[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przep³yw energii usta³, ale drogocenny kamieñ wci¹¿ b³yszcza³.Czy¿by by³o to miejsce, którego szuka³a Wittle, miejsce, w którym mo¿na by³o przywo³aæ prastar¹ moc, by wesprzeæ broñ czarownic?D³oñ Yonana zacisnê³a siê wokó³ nadgarstka tej rêki Kelsie, w której trzyma³a ³añcuch z klejnotem, ci¹gn¹c j¹ do góry ku sobie.- Nie przywo³uj tej mocy - wywarcza³ polecenie.- Nie wiesz, nad czym jesteœ w stanie zapanowaæ, a co znajduje siê poza tw¹ praktyczn¹ wiedz¹.Naturalnie mia³ racjê, ale Kelsie poczu³a siê ura¿ona.Nie protestowa³a przecie¿ przeciwko temu, co zrobi³ ze swoim mieczem.- Klucz! - Jakby czyta³ w jej myœlach.- Miecz to klucz.Teraz.- Nie zwolni³ uœcisku, w którym j¹ trzyma³, lecz nawet go wzmocni³, przeciwstawiaj¹c jej ciê¿ar swemu, zanim zrozumia³a, co zamierza³ zrobiæ, i zd¹¿y³a zaprotestowaæ.Takim sposobem postawi³ j¹ jednym ruchem na nogi, poci¹gaj¹c równoczeœnie do przodu, a¿ znalaz³a siê na kamiennej gwieŸdzie.Drgania energii wibrowa³y w jego ciele.Kelsie rzuci³aby siê do ty³u, ale to nie tylko Yonan trzyma³ j¹ w miejscu, wiêzi³a j¹ tam równie¿, ca³kowicie unieruchomion¹, jakaœ czêœæ owej mocy, któr¹ przebudzili.Yonan siêgn¹³ woln¹ rêk¹ do boku, zacisn¹³ j¹ na mieczu i krzykn¹³ w g³os, a krzyk jego wzbi³ siê ponad ujadania ogarów.- Ninutra!Zapad³a cisza, gdy zamar³y echa jego krzyku.Ogary nie odezwa³y siê wiêcej.Kelsie zadr¿a³a w napiêciu.Kogó¿ on teraz przywo³a?- Ninutra! Hilarion! - Tym razem do pierwszego imienia doda³ drugie.Na koñcach ramion gwiazdy utworzy³a siê mgie³ka, jakby znad lampek oliwnych czy te¿ œwiec buchn¹³ do góry dym rodem z Œwiat³oœci, nie z Ciemnoœci.Ka¿dy z owych strumieni sk³ania³ siê ku wewn¹trz, tote¿ dym przypominaj¹cy mg³ê zasnu³ polanê poœrodku zagajnika.Uœcisk rêki Yonana nie zel¿a³, jego palce zamieni³y siê w ciasny pierœcieñ, siniacz¹c cia³o dziewczyny i pozostawiaj¹c na nim œlady paznokci.Zamkniête oczy mê¿czyzny okrywa³ cieñ he³mu, na jego twarzy pojawi³o siê napiêcie, jak gdyby odwa¿y³ siê w tym momencie na taki czyn, o którym nie oœmieli³by siê nawet pomyœleæ.- Ninutra!Miecz œwieci³ jaœniej, blask ogarn¹³ ju¿ d³oñ i rêkê Yonana, ale on nie rozluŸni³ uœcisku.Okrêcaj¹ce siê wokó³ nich jêzory mg³y sprawi³y, i¿ Kelsie poczu³a siê s³aba i chora.Zamknê³a oczy.Wreszcie przeszy³ j¹ zimny dreszcz, wype³ni³o uczucie takiego przera¿enia, ¿e nie potrafi³a nawet zdobyæ siê na krzyk protestu.Wch³ania³o ich miejsce, do którego przedstawiciele jej rodzaju nigdy nawet nie zamierzali siê wybieraæ.Moc obraca³a nimi i obraca³a, i obraca³a.Kelsie zda³a siê na ni¹ ca³kowicie, boj¹c siê nade wszystko pozostaæ tu sama.W koñcu zaleg³a ciemnoœæ.ca³kowita, straszliwa ciemnoœæ.moc zaœ trzyma³a ich nadal w swoim uœcisku.Raptem sczez³a.pokonano ich w tym.tym.„Kel-Say! Kel-Say!”Czu³a siê œlepa, chora, przegrana.„Kel-Say?”Znu¿enie i s³aboœæ tak ni¹ ow³adnê³y, ¿e musia³a zdobyæ siê na powa¿ny wysi³ek, by unieœæ powieki i stwierdziæ, i¿ ciemnoœci nie by³y ju¿ tak g³êbokie.Oblicze Yonana, zalane ksiê¿ycow¹ poœwiat¹, znajdowa³o siê w pobli¿u jej twarzy.Kelsie wci¹¿ spoczywa³a w ramionach mê¿czyzny, choæ oboje le¿eli na kamiennej posadzce, on zaœ chwytem mocniejszym ni¿ opoka przygwoŸdzi³ j¹ do swojej piersi.