[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Filozofia ta przybra³a tam postaæ legendy, mówi¹cej, ¿e rytmem przyp³ywów i odp³ywów historii steruj¹ istoty inteligentne, których najni¿szy szczebel („egzekutywa") ma obowi¹zek sporadycznego kontaktowania siê z ludzkoœci¹.Jeœli wzi¹æ pod uwagê krwawe szaleñstwo, charakteryzuj¹ce Homo sapiens i jego dzia³alnoœæ, to równie¿ dla liberalnego cz³owieka cywilizowanego mo¿e nieœæ pewn¹ pociechê wyobra¿enie m¹drego, choæ nie zbadanego kierownictwa.Oprócz tego psychologicznie zrozumia³ego aspektu sprawa ma jednak jeszcze inny, który siê streszcza w pytaniu: czy coœ w tym jest? Od nierównie krótszego czasu ni¿ ludziom wschodu równie¿ i zachodniej mistyce nieobce s¹ takie wyobra¿enia, a przy krêtych œcie¿kach historii straszy wiedza tajemna, sekretne towarzystwa, inicjowani adepci, magowie i wtajemniczeni.10 lutego 1969 r.w „London Evening News" ukaza³ siê artyku³ Do these Supermen Exist?, którego autor w ramach recenzji z ksi¹¿ki przedstawi³ równie inteligentne jak zwiêz³e podsumowanie materia³Ã³w dostêpnych na zachodzie.Niewiele mo¿na do tego dodaæ tak¿e i dzisiaj, po up³ywie przesz³o dwudziestu lat.Przytoczymy pokrótce treœæ tego artyku³u.Od niepamiêtnych czasów na wschodzie istnieje obiegowe wyobra¿enie, ¿e prawdziwe rz¹dy nad œwiatem sprawuje z ukrytego miejsca grupa mêdrców, boskich królów albo mistrzów.Choæ mówi siê o kilku oœrodkach albo markas („domach si³y"), to jednak najwa¿niejsz¹ rolê odgrywa oœrodek po³o¿ony na wy¿ynach œrodkowej Azji, a œciœlej w Tybecie.Ta obfituj¹ca w szczegó³y legenda dotar³a na zachód w czasie wypraw krzy¿owych.Odnowili j¹ ró¿okrzy¿owcy w 1614 r., a w czasach nowo¿ytnych tchnêli w ni¹ nowe ¿ycie tacy ludzie jak Madame B³awatska, francuski dyplomata Louis Jacolliot, angielski pisarz Talbot Mundy (autor The Nine Unknown) czy podró¿uj¹cy po Mongolii Ferdynand Antoni Ossendowski.(Tak¿e w norymberskich procesach zbrodniarzy wojennych by³a mowa o takich oœrodkach w zwi¹zku z os³awionym „dziedzictwem przodków".Wymieniano takie nazwy jak Shambala, Agarthi, Shangri La, jednak nie przyjêto ich do wiadomoœci, a póŸniej je zbagatelizowano, pominiêto albo po prostu przypisano szaleñstwu kierowniczych osobistoœci ponurej s³awy urzêdu do spraw badañ.Uwaga autora.)Wracaj¹c do artyku³u: We wspomnianych oœrodkach dzia³aj¹ ludzie, których rozwój móg³ przewy¿szyæ znacznie ka¿d¹ normaln¹ p³aszczyznê.S¹ oni namiestnikami potêg niedostêpnych ludzkiej zdolnoœci pojmowania.Przy pomocy emisariuszy, którzy mieszaj¹ siê z ludŸmi, podejmuj¹ oni interwencje w dzieje œwiata oraz bez zwracania uwagi, ale konsekwentnie pracuj¹ nad Wielkim Dzie³em (Magnum Opus), którego naturê mo¿na w najlepszym razie tylko w ogólnych zarysach przeczuwaæ, o ile to w ogóle mo¿liwe.Jest oczywiste, ¿e chodzi tu o pewien rodzaj ewolucji, która jednak niewiele ma wspólnego ze znanym nam pojêciem.Po oddaniu sprawiedliwoœci licznym publikacjom na ten temat, wydawanym na przestrzeni stuleci a¿ do czasów obecnych, autor artyku³u dochodzi do wniosku, ¿e z owego odleg³ego i tajemniczego Ÿród³a p³ynie nieprzerwany strumieñ impulsów, które wywar³y swój wp³yw na rzeczy dobrze nam znane albo je zainicjowa³y.Kilka nie uporz¹dkowanych przyk³adów: poezja arabska, ponowne o¿ywienie kultury po Czyngis-chanie, sztuka trubadurów, renesans i masoneria, koœcielne zakony i wysoka kultura Saracenów; ba, nawet pojawienie siê Jokera w naszych kartach do gry ma siê wywodziæ z hipotetycznych mistycznych Ÿróde³.Przy intensywnym badaniu oka¿e siê, ¿e wyobra¿enia zawarte w psychologii Junga i Freuda pojawi³y siê ju¿ w XI stuleciu; s¹ i inne anachronizmy, których klasyczna nauka „nawet nie ignoruje".Autor artyku³u w gazecie wyci¹ga wniosek, ¿e s¹ poszlaki wskazuj¹ce na interwencje w krytycznych fazach historii ludzkoœci.(Jeœli wzi¹æ pod uwagê, ile razy Homo sapiens choæby tylko po drugiej wojnie œwiatowej ledwo zdo³a³ siê ocaliæ, to podobna idea nie wydaje siê a¿ tak szalona.) Tyle powiemy, dodaj¹c drobne uwagi, na temat owej analizy zamieszczonej w gazecie z 1969 r.Czy ona wspiera nasze dotychczasowe rozwa¿ania? A co z tym szerokim spektrum wiedzy ezoteryczno-okultystycznej (i zdolnoœci, które pozwala zdobyæ), nie uk³adaj¹cym siê w ³añcuch rozwojowy „Wyprawy krzy¿owe.Ró¿okrzy¿owcy.Madame B³awatska.Bulver-Lytton.S.L.Mathers.Aleister Crowley.Adolf Hitler" (który mo¿na by skonstruowaæ na podstawie tego, co wy¿ej powiedziano)?Na te pytania nie ma odpowiedzi.Zreszt¹ wcale jej byæ nie musi.W gruncie rzeczy wszystkie przeprowadzone rozwa¿ania by³y tylko gr¹ s³u¿¹c¹ wprowadzeniu zamieszania (niech mi czytelnik wybaczy, gdy¿ tkwi w tym zamiar s³u¿¹cy poznaniu).A gdzie olœnienie? To ca³kiem proste: Daliœmy siê mimo wszystko sprowadziæ na manowce i sk³oniæ do robienia w dziedzinie wiedzy ezoterycznej tego, od czego, jak s¹dziliœmy, uda³o nam siê ju¿ uwolniæ.Zabraliœmy siê do tworzenia kategorii, powyci¹galiœmy szuflady, aby pouk³adaæ porz¹dnie „czêœci sk³adowe" wiedzy ezoterycznej, i ustanowiliœmy „logiczne" zwi¹zki.Taka wizja jest bardzo kusz¹ca, nie da siê zaprzeczyæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]