróciwszy z tej drogiprzestanie byæ ofiar¹ rozpaczy.Szczêœliwym trafem tylko bardzo nieliczne kobiety s¹ takkonsekwentne, ¿e z rozpaczy siê zabijaj¹.Wiêkszoœæ na szczêœciecofa siê przed ostatecznoœci¹ i idzie inn¹ drog¹ - wprawdzie naogó³ drog¹ ucieczki.Pierwsza, jaka siê narzuca, to drogaodwartoœciowania, resentymentu, aby nie pozostawaæ oko w oko zrozpacz¹.Tak jak w klasycznej historyjce o lisie, któremuwinogrona by³y jakoby za kwaœne, niektóre kobiety patrz¹ odt¹dkrzywym okiem na takie sprawy, jak mi³oœæ, ma³¿eñstwo i dzieci.S³owo ressentiment t³umaczy siê czasem jako zazdroœæ o ¿ycie; tumo¿na by te¿ mówiæ: zazdroœæ o mi³oœæ.Mo¿e j¹ odczuwaæ typhisterycznej starej panny, jak i typ bêd¹cy swoistym po³¹czeniempruderiii i lubie¿noœci, po³¹czeniem dobrze przylegaj¹cym do istoto nie zrealizowanych aspiracjach.Obok tej drogi, prowadz¹cej do zgorzknienia, istnieje dla tego,kto ucieka przed rozpacz¹, druga droga: droga kompromisu.Kobietawchodzi w kompromisy, czyni ustêpstwa, stosuje taryfê ulgow¹,dzieli z innymi kobietami mêskiego partnera, bez którego nie mo¿e,jak s¹dzi, siê obejœæ, a w koñcu jest nawet gotowa dzieliæ go zjego ¿on¹, to znaczy utrzymuje stosunki z mê¿czyznami ¿onatymi.Z jakiego powodu to siê w koñcu dzieje? Wyjaœniæ to mo¿na tylkotym, ¿e kobieta ta sta³a siê najpierw niewierna d¹¿eniu do sensu irezygnuje z jego realizacji na rzecz zaspokojenia d¹¿enia doprzyjemnoœci.Oczywiœcie z t¹ sam¹ chwil¹ ca³e ¿ycie seksualnestaje siê ju¿ tylko œrodkiem do celu, i to œrodkiem w s³u¿biezasady przyjemnoœci - jedaym s³owem: ¿ycie seksualne staje siê"œrodkiem u¿ycia", zamiast pozostaæ tym, czym normalnie i idealniebyæ powinno, mianowicie nie œrodkiem u¿ycia, lecz œrodkiem wyrazu,cielesnym wyrazem tej psychiczno-duchowej ³¹cznoœci, która nazywasiê mi³oœci¹.Albowiem dopiero tutaj zaczyna siê ludzkie i godne cz³owieka¿ycie seksualne w ogóle: tu, gdzie jest ju¿ czymœ wiêcej ani¿elisamym ¿yciem p³ci, gdzie jest w³aœnie ¿yciem mi³oœci.Tak jak¿ycie zawodowe, jeœli przyjrzeæ mu siê bli¿ej, wykracza w sposóbistotny poza zwyk³y instynkt samozachowawczy, zupe³nie tak samo masiê sprawa z ¿yciem intymnym w³aœciwie ludzkim: ¿ycie mi³osnezaczynia byæ nim dopiero wtedy, gdy jest czymœ wiêcej ani¿eliwyrazem instynktu samozachowawczego - a ¿ycie ma³¿eñskie czymœwiêcej ani¿eli œrodkiem chowania potomstwa.Widzimy wiêc, ¿emi³oœæ miêdzy ludŸmi zas³uguj¹ca na to miano zaczyna siê tam,gdzie chodzi o samorealizacjê, jak¹ gotuj¹ sobie nawzajemkochaj¹cy siê ludzie, natomiast od razu koñczy siê, gdy dwuistotom œlepo d¹¿¹cym ku sobie chodzi tylko o wzajemnezaspokojenie siê.I jest samo przez siê zrozumia³e, ¿e