[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz wios³ujcie, ch³opcy, bo inaczej koniec z nami!Rohan zda³ sobie sprawê, ¿e jest spokojny, dziwnie spokojny, bior¹c pod uwagê fakt, ¿e prawdopodobnie zostanie po¿arty w ci¹gu nastêpnych kilku minut.Potwor jednak trzyma³ go tak delikatne, ¿e nawet go nie zrani³, czego Rohan nie umia³ wyjaœniæ.Wcale zreszt¹ nie budzi³ w nim takiego ob³êdnego przera¿enia, jak w jego porywaczach.- Ju¿ ich nie widaæ - powiedzia³ znajomy g³os, nieco przyt³umiony, jakby mówi¹cy mia³ pe³ne usta.Stwór ostro¿nie postawi³ Rohana na twardym gruncie i zacz¹³ siê kurczyæ.Jego skrzyd³a sta³y siê ramionami, ogon zaœ znik³ zupe³nie.Pokryta ³uskami skora zmiêk³a i zblad³a.W koñcu stanê³a przed nim Zazar, wyraŸnie zirytowana.- Nie zmuszaj mnie wiêcej do robienia czegoœ takiego - mruknê³a ze z³oœci¹ M¹dra Niewiasta, poprawiaj¹c ubranie i przeci¹gaj¹c siê.- W takiej postaci jest naprawdê ciasno, a stare koœci z trudem zmieniaj¹ kszta³t.- Babcia Zaz! - wykrzykn¹³ Rohan.- Zawdziêczam ci ¿ycie! Och, stokrotne dziêki! Myœla³em, ¿e.- Wiem, co myœla³eœ.- Zazar przyjrza³a mu siê krytycznie, a wreszcie mocno go spoliczkowa³a.- A to za co? - zapyta³ Rohan, ostro¿nie dotykaj¹c piek¹cego policzka.- Za bezdenn¹ g³upotê.Taki brak rozumu powinien byæ karalny.Domyœlam siê, ¿e za tym kryje siê jakaœ ³adna buzia i pusta g³owa, oprócz twojej w³asnej.- Anamara nie mia³a z tym nic wspólnego.Nie by³a przynêt¹, jeœli o to ci chodzi.Tamte typy napad³y na mnie, a ja nawet nie wiem dlaczego.- W takim razie powiedz mi, co siê przedtem sta³o.Rohan pos³usznie opowiedzia³ historiê spotkania z Piaulem i z jego kompanami, przytoczy³ fragment starej ksiêgi, który wywar³ na nim takie wra¿enie, a nastêpnie opisa³, w jaki sposób go porwano.- I nadal nie wiem, czemu to zrobili.Zazar prychnê³a szyderczo.- A nie mówi³am, ¿e jesteœ g³upi? Odwaga i ryzyko bez inteligencji nic s¹ warte.Piaul by³ faworytem zmar³ego króla Floriana, prawda?- Tak przypuszczam.- Wiêc zabijaj¹c ciebie, on i jego kompani mogli choæ w niewielkim stopniu pomœciæ œmieræ tego króla.Mam racjê?- Ale dlaczego mnie? Nie mia³em z tym nic wspólnego.- To nie mia³oby znaczenia, byleby w ten sposób uda³o siê zasiaæ niezgodê i doprowadziæ do taræ miêdzy rywalizuj¹cymi frakcjami na dworze.Rohan przetrawi³ to w milczeniu.- Ale dlaczego Stara Królowa Wdowa podsunê³a mi pani¹ Anamarê?Zazar spojrza³a na niego z niesmakiem, a¿ zl¹k³ siê, ¿e jeszcze raz go spoliczkuje.- Pewnie po to, ¿eby czymœ ciê zaj¹æ.Chcia³a wiedzieæ, gdzie jesteœ i co zamierzasz, a poprzez ciebie œledziæ, co robi Jesionna.