[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usi³owa³ bez skutku wybiæ dziurê w lodzie.Miotaj¹c siê na wszystkie strony³ykn¹³ haust lodowatej wody i wyda³ z siebie histeryczny bulgocz¹cy okrzyk.Hernandez, pomyœla³.Us³yszy mnie Hernandez.Ale potem przypomnia³ sobie, ¿eHernandez odwozi Laurê na Franklin Avenue.W pobli¿u nie by³o nikogo poza nim iRaymondem, obaj mocno krwawili i obaj byli uwiêzieni pod lodem.Puœci³ Raymonda, pozwalaj¹c mu osun¹æ siê powoli na dno.Raymond w ogóle siê nieporusza³.By³ ju¿ prawdopodobnie martwy.Walcz¹c o ³yk powietrza, Chester zacz¹³m³Ã³ciæ obiema piêœciami lód.Widzia³ przyæmione œwiat³a na patio i niewyraŸny279zarys domu.Ale potem nad basenem zawis³a straszliwa ciemnoœæ, ciemniejsza odwszystkich nocy, które kiedykolwiek ogl¹da³.Poczu³, jak ca³y basen zadygota³;woda trzeszcza³a i jêcza³a, zamarzaj¹c jeszcze mocniej.Nabra³ w p³uca wody,wielki haust lodowatej wody, i kiedy to zrobi³, wiedzia³ ju¿, ¿e umrze.Tu¿ przed utoniêciem zd¹¿y³ zobaczyæ nad sob¹ coœ przera¿aj¹co bladego — twarzistoty, która wpatrywa³a siê w niego przez taflê lodu.Nigdy w ¿yciu nie widzia³tak strasznej twarzy — z czarnymi dziurami zamiast oczu i wyrastaj¹cymi z nichmackami — a n¹jstraszniejsze by³o to, ¿e przez lód wszystko wydawa³o siê takierozmazane i niewyraŸne.Potem zanurzy³ siê g³êbiej, ale tylko trochê, bo woda na dnie prawie ju¿zakrzep³a.Nie mia³ czasu pomyœleæ, jak¹ fikcyjn¹ postaci¹ chcia³by zostaæ poœmierci.Jego wyobraŸnia opuœci³a umys³ niczym krótka wieczorna fluorescencjaoceanu albo zdmuchniêty przez wiatr p³omyk zapalniczki.Laura sta³a pod prysznicem prawie przez dwadzieœcia minut, mydl¹c siê, szoruj¹ci puszczaj¹c najgorêtsz¹ wodê, jak¹ mog³a znieœæ.W koñcu odsunê³a matow¹ szybê,da³a niepewny, dr¿¹cy krok na zewn¹trz, otuli³a siê grubym k¹pielowym p³aszczemi pow³Ã³cz¹c nogami niczym trzy razy od niej starsza kobieta podrepta³a dosypialni.Le¿a³a potem na boku, obserwuj¹c tañcz¹ce na okiennicach cienie juki.CiotkiBeverley nie by³o jeszcze w domu, wiêc nie mog³a porozmawiaæ nawet z ni¹.Ale wgruncie rzeczy nie wiedzia³a, czy chce z kimkolwiek mówiæ.Ból i poni¿enie,jakich dozna³a od Raymonda, by³y tak wielkie, ¿e nie mog³a nawet o nich myœleæ.Najgorsze by³o to, ¿e sama zachêca³a go, ¿eby siê z ni¹ kocha³: siad³a na nimokrakiem, ca³owa³a i mówi³a, ¿e jest bogiem.Nie chodzi³o jej o same fizyczneobra¿enia, chocia¿ nie mog³a nawet dotkn¹æ poœladków, a plecy mia³a ca³e jakpo³amane.Czu³a siê g³upia, zdradzona i œmieszna.Czy¿by naprawdê uwierzy³a, ¿eChester obsadzi j¹ w du¿ej roli drugoplanowej? Naprawdê by³a przekonana, ¿eRaymond kupi jej ca³¹ szafê nowej garderoby i norki do samej ziemi?£upa³o j¹ w g³owie, a usta by³y wyschniête niczym Dolina Œmierci.Problempolega³ na tym, ¿e winê za to, co siê sta³o, ponosili w równej mierze Chester iRaymond, jak i ona sama.Obaj byli lubie¿ni i wykorzystali j¹, ale ona by³apró¿na i w³asna280pró¿noœæ bola³a j¹ teraz tak samo dotkliwie jak okrucieñstwo Raymonda.Wci¹¿wini³a siebie za to, co spotka³o Dicka Brace-waite'a, mimo ¿e zmusza³ j¹ doœwiñstw o wiele gorszych od tego, co zrobi³ jej Raymond.Wini³a siê, ¿e takbardzo chce byæ po¿¹dana.Podnieca³o j¹, kiedy widzia³a, jak bardzo mê¿czyŸnijej pragn¹, a kobiety zazdroszcz¹.Doznawa³a wtedy wspania³ego, œwietlistegouczucia, z którym nic nie mog³o siê równaæ.Eliza-beth mia³a swoje pisarstwo ikarierê w wydawnictwie.A Laura mia³a tylko to swoje œwietliste uczucie, któregonie doœwiadcza³a zbyt czêsto, choæ czasami potrzebowa³a go tak bardzo, ¿e gotowaby³a zrobiæ wszystko i z ka¿dym, po to tylko, ¿eby poczuæ jego najs³abszemigotanie, najs³abszy blask.Zamknê³a oczy i spróbowa³a sobie przypomnieæ, co czu³a le¿¹c z rozkraczonyminogami i twarz¹ przyciœniêt¹ do blatu i s³ysz¹c za sob¹ sapanie wchodz¹cego wni¹ na si³ê Raymonda.To by³o bolesne i poni¿aj¹ce, ale im wiêcej o tym myœla³a,tym bardziej siê uspokaja³a, bo przecie¿ on jej po¿¹da³, czy¿ nie? Wœciekle jejpo¿¹da³.Mog³o mu siê nawet wydawaæ, ¿e jest jej panem, ¿e jest bogiem, ale ktow gruncie rzeczy sprawowa³ kontrolê? Po¿¹daj¹cy czy po¿¹dana?Minê³a dawno pó³noc.Ciotki Beverley nadal nie by³o w domu.Laura zamknê³a oczyi nie zdaj¹c sobie nawet z tego sprawy zasnê³a.We œnie ogl¹da³a inne sny: konieo smuk³ych nogach, panów i damy, i ludzi, którzy skradaj¹ siê za tob¹ wmilczeniu, kiedy tego nie widzisz.By³a prawie druga w nocy, kiedy Jim Borcas odnalaz³ ciotkê Beverley, siedz¹c¹ zakierownic¹ jego bia³ego pontiaca chieftaina i udaj¹c¹, ¿e prowadzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]