[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszêdzie panowa³ ca³kowity spokój.Przed ni¹ widnia³y jakieœ podniszczone szopy i budynki gospodarcze.Byæ mo¿e wejœcie do samego Sanktuarium -292Siferra wiedzia³a, ¿e by³ to wylot podziemnego tunelu - le¿a³o za nimi.Obesz³a zabudowania dooko³a.Tak, by³o tam wejœcie do Sanktuarium, owalne drzwi wpuszczone w ziemiê, z ciemnym korytarzem w g³êbi.By³o tam tak¿e kilkunastu ludzi.Stali przed drzwiami i lustrowali j¹ ch³odnym, nieprzyjaznym wzrokiem.Wszyscy mieli kawa³ki jaskrawozielonego materia³u zawi¹zane pod szyj¹, coœ w rodzaju chust.Nie rozpozna³a ¿adnego z tych ludzi.O ile mog³a to oceniæ, ¿aden nie by³ pracownikiem uniwersytetu.Tu¿ na lewo od drzwi p³onê³o ma³e ognisko.Obok le¿a³ stos por¹banych, starannie u³o¿onych drew, wszystkie kawa³ki uporz¹dkowane by³y pod wzglêdem wielkoœci z zadziwiaj¹c¹ precyzj¹ i trosk¹.Bardziej przypomina³o to makietê drobiazgowego architekta ni¿ stos drewna.Ogarn¹³ j¹ paniczny strach.Nic nie rozumia³a.Dok¹d przysz³a? Czy to naprawdê Sanktuarium? Kim byli ci ludzie?- Nie ruszaj siê z miejsca - powiedzia³ mê¿czyzna stoj¹cy na czele grupy.Mówi³ cicho, ale by³o coœ bezczelnie w³adczego w jego tonie.- Podnieœ rêce do góry.Trzyma³ w d³oni ma³y, lœni¹cy punktowiec.Celowa³ dok³adnie w jej serce.Siferra bez s³owa spe³ni³a rozkaz.Mê¿czyzna mia³ oko³o piêædziesiêciu lat, siln¹, imponuj¹c¹ sylwetkê i zapewne by³ tu przywódc¹.Jego ubranie wygl¹da³o na kosztowne, a ze sposobu bycia przebija³ spokój i pewnoœæ siebie.Zielona chusta na jego szyi mia³a po³ysk naturalnego jedwabiu.- Kim jesteœ? - zapyta³, trzymaj¹c broñ wycelowan¹ prosto w ni¹.- Siferra 89, doktor archeologii z Uniwersytetu Saryjs-kiego.- No, piêknie.Czy pani doktor zamierza prowadziæ tu jakieœ badania archeologiczne?Inni zarechotali, jakby powiedzia³ coœ niezwykle zabawnego.- Usi³ujê znaleŸæ Sanktuarium - odpowiedzia³a Siferra.- Czy mo¿e mi pan powiedzieæ, gdzie ono siê znajduje?- Myœlê, ¿e to mo¿e byæ w³aœnie tutaj.Wszyscy ludzie293z uniwersytetu uciekli kilka dni temu.Teraz jest to siedziba Stra¿y Ogniowej Prowincji Saro.Niech mi pani powie, czy ma pani ze sob¹ jakieœ œrodki ³atwopalne?- Œrodki ³atwopalne?- Zapa³ki, zapalniczkê, ma³y generator, cokolwiek, czego mo¿na by u¿yæ do rozpalenia ognia.- Nic z tych rzeczy.- Siferra potrz¹snê³a g³ow¹.- Rozniecanie ognia jest zabronione przez paragraf pierwszy Kodeksu Wyj¹tkowego.Jeœli ktoœ naruszy ten paragraf, poniesie surow¹ karê.Siferra patrzy³a na niego nic nie rozumiej¹c.O czym on mówi³?- Altinolu, nie ufam jej - odezwa³ siê chudy mê¿czyzna o ziemistej cerze stoj¹cy obok przywódcy.- To w³aœnie ci uczeni z uniwersytetu wszystko zaczêli.Stawiam dwa do jednego, ¿e ona chowa coœ pod ubraniem tak, ¿e tego nie widaæ.- Nie mam przy sobie nic do rozpalania ognia - zniecierpliwi³a siê Siferra.- Mo¿e tak, a mo¿e nie.- Altinol pokiwa³ g³ow¹.- Nie bêdziemy ryzykowaæ, pani doktor.Niech siê pani rozbiera.Siferra spojrza³a na niego zdumiona.- Co pan powiedzia³?