[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Fremenach? — Yueh zabêbni³ palcami po stole, zauwa¿y³, ¿e Pau³ przypatru-je siê jego nerwowemu tikowi, schowa³ rêkê.— Mo¿e masz coœ o ca³ej populacji Arrakis— powiedzia³ Pau³.— Tak, owszem — odpar³ Yueh.— Ludnoœæ dzieli siê na dwie g³Ã³wne warstwy:Fremenów, oni stanowi¹ jedn¹ grupê, i pozosta³ych, czyli mieszkañców grabenu, niec-ki i panwi.Mówiono mi, ¿e mieszane ma³¿eñstwa zdarzaj¹ siê miêdzy nimi.Kobietyz osad grabenu i panwi wol¹ mê¿Ã³w Fremenów: ich mê¿czyŸni wol¹ za ¿ony Fremenki.Maj¹ tam porzekad³o: „Blichtr p³ynie z miast, m¹droœæ z pustyni".— Czy masz ich na zdjêciach?— Postaram siê coœ dla ciebie znaleŸæ.Najciekawsz¹ cech¹, oczywiœcie, s¹ ichoczy, ca³kowicie b³êkitne., bez bia³ek.— Mutacja?— Nie, to siê wi¹¿e z nasyceniem krwi melan¿em.— Fremeni musz¹ byæ dzielni, skoro ¿yj¹ na skraju pustyni.39— Wszystko na to wskazuje — powiedzia³ Yueh.— Oni uk³adaj¹ ody do swychno¿y.Ich kobiety s¹ równie szalone jak mê¿czyŸni.Nawet dzieci Fremenów s¹ gwa³-towne i niebezpieczne.Przypuszczam, ¿e nie bêdzie ci wolno zadawaæ siê z nimi.Pau³ nie spuszcza³ oczu z Yuego, odkrywaj¹c w tych paru migawkach p Freme-nach wyzieraj¹c¹ ze s³Ã³w potêgê, która przyku³a ca³¹ jego uwagê.Có¿ za sojusznicydo pozyskania!— A czerwie? — zapyta³.— Co?— Chcia³bym dowiedzieæ siê czegoœ wiêcej o czerwiach pustyni.—— Aaaach, niew¹tpliwie.Mam ksiêgofilm z ma³ym osobnikiem, zaledwie stodziesiêæ metrów d³ugoœci i dwadzieœcia dwa metry œrednicy.Sfilmowano go w pó³noc-nych szerokoœciach geograficznych.Wiarygodni œwiadkowie donosz¹ o czerwiachd³ugoœci ponad czterystu metrów, a s¹ powody, by wierzyæ w istnienie jeszcze wiê-kszych.Pau³ zerkn¹³ na roz³o¿on¹ na stole mapê pó³nocnych szerokoœci Arrakis w rzu-cie sto¿kowym./— Pas pustyni i po³udniowe regiony podbiegunowe zaznaczono jako bezludne.Czerwie? ^— I samumy.— Lecz ka¿de miejsce mo¿na przystosowaæ dla ludzi.— Jeœli to ekonomicznie wykonalne — powiedzia³ Yueh.— Arrakis ma mnó-stwo kosztownych zagro¿eñ.Przyg³adzi³ obwis³e w¹sy.— Zaraz tu bêdzie twój ojciec.Nim odejdê, chcê ci daæ upominek, coœ, na co na-tkn¹³em siê przy pakowaniu.Po³o¿y³ na stole czarny prostok¹t nie wiêkszy od koniuszka kciuka Paula.Pau³spojrza³ na przedmiot.Widz¹c, ¿e ch³opiec po niego nie siêga, Yueh pomyœla³: jaki¿on ostro¿ny.— To bardzo stara Biblia Protestancko-Katolicka, sporz¹dzona dla podró¿u-j¹cych w kosmosie.¯aden ksiêgofilm; prawdziwy druk, na papierze w³Ã³kiennym.Ma w³asny powiêkszalnik i instalacjê ³adunku elektrostatycznego.— Wzi¹³ Bibliêdo rêki: zademonstrowa³.— £adunek utrzymuje ksi¹¿kê w pozycji zamkniêtej, prze-ciwdzia³aj¹c sprê¿ynie rozwieracza ok³adek.Naciskasz krawêdŸ — o, tak — i wybra-ne przez ciebie stronice odpychaj¹c siê wzajemnie otwieraj¹ ksi¹¿kê.— Jakie to maleñkie.— Ale ma tysi¹c osiemset stron.Przy czytaniu naciskasz krawêdŸ — tak i tak —i ³adunek przechodzi do przodu, strona po stronie.Nigdy nie dotykaj palcami samychstronic.Splot w³Ã³kien jest zbyt delikatny.nZamkn¹³ ksi¹¿eczkê, wrêczy³ j¹ Paulowi.•«— Spróbuj.Przygl¹daj¹c siê, jak Pau³ manipuluje regulacj¹ stronic, Yueh pomyœla³: robiêto dla spokoju w³asnego sumienia.Darowujê mu religijne moratorium, zanim go zdra-dzê.¯ebym móg³ sobie powiedzieæ, ¿e on odszed³ tam, dok¹d ja pójœæ nie mogê.40— Musiano j¹ zrobiæ jeszcze przed ksiêgofilmami — powiedzia³ Pau³.— Ma swoje lata.Niech to pozostanie nasz¹ tajemnic¹, co? Twoi rodzice mogli-by uwa¿aæ, ¿e jest zbyt drogocenna dla kogoœ tak m³odego.I Yueh pomyœla³: jego matka niew¹tpliwie zastanowi³aby siê nad moimi moty-wami.— Có¿.— Pau³ zamkn¹³ ksi¹¿kê, trzymaj¹c j¹ w d³oni.— Je¿eli jest tak cenna.— Potraktuj to jako kaprys starego cz³owieka'— powiedzia³ Yueh.— Dano mij¹, kiedy by³em bardzo m³ody.— Muszê z³owiæ go zarówno na ducha, jak i na zach³an-noœæ — pomyœla³.— Otwórz j¹ na czterysta szeœædziesi¹tej siódmej stronie Kalimy, na s³owach:„Z wody powstaje wszelkie ¿ycie".Miejsce jest zaznaczone lekk¹ rys¹ na -krawêdziok³adki.' 'Pau³ pomaca³ ok³adkê wykrywaj¹c dwie rysy, w tym jedn¹ p³ytsz¹.Nacisn¹³ j¹i ksi¹¿eczka otworzy³a mu siê w d³oni, powiêkszalnik najecha³ na swoje miejsce.— Przeczytaj na g³os — powiedzia³ Yueh.Pau³ zwil¿y³ wargi i zacz¹³ czytaæ:— „Zastanówcie siê nad faktem, ¿e g³uchy nie s³yszy.A zatem jaka¿ to g³ucho-ta jest udzia³em nas wszystkich? Jakich brakuje nam zmys³Ã³w, ¿e nie widzimy i nies³yszymy innego œwiata, który nas otacza.Có¿ jest takiego wokó³ nas, ¿e nie."— Zamilcz! — wycharcza³ Yueh.Pau³ przerwa³ wpatruj¹c siê w niego ze zdumieniem.Yueh zamkn¹³ powieki sta-raj¹c siê odzyskaæ panowanie nad sob¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]