[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiêc dlaczego ich zabi³eœ?- Bo musia³em.- Imperatyw potwora.¯a³ujesz choæ trochê?- To by³a sytuacja albo ja ich, albo oni mnie.- Przymus wyra¿ony z ca³¹ prostot¹ amoralnego zabójcy.Ale czy teraz nie ¿a³ujesz?- Decydowa³a potrzeba chwili.I okolicznoœci.- To instynkt.Nazywa siê to instynkt.No ale odpowiedz: ¿a³ujesz teraz?- Nie myœlê o tym.- Zwierzê w ka¿dym calu.Takie w³aœnie jesteœcie.- A jaki ty jesteœ?- Ja jestem istot¹ ludzk¹.Powinieneœ to wiedzieæ.- Co za pycha!- To czysta prawda.- A wiêc rzuci³byœ pierwszy kamieniem, prawda?- Czy jad³eœ kiedyœ uthapam?- Nie, nigdy.Ale powiedz mi coœ na ten temat.Co to jest uthapam?- Coœ pysznego.- Brzmi zachêcaj¹co.Powiedz o tym coœ wiêcej.- Uthapam robi siê czêsto z resztek ciasta naleœnikowego, ale rzadko która potrawa tak bardzo zapada w pamiêæ.- Prawie ju¿ czujê jej smak.Zasn¹³em.A raczej popad³em w stan przedœmiertnego delirium.Coœ mnie jednak nêka³o.Trudno powiedzieæ, co.Cokolwiek to by³o, zak³Ã³ca³o proces umierania.- Przepraszam.- Tak? - g³os Richarda Parkera by³ ledwie s³yszalny.- Dlaczego masz taki dziwny akcent?- Nie mam ¿adnego akcentu.To ty masz akcent.- Sk¹d¿e! Wymawiasz dziwnie g³oskê „r”.- Wymawiam j¹ tak jak nale¿y.A ty mówisz tak, jakbyœ mia³ gor¹ce kamyki w ustach.Masz akcent hinduski.- Ty za to mówisz tak, jakby twój jêzyk by³ pi³¹, a angielskie s³owa drewnem.Masz francuski akcent.By³ to kompletny absurd.Richard Parker urodzi³ siê w Bangladeszu i dorasta³ w Tamilnadu; sk¹d wzi¹³by siê u niego francuski akcent? Jasne, Puttuczczeri by³o kiedyœ francusk¹ koloni¹, ale nikt mnie nie przekona, ¿e jakieœ zwierzêta z zoo uczêszcza³y na kursy do Alliance Française przy rue Dumas.Wszystko to by³o bardzo deprymuj¹ce.Znów pogr¹¿y³em siê we mgle pó³snu.Obudzi³em siê, chwytaj¹c w panice powietrze.Ktoœ by³ w pobli¿u! G³os, który dociera³ do moich uszu, nie by³ ani podmuchem wiatru z nalotem obcego akcentu, ani g³osem mówi¹cego zwierzêcia.By³ to g³os drugiego cz³owieka! Serce wali³o mi jak oszala³e, podejmuj¹c ostatni wysi³ek, by wpompowaæ trochê krwi do mojego wycieñczonego organizmu.Umys³ podj¹³ ostatni¹ próbê klarownego rozumowania.- To tylko echo mnie zwodzi - dotar³y do mnie czyjeœ ledwie dos³yszalne s³owa.- Jestem tutaj, w ³odzi! - zawo³a³em.- Chyba mi siê œni.- Nie, to ja, Pi!- Nie mam ju¿ si³y!- Przyjacielu mi³y!- Ju¿ po mnie.- Mówisz ca³kiem przytomnie.Ledwie go s³ysza³em.Krzykn¹³em przeraŸliwie.Odpowiedzia³ mi jego okrzyk.Tego ju¿ by³o za wiele.Czu³em, ¿e za chwilê zwariujê.Przyszed³ mi do g³owy pewien pomys³.