[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ayla poszukaławzrokiem innych lwic.- Jak na razie tylko jedna; pewnie też była samotna.Będziesz musiał walczyć o własne terytorium, ale to dopiero początek.Pewnegodnia będziesz miał wspaniałe, duże stado, Maluszku. Lew nieco się uspokoił, znowu do niej podszedł, dotykając jąłbem.Podrapała go po czole i przytuliła się mocno na koniec.Whinney jestbardzo niespokojna, zauważyła.Zapach Maluszka był, co prawda, znajomy aledenerwował ją zapach obcej lwicy.Ayla dosiadła klaczy, a gdy Maluszek ponowniesię zbliżył, dała mu sygnał "przestań".Stał jeszcze chwilę, a potem zawrócił.Pomrukując hnga, hnga, Maluszek odszedł za swoją partnerką. Teraz odszedł na dobre, aby żyć razem ze swym własnym rodzajem,myślała w drodze powrotnej.Może mnie odwiedzać, ale nigdy nie wróci już tak,jak to uczyniła Whinney.- Kobieta wyciągnęła rękę i poklepała czule klacz.-Tak się cieszę, że wróciłaś, pomyślała. Widok Maluszka z jego lwicą przypomniał młodej kobiecie o jejwłasnej niepewnej przyszłości.Maluszek miał teraz partnerkę.Ty też miałaśpartnera, Whinney.Ciekawe, czy i ja kiedykolwiek będę miała partnera?następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]