[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedn¹ przeznaczono na dyskotekow¹ zabawê, gra³a tam szarpidrutowa orkiestra i migota³y ró¿nobarwne œwiat³a.W tej zaœ, gdzie zajêliœmy miejsca, panowa³ dyskretny pó³mrok, na stolikach pali³y siê ma³e lampki, a oœwietlono tylko znajduj¹cy siê pod œcian¹ pó³kolisty bufet z wysokimi sto³kami i lustrzan¹ œcian¹ mieni¹c¹ siê odbitymi w lustrze butelkami z kolorowymi napitkami, ustawionymi rzêdami na pó³kach.Przesta³em siê rozgl¹daæ, bo kelner poda³ nam kartê dañ i napojów z cenami, które wywo³a³y na moim grzbiecie dreszcz strachu.Jeszcze bardziej przykrych uczuæ dozna³em, kiedy wyobrazi³em sobie, ¿e oto do nocnego klubu wkracza dyrektor Marczak, zauwa¿a mnie, robi zdumion¹ min¹ i z dezaprobat¹ krêci g³ow¹, pamiêtny, ¿e tak niedawno prosi³em go o podwy¿kê lub premiê, twierdz¹c, i¿ chcê sobie kupiæ kilka drogich albumów z dziedziny malarstwa.- Poproszê o bryzol z pieczarkami i coctail z odrobin¹ campari - us³ysza³em g³os pani Joanny, skierowany do kelnera.Ucieszy³em siê, ¿e zamówi³a najtañsz¹ potrawê i nie nazbyt drogi napój.- To samo dla mnie - odezwa³em siê spiesznie.- Ale zamiast campari proszê o butelkê coli.To na pocz¹tek - zaznaczy³em kelnerowi, który zrobi³ niechêtn¹ minê.W karcie znajdowa³y siê dania, coctaile, wina i szampany w cenie tak wysokiej jak po³owa mojej pensji.Kelner by³ przyzwyczajony, ¿e goœcie, przybywaj¹cy do nocnego klubu, tracili du¿o pieniêdzy, a on mia³ chyba prowizjê od rachunków.- Czy widzi pan tê brunetkê za barem, która dyryguje dwoma innymi barmanami? - zapyta³a mnie pani Joanna.Dopiero teraz zwróci³em baczn¹ uwagê na bar i jego obs³ugê.Za barem podawa³o trunki dwóch m³odych mê¿czyzn i jedna kobieta.By³a m³oda i niezwykle piêkna, jeœli ktoœ lubi urodê cygañsk¹.By³a wysoka, mia³a doœæ bujne kszta³ty, smag³¹ cerê, mocno wymalowane usta, czarne brwi niemal zroœniête nad nosem i wielkie piwne oczy.Wspaniale prezentowa³ siê jej g³êboki dekolt w bia³ej bluzce.Czarne w³osy spiête by³y fantazyjnie w koñski ogon.Razi³y mnie tylko jej klipsy - ogromne z³ote ko³a przy koniuszkach uszu.Ale one chyba jeszcze bardziej podkreœla³y jej cygañsk¹ urodê.- Kto to jest?- Ma na imiê Anita.Zna j¹ ca³y pó³œwiatek Wybrze¿a.- Jakaœ kobieta zachêci³a wiejskich pijaczków do kradzie¿y koron - mrukn¹³em.- Jakaœ kobieta odebra³a od nich ³up w Sopocie.Niestety, nie widzieli dok³adnie czy nie pamiêtaj¹ jej twarzy, nie wiadomo, czy by³a piêkna czy brzydka.- Jedno jest pewne: tylko poprzez ni¹ mo¿e pan trafiæ do Kolekcjonera! - trochê zdziwi³o mnie to naleganie towarzyszki.- Szkoda, ¿e nie jestem urodziwym m³odzianem z wypchanym portfelem.Na pewno by³ j¹ zainteresowa³ - westchn¹³em.