[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale by³ ktoœ, kto zna³ tajemnicê królewsk¹ - nadworny fryzjer, który gol¹c Mi-dasa widywa³ go bez czapki.Król pod kar¹ œmierci nakaza³ mu milczenie.Zacny balwierz ba³ siê œmierci, ale posiadanie tak nies³ychanego sekretu nie dawa³o mu spokoju.Koniecznie chcia³ siê komuœ zwierzyæ.Nie mog¹c inaczej, pobieg³ nad brzeg morza, wykopa³ tamjam-kê w ziemi i wg³¹b niej krzykn¹³, co mia³ si³: "Król Midas ma oœle uszy!" To mu ul¿y³o.Tymczasem - widocznie za70JAN PARANDOWSKIzrz¹dzeniem bogów - na tym miejscu, gdzie by³a jamka, wyros³a trzcina, ca³y ³an trzciny.I ledwo tylko wiatr powia³, trzciny jê³y siê poruszaæ, szemrzeæ, zbieraæ siê w g³os, który mówi³: "Król Midas ma oœle uszy".Po ca³ym kraju szed³ ten zdradziecki szept trzcin i rzecz sta³a siê jawna ku wielkiemu zmartwieniu dobrego króla, którego jedyn¹ wad¹ by³o to, ¿e nie zna³ siê doœæ dobrze namuzyce.Apollo, mimo ¿e nale¿a³ do najwy¿szej arystokracji bogów, chêtnie przebywa³ na ziemi.Mia³ tu swoje sprawy i dawne wspomnienia.Pamiêta³, jak raz, wygnany z Olimpu, s³u¿y³ za parobka u króla Admeta w Tesalii, gdzie pas³ trzody graj¹c na fujarce.Gospodarze wiêc modlili siê do niego, by ich byd³o chroni³ od wilków.Móg³ to uczyniæ z ³atwoœci¹, albowiem jak nikt strzela³ z ³uku.Mówiono, ¿e strza³y jego ra¿¹ znienacka, nie zostawiaj¹c œladów, i ka¿d¹ nag³¹ œmieræ przypisywano gniewowiApollina.Jeszcze wyrostkiem by³, gdy uwa¿a³ siê za niedoœcignionego ³ucznika.Szydzi³ nawet z Erosa, boga mi³oœci, i przechwala³ siê, ¿e lepiej strzela od niego.Podra¿niony Eros wyj¹³ z ko³czana dwie strza³y: mi³oœci i nienawiœci.Strza³a mi³oœci trafi³a w serce Apollina, a strza³a nienawiœci w p³ochliwe serduszko nimfy D a f n e.Za zbli¿eniem siê Apollina Dafne ucieka³a.Goni³ j¹ przez góry i lasy.Nad brzegiem pewnego strumienia ju¿ mia³ j¹ pochwyciæ, gdy wtem ona zwróci³a swe proœby ku matce Ziemi, która j¹ natychmiast zmieni³a w drzewo laurowe.Rzecz tê opisa³ u nas piêknymi oktawami Samuel ze Skrzypny Twardowski w swoim poemacie Daphnis w drzewo bobkowe przemieniela siê.Tak dziwnie siê sk³ada³o, ¿e do kogo Apollo siê przywi¹za³, tego spotka³o jakieœ nieszczêœcie.Mia³ Apol-BOGOWIE OLIMPIJSCY 71lo serdecznego przyjaciela w m³odym Hiakintosie, którego uczy³ strzelaæ z ³uku i graæ na cytrze.Tymczasem Zefir, bo¿ek ³agodnego wiatru, tak pokocha³ piêknego m³odzieñca, ¿e nie móg³ znieœæ, i¿ ów porzuca jego towarzystwo dla olimpijskiego boga.Pewnego dnia, gdy Apollo zabawia³ siê dyskiem, Zefir nag³ym tchnieniem tak skierowa³ dysk rzucony przez Apollina, ¿e Hiakintos otrzyma³ cios œmiertelny.Na pró¿no syn Latony chcia³ mu