[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.KONIEC DZIECIÑSTWA187Tak wiêc Jan zasn¹³.Nie czu³ nag³ego szarpniêcia, gdy potê¿ny, metalowy szkielet uniós³ siê do ³adowni frachtowca Zwierzchników.Nie s³ysza³, jak zatrzaskuj¹ siê luki, by otworzyæ siê dopiero 3 x 10'4 km dalej.Nie us³ysza³ te¿ odleg³ego i st³umionego przez grube œciany gniewnego wycia rozdzieranej atmosfery Ziemi, gdy statek szybko zag³êbia³ siê w swoje naturalne œrodowisko.Nawet nie poczu³, ¿e w³¹czono gwiezdny silnik.14Podczas cotygodniowych spotkañ sala konferencyjna by³a zawsze pe³na, ale dziœ panowa³ taki t³ok, ¿e reporterom trudno by³o robiæ notatki.Po raz setny utyskiwali na konserwatyzm Karellena i jego brak zrozumienia.Gdzie indziej mieliby ze sob¹ kamery, magnetofony i inne narzêdzia tego wysoce stechnicyzowanego zawodu.Tutaj musieli korzystaæ z tak archaicznych pomocy, jak papier i o³Ã³wek, a nawet — wprost niewiarygodne! — z czegoœ takiego jak stenografia.Oczywiœcie, swego czasu podjêto kilka prób przemycenia magnetofonów.Uda³o siê nawet wynieœæ je z powrotem, ale jedno spojrzenie w dymi¹ce wnêtrze wykaza³o bezowocnoœæ tych wysi³ków.Wtedy wszyscy zrozumieli, dlaczego zawsze ostrzegano ich, aby dla w³asnego dobra przed wejœciem na salê konferencyjn¹, zostawiali zegarki i inne obiekty metalowe.Sprawê pogarsza³ fakt, ¿e Karellen filmowa³ sobie przebieg ca³ego spotkania.Reporterów, którzy niedok³adnie przekazywali lub celowo przeinaczali jego wypowiedzi, podw³adni Karellena wzywali na krótkieKONIEC DZIECIÑSTWA189i nieprzyjemne rozmowy, podczas których winowajcy musieli ws³uchiwaæ siê w przebieg odtwarzanej konferencji ³ zwracaæ uwagê na to, co naprawdê powiedzia³ Kontroler.Tych lekcji nigdy nie trzeba by³o powtarzaæ.Tu i ówdzie rozchodzi³y siê dziwne pog³oski.Wprawdzie nie podawano wczeœniej ¿adnych informacji, ale jak zawsze, gdy Karellen mia³ przekazaæ coœ istotnego, a zdarza³o siê to nie czêœciej ni¿ dwa lub trzy razy w roku, wszêdzie by³o pe³no ciekawskich.Kiedy wielkie drzwi otworzy³y siê i Kontroler wyszed³ na podium, nad rozgor¹czkowanym zgromadzeniem zapad³a g³ucha cisza.Przygaszono œwiat³a tak, by zbli¿yæ nieco warunki do tych, jakie panuj¹ na odleg³ej planecie Zwierzchnika, i by Kontroler Ziemi móg³ zdj¹æ ciemne okulary, które zazwyczaj nosi³ na otwartej przestrzeni.Na bez³adny chór powitañ odpowiedzia³ formalnym: Dzieñ dobry wszystkim! i zwróci³ siê do wysokiego cz³owieka stoj¹cego w pierwszym szeregu goœci.Mr Golde, senior Klubu Dziennikarzy, móg³by byæ inspiracj¹ dla starego ¿artu o lokaju zapowiadaj¹cym goœci: Teraz trzej reporterzy, madame, i d¿entelmen z „Timesa".Ubiera³ siê i zachowywa³ jak dyplomata starej daty; wszyscy bez wahania obdarzali go zaufaniem i nikt potem nigdy tego nie ¿a³owa³.— Niez³y mamy tu dziœ t³um, Mr Golde.Pewnie nie macie o czym pisaæ.D¿entelmen z „Timesa" uœmiechn¹³ siê.— Mam nadziejê, ¿e coœ pan na to poradzi, panie Karellen.190ARTHUR C.CLARKESpojrza³ bacznie na zastanawiaj¹cego siê nad odpowiedzi¹ Kontrolera.Wydawa³o siê nie fair, ¿e nieruchome jak maski twarze Zwierzchników nie zdradza³y ¿adnych uczuæ.Wielkie oczy o Ÿrenicach zwê¿onych nawet w tym s³abym œwietle, z nieodgadnionym wyrazem wpatrywa³y siê w zaciekawione oczy Cz³owieka.Dwie szpary oddechowe na policzkach, jeœli te ¿³obkowane, bazaltowoczarne wypuk³oœci mo¿na by³o nazwaæ policzkami, wydawa³y cichy, œwiszcz¹cy dŸwiêk, z jakim prawdopodobnie p³uca Karellena pracowa³y w rzadkim, ziemskim powietrzu.Golde móg³ dostrzec kurtynê bia³ych, delikatnych w³osów powiewaj¹cych zgodnie z rytmem oddechu Zwierzchnika.Powszechnie uwa¿ano, i¿ s¹ to filtry przeciwpy³owe i na tej kruchej podstawie zbudowano wiele skomplikowanych teorii na temat atmosfery œwiata Zwierzchników.