- J¹ raczej interesuje wypchany portfel.Uroda nie ma znaczenia - pani Joanna rozeœmia³a siê.Tymczasem klub zape³ni³ siê goœæmi.Niemal wszystkie stoliki zosta³y zajête.Znalaz³y siê na nich najdro¿sze potrawy i najkosztowniejsze trunki.Ju¿ na pierwszy rzut oka mia³o siê œwiadomoœæ, ¿e to nie s¹ zwykli wczasowicze, co przyjechali tu z rodzinami i dzieæmi, aby opalaæ siê na pla¿y i k¹paæ w morzu.Pomyœla³em, ¿e chyba œci¹gnê³a tutaj „œmietanka” oszustów, z³odziei i rozmaitych „biznesmenów”, robi¹cych podejrzane interesy.Bo bogaci biznesmeni najprawdopodobniej bawili siê w lepszych ni¿ ten lokalach, na przyk³ad w „Grand Hotelu”.Orkiestra gra³a w drugiej sali, miga³y tam ró¿nobarwne œwiat³a.W sali, gdzie siedzieliœmy, zrobi³o siê jeszcze bardziej mroczno od papierosowego dymu.Tak, to by³ z pewnoœci¹ nocny klub nie najlepszej kategorii, skoro brakowa³o w nim wentylacji.Zjedliœmy nasze porcje bryzolu.Pani Joanna podnios³a do góry swoj¹ szklaneczkê campari.- Mo¿e przejdziemy na ty? - zaproponowa³a.- Oczywiœcie.Natychmiast - podnios³em do góry swoj¹ szklankê z coca-col¹.- Joanna.- Tomasz.Joanna nie mia³a tak wyzywaj¹cej urody jak Anita, ale moim zdaniem by³a równie ³adna.Przede wszystkim rzuca³y siê w oczy jej gêste jasne w³osy, oczy równie du¿e jak u Anity.Lubiê kobiety raczej o jasnej cerze, a tak¹ w³aœnie mia³a Joanna.I usta - one by³y zdecydowanie ³adniejsze ni¿ u Anity, a tak¿e nie tak mocno wymalowane.Na dekolt stara³em siê nie zwracaæ uwagi, pomny ostrze¿eñ Marczaka, ¿e zbytnio ulegam ³adnym kobietom.- No có¿, ja pójdê dzia³aæ - oœwiadczy³em.- ¯yczê szczêœcia - szepnê³a Joanna.Podnios³em siê od stolika i ruszy³em do baru.Usiad³em na wolnym sto³ku i zwróci³em siê do piêknej Anity:- Poproszê o campari z wod¹ sodow¹ - powiedzia³em, bo w tym miejscu nie pija³o siê napojów ch³odz¹cych.Ja zreszt¹ nie mia³em zamiaru wypiæ tego campari, bo nienawidzê alkoholu.Po prostu zale¿a³o mi na tym, aby posiedzieæ w pobli¿u Anity.Nawet nie spojrza³a na mnie, tylko po chwili postawi³a przede mn¹ szklaneczkê z br¹zowym p³ynem.- Pani Anita, prawda? - zagadn¹³em j¹.Zatrzyma³a siê przede mn¹ po drugiej stronie lady barowej i dopiero teraz obrzuci³a mnie uwa¿nym spojrzeniem swych wielkich czarnych oczu.- Tak, mam na imiê Anita.Czy my siê znamy?- Nie.Przyjecha³em z Warszawy i jeden z moich przyjació³ powiedzia³ mi, ¿e jeœli bêdê siê czu³ samotnie w Sopocie, to mam przyjœæ tu i poznaæ siê z pani¹ Anit¹.- A niby w jakim celu? - odburknê³a, ale by³a wyraŸnie zaciekawiona moj¹ osob¹.- Nie jestem dam¹ do towarzystwa, tylko ciê¿ko pracuj¹c¹ kobiet¹.- Mówiono mi, ¿e poprzez pani¹ móg³bym nawi¹zaæ kontakt z Kolekcjonerem.- A kto pana o tym poinformowa³?- Czy nie s¹dzi pani, ¿e niektórzy nie chc¹, aby wymieniaæ ich nazwiska? Ja te¿ nie pytam pani o nazwisko Kolekcjonera.- A co ma pan do zaoferowania Kolekcjonerowi? Nie znam go, ale mogê pana skontaktowaæ z kimœ, kto zbiera starocie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]