[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Dajcie mi dla niej jakąś maskę gazową! - polecił Jonnie.Obiekobiety spojrzały na niego ze zdumieniem. - Po co? - zapytała jedna z nich. - Żeby mogła oddychać - powiedział Jonnie trochę niecierpliwie. A na to druga kobieta: - Próby torturowania jej niczego nie dadzą.W tym stanie nicnie będzie czuła. Jonnie usiłował coś z tego zrozumieć, więc widząc jegozmieszanie, pierwsza z kobiet wyjaśniła: - Spodziewaliśmy się, że ktoś tu się zjawi, żeby ją zabić.Zawsze tak się robi.Ale dziwiliśmy się, dlaczego zwlekaliście z tym tak długo.To przecież jedyny zabieg, na jaki katriści pozwalają w stosunku do lapsinów. Co te słowa znaczyły? Otóż "katrist" to był naukowy kultmedyczny, który panował na Psychlo.Czyżby tego nie wiedział? A "lapsin" to byłapospolita choroba dziecięca, na którą czasem zapadały dziewczęta z Psychlo ichoć to był bardzo rzadki przypadek u kogoś w wieku Chirk - ona ma jużtrzydzieści lat - to jednak bez wątpienia był to przypadek lapsin.I oczywiście,wcześniej czy później musiała zostać zabita. - Nie mam zamiaru jej zabijać! - wykrzyknął z oburzeniemJonnie.- Mam zamiar ją z tego wyleczyć! Nie uwierzyły mu.Wszelkie próby leczenie lapsin były sprzecznez prawem.Nielegalne było też jakiekolwiek dyletanckie majsterkowanie przy mózguprzez nieupoważnioną osobę.Z tego zaś wynikał wniosek, że Jonnie je okłamywałtak jak katriści.Jednak nie miały sensu próby torturowania jej przedzwaporyzowaniem, ponieważ i tak niczego nie będzie czuła, więc on nie będziemiał z tego żadnej przyjemności. Jonnie musiał sam postarać się o maskę gazową, nałożył ją natwarz Chirk i wywiózł przez śluzę atmosferyczną.A poza jego plecami obiekobiety stwierdziły: - Mówiłam ci, że będzie ją torturował. Nawet lekkie otarcie się o "cywilizację" Psychlo zdenerwowałoJonnie'ego.Wkrótce dowiózł Chirk do sali operacyjnej.Mimo że była tak chuda,trzeba było trzech ludzi, by ją przenieść na stół.MacKendrick i jego zespółdziałali całkiem sprawnie.Drugi doktor podniósł maskę na tyle, by mógł wsunąćekspander w usta Chrik.Pielęgniarka wsunęła pod maskę rurkę doprowadzającąmetan, a potem przyłożyła stetoskop do serca Chirk, by wykryć zmianę rytmu.Akcja serca zwolniła się w stopniu ją zadowalającym, więc kiwnęła głową w stronęMacKendricka. Otwory w szczęce znajdowały się poza krawędziami maski, więcwkrótce potem MacKendrick włożył w nie druty i dotarł nimi do mózgu.Bardzodokładnie ułożył głowę na płycie analizatora.Jonnie tymczasem regulował munapięcie spustu w pistolecie molekularnym.Pielęgniarka wsłuchiwała się w rytmserca i dozowała mieszankę metanu z gazem do oddychania.Kapsułka w głowie Chirkrobiła się coraz mniejsza.Na płycie wyjściowej przybywało coraz więcej metalu. W godzinę i czterdzieści pięć minut później MacKendrickwyprostował się, trzymając w dłoniach wyciągnięte już druty.Pielęgniarkazatamowała już wyciek maleńkich strużek zielonej krwi po obu stronach głowy.Wyciągnięto rurkę z metanem i wyjęto z ust ekspander.Pielęgniarka przekręciłazawór w butli z gazem do oddychania na maksimum. - Wypróbowaliśmy już to przed kilkoma miesiącami na jednym zrobotników, ale bez przeprowadzania operacji - powiedział MacKendrick.- Zajakieś cztery godziny powinna odzyskać przytomność.Jeżeli ją w ogóle odzyska! Jonnie postanowił zrobić wszystko, by nikt jej w tym nieprzeszkodził.Wypchnął wózek z sali i skierował go w stronę dolnej śluzyatmosferycznej.Obie kobiety psychloskie wciąż były w środku i bardzo sięzdziwiły, gdy go znów ujrzały.Pomogły mu przełożyć Chirk z powrotem do łóżka.Gdy Jonnie zdejmował jej maskę do oddychania, jedna z kobiet powiedziała: - Przypuszczam, że przywiózł ją pan tutaj z poleceniem, żebyśmyto my ją zabiły. Tego było już za dużo.Jonnie wyrzucił je z pokoju.Wziąłkrzesło i usiadł na nim tuż poza śluzą atmosferyczną.Miał zamiar siedzieć tamprzez cztery godziny, aby być zupełnie pewnym, że nikt więcej z Psychlosów niewpadnie na jakiś kolejny, osobliwy pomysł.Miał nadzieję, że do tego czasu Chirkodzyska przytomność.Ale na wszelki wypadek będzie cały czas przy niej.8 Na nieszczęście Jonnie'ego okazało się, że był to bardzoruchliwy korytarz - lub też ludzie szukali po prostu wymówek, by przejść tamtędyi popatrzeć na niego. Pierwsza znalazła go tam Chrissie. Wyciągnęła zza pleców kopertę i zaczęła wyjmować z niejbanknoty.Jeden rzut oka wyjaśnił Jonnie'emu, że Dries coś kombinował.Były topróbki nowych pieniędzy Banku Galaktycznego opatrzone napisami: "Egzemplarzokazowy, bezwartościowy przy wymianie".Były tam cztery banknoty i cztery monetyróżnej wielkości.Monety miały odmienne kształty geometryczne i były bardzostarannie wytłoczone.Papier i druk na banknotach były wręcz wyśmienite.Jonnienie mógł pojąć, czemu nie mogły nadawać się do użytku. - Ta moneta o wartości jednej jedenastej kredyta wcale nie jestzła.Jest zielona i na niej tego nie widać.Moneta o wartości trzech jedenastychkredytu, ta błękitna.Też nie jest źle.Ta moneta z czerwonego metalu, owartości pięciu jedenastych kredytu, z trudem ujdzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]