[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiêc chce pan, panie profesorze, ¿ebyœmy przestali byæ naukowcami i weszli w œwiat polityki? - spyta³a Siferra.- Wcale mi siê to nie podoba.To nie le¿y w zakresie naszych kompetencji! G³osujê, by przekazaæ nasze materia³y rz¹dowi i pozwoliæ mu.- Rz¹dowi?! - obruszy³ siê Biney.- Bzdura!- Biney ma racjê - wtr¹ci³ Szirin.- Znam ludzi z rz¹du.Stworz¹ komitet, wydadz¹ raport i w koñcu od³o¿¹ ten raport do szuflady, potem zaœ powo³aj¹ kolejny komitet, ¿eby dokopa³ siê do tego, co odkry³ poprzedni, nastêpnie zorganizuj¹ referendum i.Nie, my nie mamy na to czasu.Na nas spoczywa obowi¹zek zabrania g³osu w tej sprawie.Ja jestem ekspertem w dziedzinie przewidywania skutków, jakie mo¿e wywrzeæ Ciemnoœæ na ludzkie umys³y.Wy, astronomowie, macie dowód matematyczny na to, ¿e Ciemnoœæ ju¿ wkrótce nadejdzie.Ty, Siferro, widzia³aœ, co uczyni³a Ciemnoœæ z minionymi cywilizacjami.149- Ale czy mamy dosyæ odwagi, by zwróciæ siê do Aposto³Ã³w? - pow¹tpiewa³ Biney.- Czy przez kontakt z nimi nie narazimy siê na zarzut nieodpowiedzialnoœci?- Otó¿ to - powiedzia³a Siferra.- Musimy siê trzymaæ od nich z daleka! Athor zmarszczy³ brwi.- Prawdopodobnie macie racjê.Prawdopodobnie by³o naiwnoœci¹ z mojej strony sugerowaæ, ¿e moglibyœmy nawi¹zaæ z tymi ludŸmi coœ na kszta³t wspó³pracy.Wycofujê swoj¹ propozycjê.- Chwileczkê, panie profesorze.- Biney owi wpad³ do g³owy pewien pomys³.- Mam przyjaciela - znasz go, Szirinie, to ten dziennikarz, Teremon - który kontaktowa³ siê ju¿ z pewnym wysokim przedstawicielem Aposto³Ã³w.Myœlê, ¿e zdo³a³by zaaran¿owaæ jakieœ tajne spotkanie pana profesora z tym Najwy¿szym Aposto³em.Móg³by pan wybadaæ tych ludzi i przekonaæ siê, czy rzeczywiœcie wiedz¹ coœ istotnego - w ten sposób zdobylibyœmy kolejne dowody potwierdzaj¹ce nasz¹ hipotezê.A gdyby siê okaza³o, ¿e nic nie wiedz¹, zawsze przecie¿ mo¿emy zaprzeczyæ, ¿e takie spotkanie mia³o w ogóle miejsce.- Jest to sensowna propozycja - rzek³ Athor.- Chcia³bym siê z nimi spotkaæ, chocia¿ nie dla w³asnej przyjemnoœci.Przyjmujê, ¿e nikt z was nie ma ¿adnych zastrze¿eñ co do mojej wyjœciowej propozycji? Zgadzacie siê ze mn¹, i¿ my czworo musimy powzi¹æ pewne kroki w zwi¹zku z naszym odkryciem?- Teraz siê zgadzam - powiedzia³ Biney.Spojrza³ na Szirina.- Nadal mam zamiar przetrwaæ Ciemnoœæ, ale wszystko, co zosta³o tu dzisiaj powiedziane, sk³ania mnie do uwierzenia, ¿e wielu innych tej Ciemnoœci nie prze¿yje.Ulegnie zag³adzie ca³a cywilizacja.chyba ¿e zaczniemy dzia³aæ.Athor pokiwa³ g³ow¹.- Wspaniale.Porozmawiaj wiêc ze swym przyjacielem, ale miej siê na bacznoœci.Wiesz, co myœlê o prasie.Nie lubiê dziennikarzy nie mniej ni¿ Aposto³Ã³w.Mimo to bardzo ostro¿nie daj swemu koledze do zrozumienia, ¿e150chcia³bym siê prywatnie spotkaæ z Aposto³em, którego pozna).- Dobrze, panie profesorze.