- NAZYWAM SIÊ.- rykn¹³em resztk¹ tchu, przekrzykuj¹c ¿ywio³ -.NAZYWAM SIÊ PISCINE MOLITOR PATEL.- Jak echo mog³o wymyœliæ imiê i nazwisko? - S³yszysz mnie? Jestem Piscine Molitor Patel, znany wszystkim jako Pi Patel!- Co takiego? Czy ktoœ tu jest?- Zgadza siê, ktoœ tu jest.- To niemo¿liwe! B³agam, czy masz coœ do jedzenia? Cokolwiek.Ja ju¿ nie mam nic.Nie jad³em od paru dni.Muszê coœ zjeœæ.Bêdê wdziêczny za cokolwiek do jedzenia.B³agam.- Ale ja te¿ nic nie mam - odpar³em skonsternowany.- Sam nie jad³em od paru dni.Mia³em nadziejê, ¿e ty masz jakieœ jedzenie.A mo¿e masz wodê? Moje zapasy s¹ na wyczerpaniu.- Nie, nie mam wody.Naprawdê nie masz ani odrobiny jedzenia? Nic a nic?- Nic.Zapad³o milczenie, ciê¿kie, g³uche milczenie.- Gdzie jesteœ? - zapyta³em.- Tutaj - odpar³ znu¿onym g³osem.- To znaczy gdzie? Nie widzê ciê.- Czemu mnie nie widzisz?- Oœlep³em.- Co takiego? - zawo³a³.- Oœlep³em.Nie widzê nic, tylko ciemnoœæ.Nie mam po co otwieraæ oczu.Od dwóch dni, jeœli uznaæ moj¹ skórê za wiarygodny miernik czasu.Dziêki niej odró¿niam dzieñ od nocy.Us³ysza³em straszliwy, przeci¹g³y jêk.- O co chodzi? Co siê sta³o, przyjacielu? - zapyta³em.Lament nie ustawa³.- Odpowiedz mi.Co siê sta³o? Jestem œlepy, nie mamy po¿ywienia ani wody, ale mamy siebie.To ju¿ coœ.Coœ cennego.Wiêc co siê sta³o, mój drogi bracie?- Ja te¿ oœlep³em!- Co?- Ja te¿ nie mam po co otwieraæ oczu, jak to okreœli³eœ.Znów zacz¹³ jêczeæ i zawodziæ.Zaniemówi³em.Oto ja, œlepiec, spotykam na Pacyfiku drugiego œlepca w ³odzi!- Ale dlaczego oœlep³eœ? - wybe³kota³em.- Pewnie z tych samych powodów co ty.Brak higieny, wyg³odzenie i krañcowe wyczerpanie.Za³amaliœmy siê obaj.On lamentowa³, a ja szlocha³em.Tego by³o za wiele, zdecydowanie za wiele.- Opowiem ci historiê - rzek³em w koñcu.- Historiê?- Aha.- Na co mi historia? Jestem g³odny.- To bêdzie o jedzeniu.- S³owa nie maj¹ kalorii.- Szukaj jedzenia tam, gdzie mo¿na je znaleŸæ.- To jest jakiœ pomys³.Milczenie.Wyg³odnia³e milczenie.- Gdzie jesteœ?- Tu.A ty?- Tutaj.Us³ysza³em plusk wios³a zanurzanego w wodzie.Siêgn¹³em po jedno ze swoich wiose³ ocala³ych po utracie tratwy.By³o bardzo ciê¿kie.Wymaca³em palcami najbli¿sz¹ dulkê.Umieœci³em w niej wios³o.Poci¹gn¹³em.Nie mia³em si³y.Ale wios³owa³em, jak mog³em.- No to opowiedz mi tê swoj¹ historiê - powiedzia³ zdyszany.- Pewnego razu by³ sobie banan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]