- Przecie¿ ona nienawidzi Jesionny.- Rohan zmarszczy³ brwi, usi³uj¹c zrozumieæ wyjaœnienia Zazar.- W³aœnie.Nic o tym nie wiesz?- Ja tylko próbowa³em.- To niewa¿ne.Masz do wykonania pewne zadanie.- Tak, babciu.- Rohan nie udawa³ pokory.Zrozumia³, ¿e Zazar s³usznie siê na niego gniewa.- Wykonam wszystkie twoje polecenia, obiecujê.Tylko powiedz mi, co mam zrobiæ.- Wróæ do Rendelsham.To tam grozi ci prawdziwe niebezpieczeñstwo.Ale tym razem u¿yj rozumu, jeœli go masz.- Nie mam pojêcia, jak tam wróciæ.Wiêkszoœæ czasu spêdzi³em w worku.- Wyj¹³ z worka swój he³m i w³o¿y³ na g³owê; mia³ nadziejê, ¿e Zazar zauwa¿y pêczek zió³.M¹dra Niewiasta obrzuci³a go taksuj¹cym spojrzeniem od stóp do g³Ã³w, ale minê mia³a kwaœn¹.- Có¿, nie dasz rady przebyæ tej rzeki bez pomocy.ChodŸ ze mn¹.- Dok¹d siê udajemy?- Z powrotem do mojej wioski lub w jej pobli¿e.- Po co?- Po ³Ã³dkê, która utrzyma twój ciê¿ar.- £Ã³dkê? Ale.ale jak ty tu dotar³aœ?Zazar odwróci³a siê i Rohan móg³by przysi¹c, ¿e siê uœmiechnê³a.- Nie musisz znaæ szczegó³Ã³w.Powiedzmy, ¿e przyp³ynê³am.Zazar wskazywa³a drogê, dziêki czemu w krótkim czasie przebyli Bagna.Dotarli do widocznego z wioski miejsca gdzie by³a przycumowana ³Ã³dka M¹drej Niewiasty.Potem, popychaj¹c ³Ã³dkê dr¹gami, skierowali siê na szlaki wodne prowadz¹ce na pó³noc.- To nie jest droga, któr¹ tu przybyliœmy - zauwa¿y³ Rohan.- P³yniemy pod pr¹d.- Nie.Tamci bandyci zawieŸli ciê doœæ daleko w dó³ rzeki.Dlatego tak póŸno tam siê znalaz³am.Wiozê ciê z powrotem innym szlakiem, ¿ebyœ jak najszybciej wróci³ do Rendelsham.Bêdziesz tam niemal przed tymi, którzy ciê porwali.- To powinno zaskoczyæ parê osób.- Nie ma rady, musisz wreszcie pójœæ po rozum do g³owy.Czasami przysiêg³abym, ¿e masz kie³bie we ³bie.I powinieneœ pamiêtaæ, ¿e nie zawsze bêdê na miejscu, ¿eby ratowaæ twoj¹ bezwartoœciow¹ skórê.- Tak, babciu - odpar³ z pokor¹.- Obiecujê, ¿e siê poprawiê.Zazar zaczê³a coœ mruczeæ pod nosem, co wcale nie poprawi³o humoru Rohanowi, poniewa¿ móg³ sobie doskonale wyobraziæ, co mówi³a.M¹dra Niewiasta dotrzyma³a s³owa.Kierowa³a ³Ã³dkê w coraz to mniejsze strumienie wpadaj¹ce do rzeki Rendel i zatrzyma³a j¹, kiedy ju¿ nie mogli d³u¿ej p³yn¹æ.Niskie góry otaczaj¹ce Rendelsham by³y blisko.- A teraz idŸ i nie rób nic bez zastanowienia - powiedzia³a Zazar.