wróciæ ¿ycie z pomoc¹ zió³ leczniczych.M³odzieniec umar³, a z jego krwi wyrós³ kwiat, który do dziœ nazywamy hiacyntem.Jako bóg muzyki i poezji, kapelmistrz orkiestry olimpijskiej, by³ Apollo zwierzchnikiem muz, dziewiêciu cór Dzeusa i Mnemosyne (Pamiêæ).Mieszka³y one na szczytach gór, na beockim Helikonie i Parnasie, gdzie bije œwiête Ÿród³o kastalskie, lecz ulubion¹ ich siedzib¹ by³y wynios³oœci Pierii pod Olimpem.Tam kwit³y ³¹ki rozkoszne, których nigdy nie tknê³a kosa, i na nich wypasa³y siê trzody bêd¹ce w³asnoœci¹ bogów.Grecy dzisiejsi opowiadaj¹, ¿e w górach Pieni gnie¿d¿¹ siê z³e duchy,które zb³¹kanych oœlepiaj¹ szaleñstwem i str¹caj¹ w przepaœæ.Lecz w staro¿ytnoœci przynosi³y one inne szaleñstwo, urocze szaleñstwo poezji.Oto jak¹ wizj¹ otwiera siê poemat Teogonia Hezjoda, którego muzy same wybra³y na swego kap³ana:Wdziêczne cia³a obmywszy w rzeŸwi¹cych nurtach Permesu, muzy, Olimpu dziewice, korowód piêkny zawiod³y na Helikonu wy¿ynach, st¹paj¹c pieœniom do wtóru.Stamt¹d, ruszywszy gromad¹, w ca³uny mgielne spowite, sz³y poœród nocy w dolinê, œpiewaj¹c g³osem przecudnym.One to niegdyœ Hezjoda72 JAN PARANDOWSKIuczy³y piêknego œpiewania u Helikonu podnó¿a, gdzie owce pas³ bia³orune.Kostur da³y mi potem do r¹k, u³amawszy laurow¹ ga³¹Ÿ piêknie rozkwit³¹- i bosk¹ natchnê³y mnie pieœni¹.W póŸniejszych czasach powierzono ka¿dej z muz jak¹œ sztukê, któr¹ siê szczególnie mia³a opiekowaæ, i przedstawiono je w rzeŸbach i malowid³ach ze sta³ymiatrybutami, aby je ³atwiej rozró¿niæ.K a 11 i o p e (Piêknolica), muza pieœni bohaterskiej,trzyma rylec i tabliczkê do pisania; Klio (G³osz¹ca s³awê) zajmuje siê histori¹ i ma zwój pergaminu; E u-t e r p e (Radosna), patronka liryki, gra na flecie; T a-1 e j a (Rozkoszna) pokazuje maskê komiczn¹ jako muza komedii; Melpomenê (Œpiewaj¹ca) jest muz¹ tragedii i poznaæ j¹ mo¿na po smutnej masce, któr¹ jej daj¹ za god³o; Terpsychora (Kochaj¹ca taniec) z wielk¹ lir¹ w rêku uczy ludzi tañca; E rat o (Umi³owana) na ma³ej cytrze wygrywa pieœni mi³osne; Polihymnia chodzi w g³êbokiej zas³onie, jakiej u¿ywa³o siê przy obrzêdach religijnych, albowiem zsy³a natchnienie tym, którzy pisz¹ hymny i pieœni pobo¿ne; Urania (Niebiañska) dŸwiga globus astralny, bo jej dzie³em jestgwiaŸdziarstwo.Apollo by³ jedn¹ z najjaœniejszych postaci greckiego Olimpu.Nazywano go Zbawc¹, gdy¿ wspiera³ ludzi w cierpieniu, ratowa³ z nieszczêœcia, œmieræ odwraca³, zbrodniarzy oczyszcza³ z grzechów.By³ lekarzem duszy i cia³a - ten bóg œwiat³a i pociechy, ³askawy i dobroczynny.Takiego w³aœnie pokaza³ Wyspiañski w Akropolis, gdzie bóstwo pogañskie zlewa siê w jedno z Chrystusem.W Atenach po