[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak¹ postaæ przyjmie Ry Oyu, by przekonaæ jartów?Przed nimi pojawi³o siê pó³kole zbudowane z przezroczystych, cylindrycznych zbiorników wype³nionych zielonkaw¹ wod¹, dwa razy wiêkszych wzwy¿ ni¿ wszerz.Wewn¹trz porusza³y siê spokojnie czarne membrany, podobne do zakonserwowanych chor¹gwi.Nad podwy¿szeniem przed nimi unosi³y siê trzy niew¹tpliwie organiczne kszta³ty - d³ugie, w¹skie, nieco wiêksze od s³oni, z kad³ubami przewi¹zanymi czarnymi wstêgami, czy mo¿e flagami, które najpierw zas³ania³y ich kszta³ty, a potem ukaza³y je w ca³ej pe³ni.Indywidualni komendanci jartów byli, obdarzonymi cia³ami, organizmami podobnymi pod wzglêdem budowy do przodków jartów.Wywodzi³y siê zapewne ze œwiata sennych koszmarów.Byli ¿ywi.Mieli d³ugie cienkie czarne nogi i zbroje opiête na sto¿kowatych, zwê¿aj¹cych siê ku koñcowi, tu³owiach, które rozdwaja³y siê na koñcach.Ka¿dy rozwidlony odcinek unosi³ siê ku górze, ods³aniaj¹c g³êbokie blizny na spodniej stronie.Z pomarszczonej skóry na koñcach tych odnó¿y wyrasta³y wstrêtnie zakrzywione pazury.Nie by³o oczu, ani innych narz¹dów zmys³Ã³w.494Stwory zachowywa³y pewne podobieñstwo do cia³a schwytanego jarta, pomyœla³ Olmy.Wygl¹da³y du¿o sprawniej, byæ mo¿e posunê³y siê dalej w ewolucji.Cia³o, które odnalaz³ na Thistledown, mog³o nale¿eæ do dalekiego przodka, równie niepodobnego do jartów, jak szympans do cz³owieka.Ile czasu up³ynê³o w Drodze od wojen z jartami? Dekady czy miliony lat?"Czy rozpoznajesz te istoty?" Olmy zapyta³ jarta.Po d³u¿szej chwili pojawi³a siê odpowiedŸ."To nie s¹ komendanci, których zna ten wykonawca."Mo¿e to w ogóle nie s¹ jartowie?"Nale¿¹ do mojego rodzaju.Maj¹ w sobie chwa³ê.Dokonali wielkiego postêpu."Czy ciê rozpoznaj¹?"Ju¿ rozpoznali tego wykonawcê.Pokornego s³ugê ich potêgi." Coœ dzia³o siê z jartem, czego nie móg³ wyraziæ jêzyk, jaki opracowali wspólnie z Olmy'm.Coœ z³owieszczego, ponurego i podnios³ego zarazem, nosz¹cego znamiona krwio¿erczej dumy, nie maj¹cej odpowiednika wœród ludzkich emocji.- Coœ pana niepokoi? - zapyta³ Korzeniowski.- Wszystko w porz¹dku.To s¹ jartowie.- Ach tak, nasi gospodarze - zauwa¿y³ kwaœno Korzeniowski.B¹bel zatrzyma³ siê w jednym rogu podwy¿szenia, pozosta³e trzy zajêli jartowie.Materia, która os³ania³a ich korpusy, wyparowa³a.Jartowie unieœli rozdwojone czêœci tu³owia, ³¹cz¹c pazury na ich koñcach.Olmy zadr¿a³, a Korzeniowski cofn¹³ siê mimowolnie.- S¹ potworni - powiedzia³.Olmy nie zaprzeczy³.Nie spotka³ jeszcze inteligentnych stworów, które by³yby tak odra¿aj¹ce.Ry Oyu sta³ spokojnie obok nich, nie okazuj¹c najmniejszego zaniepokojenia.495"Z pewnoœci¹ nie s¹ najobrzydliwszymi inteligencjami we wszechœwiecie", pomyœla³ K-orzeniowski."Ostateczny Umys³ bêdzie zapewne jeszcze gorszy." Spojrza³ na Ry Oyu, który uœmiechn¹³ siê i skin¹³ g³ow¹, jak gdyby s³ysza³ i potwierdza³.Rozwidlenia unios³y siê jeszcze wy¿ej i przyjê³y kszta³t litery V.- Spotykamy siê - powiedzia³ g³os w b¹blu, a ka¿demu ze s³uchaj¹cych wydawa³o siê, ¿e dobiega znad prawego ramienia.- To wydarzenie jest niespodziewane.Czy jesteœcie jednym czy wieloma.- Ka¿dy z nas jest osobn¹ istot¹ - wyjaœni³ Ry Oyu.- Kto reprezentuje komendanta nastêpcê?- Ja.- Czy jest na to jakiœ dowód?- Chc¹ pisma z piecz¹tk¹ - szepn¹³ Ry Oyu.- Proszê.Nie poruszy³ siê, ale trzech komendantów lekko zadr¿a³o, jakby powia³ na nich ch³odny wiatr.Ich górne fragmenty z³¹czy³y siê.G³os powiedzia³: - To œwiadectwo jest wystarczaj¹cym potwierdzeniem.Jaki plan chcecie przeprowadziæ?Korzeniowski zmarszczy³ czo³o zak³opotany.Ry Oyu powiedzia³: - Proszê im powiedzieæ, kim pan jest, co pan zrobi³ i co pan zamierza.- Jestem Konrad Korzeniowski.To ja zaprojektowa³em Drogê.Komendanci nie zareagowali.- Rozpoczêliœmy niszczenie Drogi.- Komendanci s¹ tego œwiadomi - powiedzia³ g³os.- Przybyliœmy zakoñczyæ nasz¹ pracê.zabraæ pewn¹ osobê.- By³o mu trudno wyraziæ myœli jasno, by zrozumia³y je istoty pozaludzkie.- Mam w sobie czêœæ osobowoœci innego cz³owieka, który pomóg³ mi projektowaæ Drogê.Chcemy przywróciæ tê osobowoœæ do w³aœciwego496œwiata, w stogu geometrycznym.tam z ty³u.- Chcia³ pokazaæ kierunek, ale nie by³ pewien, sk¹d dok³adnie przybyli.- Chcemy lecieæ dalej i pomóc Ostatecznemu Umys³owi.- Co za naiwne brednie! Jak s³abi ludzie mogliby pomóc Ostatecznemu Umys³owi?- Komendanci uzyskali dostêp do œwiata zamieszka³ego przez ludzi w tym rejonie i zmagazynowali go - powiedzia³ g³os.Przez kilka minut panowa³a cisza.- Nadzór zdaje sobie z tego sprawê.Nadzór nie stworzy³ Drogi.Czy macie jak¹œ wiedzê dotycz¹c¹ indywiduum Patnkia Yaskayza lub Patricia Luisa Vasquez, wykonawcy obowi¹zku u ludzi lub kogoœ o podobnym statusie?Korzeniowski obliza³ wyschniête wargi i zamkn¹³ oczy, czuj¹c wewn¹trz dziwny smak.- Tak.Czêœæ tej osoby noszê w mojej duszy.Czy znaleŸliœcie j¹?G³os zmieni³ brzmienie.Tym razem by³ kobiecy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]