[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Ja nie chciałem.! Nie chciałem ! - jęczał, gdy dziewczynawycierała mu buzię rogiem ręcznika. - Jasne.Nie gniewam się.Zaraz powiem pokojowej, żeby tuposprzątała.Śpiewak, rozpowiadają, że kradniesz resztki, jakbyś był bezpańskimkundlem.Widzisz, jak to się kończy ! Wstyd ! Wracaj do siebie i połóż się.Asłużąca niech ci zaparzy rumianku. Odprowadziła zgnębionego chłopca w pobliże jego kwatery.Rozstalisię na rozwidleniu korytarzy.Róża spieszyła się.W planach na dzisiaj miała sporozajęć.Trzy "małżeństwa", kilka nieznośnych "witaj-źegnaj";pospieszne mycie, poprawianie makijażu w biegu, a na koniec młody Obserwator i białewino w jej pokoju, wśród miękkich poduszek i bibelotów.Miała nadzieję, że pokojowaporządnie wyczyści dywan i skropi go perfumami. Gdy wreszcie z przylepionym do warg zawodowym uśmiechem odprowadziłaostatniego klienta i z ulgą zamknęła za nim drzwi, oba księżyce - Gigant i Jabłko -zdążyły przewędrować kawał nieba.Przypomniała sobie o Nocnym Śpiewaku.Zastanawiała się nad całym zajściem.Mały zazdrośnik, złośnik i nerwus! Och,jeszcze wiele krwi napsuje zanim zmądrzeje.Biedak, źle się czuł.Wiadomo, że choredzieci są marudne.Starła z twarzy szminkę i puder, przetarła policzki mokrymręcznikiem.Zdjęła z ramion lekką narzutkę, sięgnęła po zwykłą, codziennąsuknię.Jeszcze nie chce jej się spać.Zajrzy do Nocnego Śpiewaka.Pewnie już śpi,więc nie będzie go budzić.Spojrzy tylko, czy wszystko w porządku. Pospiesznie przebiegła dwie galerie i wilgotny od rosy ogród.Krótkorzuciła ciętą odpowiedź na gruby żart nocnego patrolu. Przesunęła gałkę znajomych drzwi i cichutkowsunęła się do środka.Właściwie nigdy tu nie była.Na półeczce paliła sięgruba świeca-czuwajka.Nikłe światło ledwie rozjaśniało ieszczenie. - Kto to? - odezwał się zalękniony głosik. - To tylko ja - odrzekła cicho.- Jeszcze nie śpisz o tej porze? Zapaliła od świecy trzy inne tkwiące w lichtarzu.Pojaśniało.Więc tak mieszka to dziecko? Puste ściany, ciężkie sprzęty z ciemnego drewna, każdynie do pary.Goła podłoga z desek.Trochę półek, kilka książek, dzbanek nawodę.Właściwie żadnych zabawek.Istne więzienie. Chłopiec leżał z brzegu wielkiego, podwójnego łóżka, zawiniętyw pled.I może to ogrom mebla sprawiał, że wydawał się jeszcze mniejszy niż wrzeczywistości.Na stołeczku w zasięgu jego ręki stał kubek, na podłodze miednica. - Znowu rzygałem - przyznał się żałośnie.- I ciągle mizimno. - Coś cię boli? - Brzuch. Róża położyła mu rękę na głowie. - Przecież ty jesteś cały mokry ! - Spociłem się - wyszeptał.- Nie wiem czemu, bo cały siętrzęsę. - Gdzie pokojowa tej galerii? - Nie wiem, wieczorem dała mi herbaty i poszła. Był środek nocy.Róża zagryzła wargi, obiecując sobie, ze z ranazrobi służącej taką awanturę, jakiej jeszcze tu nie słyszano. - Ja chyba zachorowałem - odezwał się Śpiewak.- Ale tonieprawda, że od śmietnikowego żarcia.Ja tego nie jem , Różo.Wierzysz mi, prawda?Nie jestem psem.nie wolno szczekać.nie wolno szczekać.-.mruczał corazbardziej bezładnie. Róża zorientowała się, że musi mieć potężną gorączkę. - Zaczekaj tu, słoneczko - powiedziała łagodnie.- Ja pójdępo pomoc. Jeśliw środku nocy młodego mężczyznę obudzi walenie do drzwi, a po otwarciu ich ujrzy naprogu piękną, młodą kobietę, może pomyśleć o dwóch rzeczach: Albo: "jakiładny sen"; albo: ,;szykuje się interesująca noc".Imbir Stworzyciel był takzaspany, że skłonił się ku pierwszej wersji.Z ostatnich oparów snu otrząsnął goostry ton przybyłej: - Zawołaj pana Jastrzębia! Imbir zdał sobie sprawę, że otworzył.mając na sobie to, w czymsypiał, czyli nic.W panice usiłował zatrzasnąć drzwi, przeszkodził mu pantofelekwsunięty szybko między skrzydło a futrynę. - Szukam Jastrzębia Stworzyciela! - Nie ma go! - kwiknął Imbir, kryjąc się za drzwiami. - Wiem, że tu mieszka.Nie kłam, łotrze, bo oberwę ciklejnoty! - zagroziło kobiece zjawisko. - Jastrząb wyjechał trzy dni temu do rodziny, bo córka jegosiostry wychodzi za mąż.Tylko ja tu jestem.Mam praktyki u Jastrzębia! - wytrajkotałImbir szybko. - Praktykant Jastrzębia ? To znaczy Stworzyciel? - Stworzyciel - Imbir wychylił zza drzwi górną częśćtułowia, by korytarzowa latarnia oświetliła znak Kręgu i Płomienia, emblemat jegokasty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]