— O tak, mam dla was parê informacji.Jak na pewno wiecie, ostatnio wystartowa³ z Ziemi jeden z naszych statków zaopatrzeniowych powracaj¹cy do bazy.W³aœnie odkryliœmy na jego pok³adzie pasa¿era na gapê.Sto o³Ã³wków nagle znieruchomia³o i sto par oczu wbi³o siê w Karellena.— Powiedzia³ pan „pasa¿er na gapê", Kontrolerze — zapyta³ Golde.— Czy wolno mi spytaæ, kim jest i jak dosta³ siê na pok³ad?— Nazywa siê Jan Rodericks, studiowa³ in¿ynieriê na Uniwersytecie Kapsztadzkim.Pozosta³e szczegó³y niew¹tpliwie odkryjecie sami, za pomoc¹ w³asnych, niezwykle skutecznych sposobów.Karellen uœmiechn¹³ siê.Uœmiech Zwierzchnika by³ doœæ nietypowy.Pozostawa³ jedynie w oczach;KONIEC DZIECIÑSTWA191sztywne, pozbawione warg usta prawie siê nie poruszy³y.Golde zastanawia³ siê, czy by³ to kolejny z ludzkich zwyczajów z tak¹ zrêcznoœci¹ naœladowany przez Karellena.Jednak mimo wszystko sprawia³ wra¿enie uœmiechu i rozmówcy w³aœnie tak go odbierali.— Jeœli chodzi o to, w jaki sposób — kontynuowa³ Kontroler — ma to mniejsze znaczenie.Mogê zapewniæ zarówno was, jak i ka¿dego potencjalnego astro-nautê, ¿e tego wyczynu z pewnoœci¹ nie da siê powtórzyæ.— Co stanie siê z tym m³odym cz³owiekiem? — zapyta³ Golde.— Czy zostanie odes³any na Ziemi¹?— Chocia¿ sprawa nie podlega mojej jurysdykcji, przypuszczam, ¿e powróci nastêpnym statkiem.Stwierdzi, ¿e tam dok¹d dotar³, warunki s¹ zbyt ró¿ne, zbyt odmienne, aby cz³owiek móg³ siê w nich dobrze czuæ.I w ten sposób dochodzimy do g³Ã³wnego tematu naszego dzisiejszego spotkania.— Ka-rellen przerwa³ i zapad³a jeszcze g³êbsza cisza.— M³odsi i bardziej romantyczni cz³onkowie waszej rasy skar¿¹ siê na to, ¿e przestrzeñ zewnêtrzna zosta³a przed wami zamkniêta.Czyni¹c tak, mieliœmy w tym swój cel; nie wydajemy zakazów dla samej przyjemnoœci zakazywania.Czy kiedykolwiek zadaliœcie sobie trud, by rozwa¿yæ, jeœli wybaczycie mi tê ma³o pochlebn¹ analogiê, co czu³by cz³owiek z epoki kamiennej, który znalaz³by siê nagle we wspó³czesnym mieœcie?— Ale¿ — zaprotestowa³ przedstawiciel „Herald Tribune" — to zasadnicza ró¿nica.Jesteœmy przyzwyczajeni do zdobyczy nauki.W waszym mieœcie na192ARTHUR C.CLARKEpewno nie potrafilibyœmy zrozumieæ wielu rzeczy, ale nie wyda³yby nam siê one cudami.— Czy jesteœcie tego zupe³nie pewni? — zapyta³ Karellen tak cichym g³osem, ¿e trudno by³o dos³yszeæ jego s³owa.— Wiek elektrycznoœci od wieku pary dzieli zaledwie sto lat, lecz có¿ pocz¹³by in¿ynier z epoki królowej Wiktorii z odbiornikiem telewizyjnym albo elektroniczn¹ maszyn¹ licz¹c¹? I jak d³ugo uda³oby mu siê prze¿yæ, gdyby zacz¹³ badaæ zasady ich dzia³ania? Przepaœæ miêdzy dwiema technologiami mo¿e ³atwo staæ siê tak wielka, ¿e próba jej przeskoczenia mo¿e skoñczyæ siê œmierci¹.— Hej — szepn¹³ Reuter do BBC.— Mamy szczêœcie.W³aœnie zamierza og³osiæ jak¹œ wa¿n¹ deklaracjê dotycz¹c¹ ca³ej ich polityki.Znam te objawy.— S¹ te¿ jeszcze inne powody, dla których zamknêliœmy rasê ludzk¹ na Ziemi.Patrzcie.Œwiat³a przygas³y, a potem zgas³y zupe³nie.Równoczeœnie na œrodku pokoju zaczê³a formowaæ siê fosforyzuj¹ca plama.Po chwili znieruchomia³a w gwiezdny wir, w spiraln¹ mg³awicê widzian¹ z ogromnej odleg³oœci: z punktu po³o¿onego daleko poza najbardziej oddalonym od centrum s³oñcem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]