- Kel-Say.uda³o siê!S³owa te nic jej nie mówi³y przez d³ug¹ chwilê.Jakaœ jej czêœæ wydawa³a siê wci¹¿ tkwiæ w owej nicoœci, która ni¹ ow³adnê³a.W jakiœ czas póŸniej, gdzieœ ponad g³ow¹ Yonana, Kelsie dostrzeg³a coœ, co z pewnoœci¹ nie mia³o nic wspólnego ze œcian¹ drzew w zagajniku, mog³o zaœ byæ jedynie kamiennym murem nakrapianym ksiê¿ycowym œwiat³em, które przenika³o przez dziury.Kelsie odetchnê³a g³êboko raz i drugi.Czu³a, ¿e na jej piersi coœ pulsuje gor¹cem, i nie musia³a tego czegoœ dotykaæ, by wiedzieæ, i¿ jest to drogocenny kamieñ.- Gdzie.gdzie jesteœmy? - jej g³os przypomina³ szept.Podci¹gnê³a siê nieco wy¿ej, by móc widzieæ wiêcej.Obok Yonana le¿a³ miecz, który ju¿ nie bucha³ moc¹, nadal jednak wydziela³ niewielkie œwietlne impulsy.Kelsie widzia³a teraz wiêcej muru, a ponad sob¹ ksiê¿yc i gwiazdy.Sta³o siê jasne, ¿e gdziekolwiek siê znajdowali, nie by³ to zagajnik, który oblegano.- Gdzie jesteœmy? - Yonan powtórzy³ pytanie jak echo.- Nie wiem.nic nie wiem poza tym, i¿ znaleŸliœmy siê z dala od tych, co posuwali siê za nami trop w trop.S¹dzê, ¿e by³a tu niegdyœ potê¿na warownia.Mê¿czyzna równie¿ siê rozgl¹da³, jak gdyby próbuj¹c uzmys³owiæ sobie, jak w odleg³ych czasach musia³a wygl¹daæ ta ogromna budowla, teraz obrócona w ruinê.- Ale jak siê tutaj dostaliœmy? - zapyta³a spiesznie Kelsie.Up³ynie wiele czasu, nim zapomni o tej wêdrówce poprzez Inne Miejsce, poprzez œwiat, w którym osobnicy jej rodzaju nara¿aj¹ siebie, jak to ju¿ przeczuwa³a, na wielkie niebezpieczeñstwo.- Mieliœmy klucz.przekrêciliœmy go.- M³ody mê¿czyzna siêgn¹³ ku rêkojeœci miecza.- Mija ju¿ rok, jak Urik odby³ podobn¹ drogê, kiedy Szarzy, tak im siê zdawa³o, mieli go ju¿ w swoich ³apach.Ci, co nale¿¹ do Starej Rasy, chadzaj¹ swoimi w³asnymi œcie¿kami, te zaœ nie s¹ naszymi, z wyj¹tkiem takich sytuacji, kiedy nie ma i ju¿ innego wyboru jak œmieræ.10W nowej kryjówce nie by³o czuæ smrodu jamy Thasów ani nieopisanego zapachu wype³niaj¹cego zagajnik, z którego w tak przedziwny sposób uda³o siê im wyrwaæ.Panowa³a w niej natomiast ciemnoœæ, mo¿e z wyj¹tkiem tych miejsc, które oœwietla³ ksiê¿yc poprzez szczeliny w murze, i nieprzyjemny ch³Ã³d.Kelsie i Yonan przytulili siê do siebie, pragn¹c ciep³a ludzkiego cia³a.Nie spali, lecz drzemali, budzili siê i znowu zapadali w drzemkê, póki szaroœci wczesnego ranka nie pozwoli³y im wyraŸniej sobie uzmys³owiæ, gdzie siê znajdowali.Mury wokó³ tego miejsca zosta³y zapewne wzniesione przez olbrzymów, sk³ada³y siê bowiem z ogromnych kamiennych bloków spojonych tak, i¿ nie by³o znaæ œladów jakiejkolwiek zaprawy - jak gdyby sam ich ciê¿ar wystarcza³, by z³¹czyæ je raz na zawsze.Te potê¿ne mury piê³y siê w górê z rozmachem.Ponad nimi bieg³ pas z ³amanego kamienia, u³o¿ony ju¿ nie tak misternie; znaczna jego czêœæ spad³a do wielkiego pomieszczenia, w którym Kelsie i Yonan znaleŸli schronienie.W jasnym œwietle dnia Kelsie uprzytomni³a sobie, i¿ spêdzili noc na œrodku jakiejœ innej gwiazdy, kilkakroæ wiêkszej od tej, któr¹ odkry³ Yonan, w ten sam jednak sposób wymodelowanej.Pomiêdzy jej ramionami wyryto na kamiennej posadzce jakieœ symbole.Jeden z nich kojarzy³ siê Kelsie.z Wittle szkicuj¹c¹ podobny wzór w powietrzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]