- Niech siê pani rozbierze.Zdejmie swoje ubranie.Dowiedzie, ¿e nie ukrywa przy sobie ¿adnych nielegalnych narzêdzi.Siferra unios³a pa³kê, g³adz¹c niepewnie rêk¹ jej trzonek.- Chwileczkê - powiedzia³a otwieraj¹c szeroko oczy ze zdumienia.- Nie mo¿ecie tego mówiæ serio.- Paragraf drugi Kodeksu Wyj¹tkowego: stra¿ ogniowa ma prawo podejmowaæ wszelkie œrodki, które oka¿¹ siê konieczne, aby zapobiec nielegalnemu wzniecaniu ognia.Paragraf trzeci: mo¿e to obejmowaæ natychmiastow¹ i doraŸn¹ egzekucjê tych, którzy sprzeciwiaj¹ siê poleceniom stra¿y ogniowej.Proszê siê rozbieraæ, pani doktor.I to szybko.Skin¹³ punktowcem.Ten gest by³ bardzo wymowny.Siferra wci¹¿ jednak sta³a bez ruchu.Nie mog³a otrz¹sn¹æ siê ze zdziwienia.294- Kim jesteœcie? Co ma znaczyæ ta stra¿ ogniowa?- Jesteœmy cz³onkami stra¿y obywatelskiej, pani doktor.Usi³ujemy przywróciæ w Saro prawo i porz¹dek po katastrofie.Chyba zdaje sobie pani sprawê z tego, ¿e miasto jest zniszczone.A mo¿e pani o tym nie wie? Po¿ary ci¹gle siê rozprzestrzeniaj¹, a dawna stra¿ po¿arna ju¿ nie funkcjonuje.I mo¿e pani nie zauwa¿y³a, ¿e ca³a prowincja jest pe³na szalonych ludzi, którym wydaje siê, ¿e nie mieliœmy jeszcze dostatecznie du¿o po¿arów, wiêc ci¹gle rozpalaj¹ nowe.Tak d³u¿ej byæ nie mo¿e.Zamierzamy powstrzymaæ podpalaczy wszelkimi mo¿liwymi sposobami.Jest pani podejrzana o posiadanie œrodków ³atwopalnych.Postawiono zarzut i ma pani szeœædziesi¹t sekund, aby siê z niego oczyœciæ.Gdybym by³ na pani miejscu, zacz¹³bym zdejmowaæ ubranie, pani doktor.Siferra widzia³a, jak po cichu odlicza sekundy.Rozebraæ siê? Przed obcymi?! Narasta³a w niej dzika furia na myœl o takim poni¿eniu.Wiêkszoœæ z tych ludzi stanowili mê¿czyŸni.Nawet nie usi³owali ukryæ swej niecierpliwoœci.Nie mia³o to nic wspólnego z podejmowaniem œrodków ostro¿noœci pomimo groŸnie brzmi¹cych cytatów z Kodeksu Wyj¹tkowego.Oni chcieli po prostu obejrzeæ jej cia³o i dysponowali si³¹, aby j¹ do tego zmusiæ.To by³o nie do zniesienia!Ale ju¿ po chwili poczu³a, jak jej oburzenie gdzieœ siê ulatnia."Jakie to ma znaczenie? - pomyœla³a ze znu¿eniem.- Œwiat siê skoñczy³.Skromnoœæ to luksus, na który pozwalali sobie jedynie ludzie cywilizowani, a cywilizacja jest pojêciem przestarza³ym".W ka¿dym razie rozkaz by³ jednoznaczny, pod groŸb¹ broni.Zawêdrowa³a w miejsce odosobnione, po³o¿one daleko przy wiejskiej drodze.Nikt nie przyjdzie jej tu z pomoc¹.Sekundy p³ynê³y, a Altinol najwyraŸniej nie ¿artowa³.Nie warto by³o umieraæ jedynie po to, aby ukryæ przed nimi swe cia³o.Cisnê³a pa³kê na ziemiê.W bezsilnym gniewie, ale nie pozwalaj¹c sobie na ¿adne295jawne okazanie wœciek³oœci, zaczê³a stopniowo zdejmowaæ czêœci swojej garderoby i rzucaæ je obok na ziemiê.- Bieliznê równie¿? - spyta³a z³oœliwie.- Wszystko.- Czy wygl¹da na to, abym tam mia³a schowan¹ zapalniczkê?- Zosta³o ju¿ tylko dwadzieœcia sekund, pani doktor.Siferra rzuci³a mu pe³ne nienawiœci spojrzenie i ju¿ bez s³owa rozebra³a siê do naga.Teraz, gdy to zrobi³a, zadziwiaj¹co ³atwo by³o staæ nago przed tymi obcymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]