- Jeszcze raz dziêkujê za uratowanie mi ¿ycia - odpar³ Rohan.Pochyli³ siê i poca³owa³ M¹dr¹ Niewiastê w czo³o.Szybko wygramoli³ siê z ³Ã³dki na brzeg, zanim Zazar zd¹¿y³a spoliczkowaæ go za jego - musia³ siê uœmiechn¹æ - odwagê.16Wyprostowany na ca³¹ swoj¹ wysokoœæ Rohan przeszed³ przez bramê zamku Rendelsham.Zgodnie z przewidywaniami Cebastiana, wszystkich m³odych wielmo¿Ã³w, którzy dowodzili oddzia³ami stanowi¹cymi czêœæ zaci¹gu Królowej Wdowy Ysy, przeniesiono do zamku królewskiego.Odbywanie musztry o œwicie w zamku Cragden bêdzie naprawdê uci¹¿liwe, pomyœla³ Rohan, pewnie chodzi³o o to, ¿eby Ysa mog³a uwa¿nie ich obserwowaæ.To prawie jak wiêzienie, przysz³o mu nagle na myœl, chocia¿ znacznie bardziej luksusowo wyposa¿one.No có¿, o tym pomyœli póŸniej.Teraz niczego bardziej nie pragn¹³, ni¿ móc siê przebraæ i wypolerowaæ broñ, któr¹ nosi³, gdy go pojmano.Marzy³ o d³ugiej, gor¹cej k¹pieli.S³uga, który przybra³ obojêtn¹ minê na widok niechlujnie wygl¹daj¹cego Rohana, wskaza³ drzwi komnaty, któr¹ mu przydzielono.Drzwi otworzy³y siê natychmiast, gdy tylko je popchn¹³.M³odzieniec od razu podwoi³ czujnoœæ.Stan¹³ jak wryty, s³ysz¹c okrzyk zaskoczenia, który nie by³ powitaniem.Dwaj mê¿czyŸni w³aœnie grzebali w jego rzeczach.Gdy podnieœli oczy, równie jak oni zaskoczony Rohan rozpozna³ jednego z nich.Magik z karczmy!Towarzysz¹cy magikowi mê¿czyzna w liberii Starej Królowej Wdowy ruszy³ w stronê Rohana, wyci¹gaj¹c miecz.Na gest magika zatrzyma³ siê w pó³ kroku.Zaciekawiony, ale nie przestraszony Morski Wêdrowiec przyjrza³ siê uwa¿nie gwardziœcie, który sta³ nieruchomo z obojêtn¹ min¹, z nog¹ uniesion¹ do nastêpnego kroku, jakby zastyg³ w miejscu.Czy to czary magika? Rohan nie zauwa¿y³ nic, co by wskazywa³o, ¿e tamtego sparali¿owa³ gaz lub narkotyk.W takim razie to nic innego, tylko nieznany czar.Rohan by³ ciekaw, czy w razie potrzeby umia³by go powtórzyæ.Magik ze œmiechem zrobi³ krok do przodu, wzruszeniem ramion zrzuci³ p³aszcz i ponownie zamieni³ siê w piêkn¹ kobietê, tê sam¹, któr¹ Rohan widzia³ w karczmie.- Wcale ciê to nie zaskoczy³o, paniczu? - zapyta³a g³êbokim, dŸwiêcznym g³osem.- To dobrze o tobie œwiadczy.Zwróci³am na ciebie uwagê, kiedy po raz pierwszy zrobi³eœ tê sztuczkê zeœwiec¹.O twoich talentach œwiadczy te¿ dobrze fakt, ¿e zdo³a³eœ siê uwolniæ z doœæ k³opotliwego po³o¿enia.tak, wiem, ¿e poplecznicy zmar³ego króla kazali ciê zamordowaæ.- Wpatrzy³a siê w Rohana, zdenerwowanego tak¹ obcesowoœci¹.- Myœlê, ¿e jesteœ partnerem, na którego czeka³am.A raczej mo¿esz nim zostaæ, przy mojej niewielkiej pomocy.I to wszystko prawie za darmo.- Co przez to rozumiesz, pani? - zapyta³ Rohan.Stara³ siê zachowaæ obojêtn¹ postawê.Lepiej dowiedzieæ siê, o co chodzi, ni¿ w ciemno odrzuciæ propozycjê.Kobieta usiad³a tak zamaszyœcie, a¿ jej szaty zawirowa³y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]