[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatnie chwile by³y cokolwiek zasêpione i ju¿ sztuczna atmosfera zaczyna³a przebijaæ siê coraz silniej.Porzycki powiedzia³ Tuœce o anonimie, lecz milcz¹c¹ ugod¹ nikt, gdy byli wspólnie zebrani, nie mówi³ o tej ohydzie.Tylko Tuœka akcentowa³a ci¹gle swój przysz³y wyjazd.Nie oznacza³a jednak daty.Gdy naglona przez Porzyck¹, aby razem wyjecha³y, czu³a, i¿ musi zdecydowaæ siê na coœ stanowczego, odpowiedzia³a:- Czekam na list od mê¿a!Porzycka czasem porywa³a siê, jakby chcia³a wywo³aæ u Tuœki poryw szczeroœci.Z tak¹ chêci¹, choæ przykro jej to by³o, rozwinê³aby ca³¹ sprawê - uprosi³a, uspokoi³a siebie i swoj¹ myœl, która przejmowa³a j¹ trwog¹, dawniej jej nie znan¹.Lecz Tuœka spowi³a siê w pancerz skrytoœci i wyci¹gnê³a ze wszystkich szufladek swej duszy nabyt¹ latami sztukê pokrywania istotnego stanu rzeczy szablonowym uœmiechem.Bezwiednie nabiera³a zrêcznoœci Indianina, który prowadzi wojnê za pomoc¹ genialnych podstêpów, zaszyty w trawê, na pozór zimny i wystyg³y.Wszystkie kobiety, nieprawnie zakochane, nagle objawiaj¹ takie zdolnoœci strategiczne.Tworz¹ doko³a siebie wa³ nieprzebyty.Ten, kto siê chce dobraæ do wnêtrza ich duszy, potyka siê o tak umiejêtnie spiêtrzone przeszkody, i¿ cofa siê zniechêcony.Kobiety nieprawnie zakochane broni¹ w ten sposób swej mi³oœci jak skradzionego skarbu.Tuœka by³a jedn¹ z nich.I sta³a ju¿ na stra¿y z ustami, uzbrojonymi w uprzejmy, grzeczny uœmiech.Przybiera³a pozór tak correct, i¿ nie mo¿na by³o zbli¿yæ siê do niej ze s³owami:- Pani zakochana.a ja w³aœnie chcê ostrzec pani¹.Porzycka znajdowa³a siê bezradna wobec takiej sytuacji.Pociesza³a siê wyjazdem bliskim.Kilkakrotnie zaczyna³a z lekka rozmowê o zmiennoœci uczuæ syna, lecz spotyka³a siê znów z lodowatym milczeniem ze strony Tuœki.Natomiast to, co by³oby usz³o dawniej jej uwadze: spojrzenia szybkie zamieniane przy stole, uœciski r¹k d³u¿sze przy po¿egnaniu - wszystko to uderza³o Porzyck¹ jak ciosy.- To nieuniknione.- myœla³a.I wtedy zwróci³a siê ku Picie.Dziewczynka zmieni³a siê bardzo.Od chwili wycieczki do Morskiego Oka Pita ci¹gle by³a powa¿na i milcz¹ca.Lecz przed zbli¿eniem siê Porzyckiej Pita by³a raczej gniewna.Obecnie Pita by³a.smutna.B³êkitne oczy zaczyna³y tchn¹æ jak¹œ melancholi¹.Unika³a wzroku matki i nie œmia³a siê z konceptów Porzyckiego.Natomiast ca³¹ dusz¹ garnê³a siê ku Porzyckiej.Robi³a to skrycie.Skrada³a siê jak kot w sekrecie przed matk¹, jakby wstydzi³a siê tej potrzeby pieszczot i tulenia siê w objêciach tej dobrej, siwej pani.Nie przyznawa³a siê nigdy Porzyckiej do tego, ¿e jej smutno.Kto wie? Pita sama mo¿e nie mog³aby dok³adnie zanalizowaæ tego, co siê w niej dzia³o.Czu³a tylko, ¿e pomiêdzy matk¹ a Porzyckim jest ³¹cznik, coœ, z czego ona jest wyodrêbniona.I smutno jej by³o, ¿e jest sama, ¿e nie ona jest istot¹ g³Ã³wn¹, ¿e jest widocznie za ma³a, aby j¹ przypuszczono do jakiejœ tajemnicy, której istnienie instynktem wyczuwa³a.Przy tym Porzycka sposobem ¿ycia, t¹ rozumn¹, a przecie¿ tak doskonale zastosowan¹ do drobnej jej b¹dŸ co b¹dŸ uczuciowoœci metod¹, tym g³osem pieszcz¹cym jak ko³ysanka dzia³a³a na ni¹ w sposób jej mi³y i nieznany.Pita odpoczywa³a.Pita rozumia³a, ¿e tak, jak ¿y³a poprzednio, to ¿y³a sztucznie, wydŸwigniêta na jak¹œ wy¿ynê, po której chodziæ jej by³o trudno.Porzycka wziê³a j¹ za r¹czkê i sprowadzi³a na œcie¿kê udeptan¹ dla jej myœli i dla jej nó¿ek.I dlatego Pita przy Porzyckiej odpoczywa³a, stawa³a siê dzieckiem, ma³¹ dziewczynk¹ - Pitusi¹ - ow¹ Pepi (Józi¹), która chêtnie na kolanach siada i lubi d³oñ g³adz¹c¹ jej z³ote w³osy.W przeddzieñ odjazdu po raz ostatni zesz³o siê grono Obidowskiej cha³upy na werandzie u Tuœki.Lekki cieñ melancholii panowa³ doko³a.Wszyscy byli smutni.Jedynie Tuœka gra³a rolê swobodnej, gotuj¹cej siê do drogi kobiety.- Pani dziœ.kto wie, my pojutrze.Porzycki spojrza³ jej g³êboko w oczy.Nie wytrzyma³a jego wzroku.Serce jej œcisnê³o siê na myœl, ¿e mo¿e rzeczywiœcie pojutrze odjechaæ bêdzie musia³a.- Och! zostaæ! zostaæ! za jak¹ b¹dŸ cenê - myœla³a zamieraj¹c z tej chêci.I równoczeœnie oblicza³a stan kasy.Na ile dni starczy jej jeszcze pieniêdzy? Gdyby nie Pita, ¿y³aby bu³kami i mlekiem, aby tylko pozostaæ jak najd³u¿ej.Z jak¹œ z³oœci¹ spojrza³a na dziewczynkê, która siedzia³a osowia³a, zgarbiona i tak¿e posmutnia³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]