zbiorach jesiennych obchodzono ku czci Apollina œwiêto, w czasie którego m³odzie¿ nios³aBOGOWIE OLIMPIJSCY73ga³¹Ÿ oliwki obwieszon¹ figami, bu³kami, oliw¹ i winem w dzbanuszkach, owiniêt¹ we³nianymi wst¹¿kami, stawa³a przed ka¿dym domem, jakby u nas z kolêd¹, oddawa³a j¹ gospodarzom, a ci ow¹ ga³¹Ÿ, zwan¹ ejrezjone, zawieszali na drzwiach a¿ do nastêpnych œwi¹t; wówczas j¹ palono i zastêpowano œwie¿¹.Ch³opcy id¹cy z ejrez-jon¹ œpiewali pieœñ, któr¹ KniaŸnin tak odda³ po polsku:Do domu tego przychodzê, Gdzie samo szczêœcie przebywa;S³ysza³em wszêdy do drodze:M¹¿ tu w dostatki op³ywa.Niechaj otworz¹ te wrota! Skarb wnidzie nieprzebrany, Za nim czeœæ, zdrowie, ochota I pokój wszystkim ¿¹dany.U¿ytku rodzaj wszelaki Zajmie spichlerze, obory:Pe³ne owoców przetaki, Pe³ne warzywa komory.Naraj¹ swachy ¿yczliwe Synow¹ piêkn¹ i m³od¹ Niech j¹ mu³y niepotkliwe Do domu tego przywiod¹.Tu ona niechaj wyszywa I nuci u swej k¹dziele;A szczêœliwymi szczêœliwa, Wasze pomno¿y wesele.Z jaskó³k¹ równie coroczn¹ Powrócê do was, powrócê,74JAN PARANDOWSKINogi tu moje wypoczn¹ I piosnkê wdziêczn¹ zanucê.Oto ju¿ chwila up³ynie, Jako stoimy przy progu;Czy co dacie, czyli nie, Równo polecim was Bogu.W sztuce wystêpuje Apollo jako idea³ m³odoœci i wdziêku mêskiego, bez brody, z bujnymi kêdziorami, które swobodnie spadaj¹ na ramiona albo s¹ fantastycznie ufryzowane: jest to elegant olimpijski.Zazwyczaj nagi, czasem tylko ma przerzucon¹ przez ramiê chlamidê, ma³y p³aszczyk.Na plecach nosi ko³czan pe³en dzwon-nych, srebrnych strza³, w rêku trzyma ³uk.W orszaku muz widzimy go znów (jako Kitarodosa) w d³ugiej pow³Ã³czystej szacie, wysoko przepasanej, z wieñcem wawrzynu na g³owie, z lir¹ w rêku.Wieniec laurowy dawano w nagrodê poetom i zwyczaj ten prze¿y³ staro¿ytnoœæ.Widzimy go na g³owie i Petrarki, i naszego Janiciusa, przypomina go równie¿ wyraz: laureat.ARTEMIS (DIANA)Artemis by³a siostr¹ Apollina.Równie jak on piêkna, nie pomyœla³a jednak o ma³¿eñstwie i zosta³a na zawsze dziewic¹, jak Atena.Dawano jej przydomek Czystej i wiedziano powszechnie, ¿e nie pozwala nawet spojrzeæ na siebie mê¿czyznom, o czym najboleœniej przekona³ siê m³ody A k t a j o n (Akteon).By³ to zapamiêta³y myœliwy, przez co móg³ by³ staæ siê mi³ym bogini, która tak bardzo kocha³a ³owy.Zgubi³aBOGOWIE OLIMPIJSCY75go jednak w³asna nieostro¿noœæ.Pewnego dnia, jak zwykle, od œwitu ugania³ ze swor¹ psów po lasach i górach.Ptaki ucieka³y przed nim, a on je dosiêga³ w locie pierzast¹ strza³¹; ukryte w kniei zwierzêta wyp³asza³ niechybnym oszczepem.W samo po³udnie stan¹³ nad brzegiem strumienia leœnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]