w³aœnieludzie nie bêd¹cy w stanie prze¿yæ jakoœci i autentycznejrealizacji mi³osnej zwykli zag³uszaæ w sobie poczucie tego braku,tej wewnêtrznej pustki, w jakiej siê rozstaj¹ - zaspokajaniemiloœciowym samego popêdu.A przecie¿ wci¹¿ s¹ takie kobiety, które nie chc¹ mieæ nicwspólnego ani z tym samooszukiwaniem siê, ani z ok³amywaniem siêowych typów staropanieñskich, o których mówiliœmy wczeœniej;istniej¹ kobiety nie znosz¹ce po³owicznoœci ¿adnego rodzaju, leczchc¹ce mieæ albo wszystko, albo nic - i gotowe raczej nawyrzeczenie.I tak stoimy ju¿ wobec ostatniego wyjœcia - zauwa¿my:prawdziwego wyjœcia, nie zaœ zwyk³ego uniku.Ta mo¿liwoœæ polegaw³aœnie na wyrzeczeniu.Ale - co kryje siê ju¿ niejako w potocznymzwrocie - ka¿de wyrzeczenie musi byæ wyrzeczeniem, zaparciem siêsiebie i chodzi tu o akt œwiadomy, wymagany w tej sytuacji odjednostki.* Ten œwiadomy akt wyrzeczenia siê jest te¿ jedynymaktem chroni¹cym od absolutyzacji, a tym samym od rozpaczy.Wyrzeczenie siê oznacza jednak uznanie, ¿e wartoœæ wzglêdna jestw³aœnie wzglêdna, nie inna.Brzmi to abstrakcyjnie, dlatego chcia³bym byæ bardziej konkretnyi zacytujê stare chiñskie przys³owie mówi¹ce, ¿e ka¿dy mê¿czyznapowinien w swoim ¿yciu zasadziæ jedno drzewo, napisaæ jedn¹ksi¹¿kê * i sp³odziæ jednego syna.Có¿, wiêkszoœæ mê¿czyzn, gdybysiê tego chcieli trzymaæ, musia³aby popaœæ w rozpacz.Bowiem tylkoniewielu z nich by³o chyba w stanie nadaæ swemu ¿yciu ów w³aœciwysens: nawet gdyby zasadzili drzewa, to pewnie nie napisalibyksi¹¿ki albo sp³odzili tylko córkê czy jeszcze inaczej.Choæbyjednak zamiast sadzenia drzew, pisania ksi¹¿ek i p³odzenia synów,w ogóle idei ojcostwa, absolutyzowano ideê macierzyñstwa -musielibyœmy powiedzieæ: jak¿e ubogie by³oby ¿ycie, gdyby niedostarcza³o tak¿e innej mo¿liwoœci kszta³towania go z sensem,wype³niania sensem.A dodam jeszcze: có¿ by to by³o za ¿ycie,którego sens zawis³by nieodwo³alnie od tego, czy cz³owiek siê ¿enii ma dzieci, czy sadzi drzewa i pisze ksi¹¿ki?Zapewne, wszystko to s¹ wartoœci, autentyczne wartoœci.S¹ onejednak wzglêdne - natomiast czymœ bezwzglêdnym mo¿e byæ tylko:nakaz naszego sumienia.A to sumienie nakazuje - we wszelkichwarunkach i okolicznoœciach - stawiæ czo³o naszemu losowi,jakikolwiek by on by³.I sumie nie wymaga od nas, byœmy ten loskszta³towali, byœmy dzia³ali, byœmy, gdzie tylko mo¿na, chwytalilos w swe rêce.Byœmy jednak byli te¿ gotowi, jeœli trzeba,przyj¹æ swój los, a tak¿e przyj¹æ z podniesion¹ g³ow¹ prawdziwecierpienia, jakie nam los rzeczywiœcie zgotowa³.W oryginale nieprzet³umaczalna gra s³Ã³w wynikaj¹ca ze zwrotuVerzicht leisten.(Przyp.t³um
[ Pobierz całość w formacie PDF ]