- Pan, profesorze Szirinie, zbierze cala dostêpn¹ literaturê na temat skutków d³ugotrwa³ego przebywania w Ciemnoœci i przyniesie j¹ do mnie.- Nie sprawi mi to najmniejszego k³opotu.- A pani, doktor Siferro, czy mo¿e przedstawiæ zrozumia³e dla laików sprawozdanie z wykopalisk w Tombo z wyeksponowaniem ka¿dego, choæby najmniejszego dowodu na powtarzalnoœæ tych po¿arów?- Nie wszystko jest jeszcze gotowe, panie profesorze.Pozosta³y materia³y, o których dzisiaj nie wspomina³am.Na czole Athora pojawi³a siê g³êboka zmarszczka.- O co chodzi?- O gliniane tabliczki z wyrytymi napisami znalezione w trzecim i pi¹tym poziomie od góry.Profesor Mudrin podj¹³ siê niezwykle trudnego zadania odczytania inskrypcji.Wed³ug jego wstêpnej opinii tabliczki zawieraj¹ ostrze¿enia kap³anów przed zbli¿aj¹cym siê po¿arem.- Pierwsze wydanie Ksiêgi Objawieñ! - wykrzykn¹³ Biney.- Mo¿liwe.- Siferra rozeœmia³a siê, choæ w jej œmiechu nie s³ychaæ by³o weso³oœci.- Mam nadziejê otrzymaæ t³umaczenie tekstów w najbli¿szym czasie.I wtedy dostarczê panu kompletny materia³, panie profesorze.- Wspaniale - rzek³ Athor.- Potrzebujemy wszystkiego, co tylko uda nam siê zdobyæ.Bêdzie to praca naszego ¿ycia.- Spojrza³ z powag¹ na ka¿dego z nich po kolei.- Jest jednak jeszcze jedna wa¿na kwestia: chcê, byœcie pamiêtali, ¿e moja gotowoœæ do spotkania z Aposto³ami nie oznacza, i¿ zamierzam w jakikolwiek sposób przysporzyæ im ogólnego szacunku.Mam jedynie nadziejê, ¿e dowiem siê od nich czegoœ, co pomo¿e nam przekonaæ œwiat o nadchodz¹cej katastrofie.Nic wiêcej.W przeciwnym razie zrobiê wszystko co w mojej mocy, by siê od nich zdystansowaæ.Mierzi mnie mistycyzm.Nie wierzê ani trochê ich gadaninie - chcê po prostu wiedzieæ, sk¹d151wysnuli wniosek o katastrofie.I ¿yczy³bym sobie, by reszta z was by³a równie ostro¿na w kontaktach z nimi.Czy wyrazi³em siê jasno?- To jest jak sen - westchn¹³ Biney.- Koszmarny sen - doda³ Athor.- Ka¿da cz¹stka mojej duszy krzyczy, ¿e to nieprawda, ¿e to czcze fantazje, ¿e œwiat po dziewiêtnastym theptara trwaæ bêdzie nadal i nie stanie mu siê ¿adna krzywda.Niestety, wyniki obliczeñ s¹ nieub³agane.- Wyjrza³ przez okno.Onos znikn¹³ ju¿ z nieba, a Dovim by³ jedynie ma³ym punktem na horyzoncie.Nasta³ wieczór, œwiat wygl¹da³ posêpnie w przyæmionych, nieprzyjemnych promieniach Patru i Treya.- Nie ma ju¿ miejsca na w¹tpliwoœci.Ciemnoœæ nadejdzie.Mo¿e owe gwiazdy, czymkolwiek s¹, naprawdê zaczn¹ œwieciæ.Zap³on¹ po¿ary.Zbli¿a siê koniec znanego nam œwiata.Koniec œwiata!Czêœæ drugaZmierzch18Chyba trochê przesadzi³eœ, Teremonie - powiedzia³ Biney.Narasta³o w nim napiêcie.Zbli¿a³ siê wieczór, wieczór zaæmienia, od tak dawna przez niego oczel^wany z lêkiem i dr¿eniem serca.- Athor jest wœciek³y na ciebie.Wprost w g³owie siê nie mieœci, ¿e tu dzisiaj przyszed³eœ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]