[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A na trzeci dzieñ jakoœ, w niedzielê, œnieg pada³ mokry i zrobi³a siê taka plucha od samego rana, i¿ trudno by³o nosa wyœcibiæ na dwór.Zbieraliœmy siê w³aœnie do koœcio³a iœæ, kiedy Gulbasowe ch³opaki poczê³y na wsi krzyczeæ: “Stra¿niki jad¹!"Jako¿ mo¿e w pacierz przyjecha³o ich ze trzydziestu, a z nimi urzêdniki i ca³y s¹d, roz³o¿yli siê na plebanii.No, ¿e ju¿ i nie wypowiem, co siê dzia³o, kiej zaczê³y s¹dziæ, wypytywaæ, zapisywaæ, a naród po kolei braæ pod stró¿ê.Nikto siê nie opiera³, ka¿den pewny by³ swojego, a wszystkie kiej na spowiedzi przyœwiarcza³y i prawdê szczer¹ mówili.Dopiero pod wieczór skoñczyli i chcieli zrazu ca³¹ wieœ wraz ze wszystkimi kobietami braæ, ale podniós³ siê taki krzyk a ten p³acz dzieciñski, ¿e ch³opy ju¿ siê za ko³ami ogl¹dali.Dobrodziej musia³ cosik prze³o¿yæ starszym, ¿e nas poniechali, nawet Koz³owej, silnie wygra¿aj¹cej wszystkim, nie wziêli, ch³opów jeno samych zabrali do kremina³u, Antka zaœ Borynowego w postronki przykazali wi¹zaæ!- Jezus! w postronki przykazali wi¹zaæ!- I zwi¹zali, ale porwa³ ci je kiej te nicie nadgni³e, a¿ siê przelêk³y wszystkie, bo wyda³ siê, jakby mu dur do ³ba przyst¹pi³ albo i z³y opêta³, a on stan¹³ przed nimi, a w oczy im rzek³:- Skujcie miê mocno w kajdany i pilnujta, bo wszystkich zakatrupiê i sobie co z³ego zrobiê.Tak siê ano zapamiêta³, ¿e mu ojca zabili, sam ano rêce poda³ w ¿elaza, sam nogi nastawi³ i tak go powieŸli.- Jezu mój mi³oœciwy! Maryja! - jêcza³a Agata.- Widzê zawdy i do samej œmierci nie zabaczê, jak ich brali.- Wzieni mojego z ch³opakami.wzieni P³oszków.- Wzieni Pryczków.- Wzieni Go³êbiów.- Wzieni Wachników.- Wzieni Balcerków.- Wzieni Sochów.-.a tyla jeszczech drugich wzieni, ¿e wiêcej niŸli piêædziesi¹t ch³opa popêdzili do kremina³u.¯e i rozum ludzki nie poradzi wypowiedzieæ, co siê tutaj dzia³o.jakie p³acze siê krwawi³y, tych wrzasków lamentliwych.ni tych przekleñstw strasznych.A tu zwiesna nadesz³a, œniegi rych³o sp³ynê³y, role podesch³y, ziemia a¿ siê prosi o obróbkê, czas na orki, czas na siewy, czas na wszystkie roboty, a robiæ nie ma kto!Wójt jeno osta³, kowal i tych kilku staruchów ledwie siê ruchaj¹cych, a z parobków jeden ino g³upawy, Jasiek Przewrotny !A tu i czas przychodzi rodów, ¿e ju¿ poniektóre zleg³y, krowy siê te¿ ciel¹, l¹gi wszêdzie, o ch³opach te¿ trza myœleæ i podwoziæ im to po¿ywienie, to grosz jaki albo i tê czyst¹ koszulê, a roboty innej tyla, ¿e ju¿ i nie wiada, za co siê przódzi braæ, samym przeciech nie uradzi, a najemnika dostaæ nie mo¿na po drugich wsiach, boæ ku¿den sobie przódzi obrobiæ musi.- Nie puszcz¹ ich to rych³o?- Bóg ta wie kiedy! JeŸdzi³ do urzêdu ksi¹dz, jeŸdzi³ i wójt i powiedaj¹, ¿e kiej œledztwa skoñcz¹, to ich popuszczaj¹, ¿e to s¹dy maj¹ byæ póŸniej, ale ju¿ trzy niedziele przesz³o, a jeszcze ni jeden nie wróci³.Rocho te¿ we czwartek pojecha³ dowiadywaæ siê.- Boryna ¿ywie to jeszcze?- ¯ywie, jeno ledwie dycha i do rozumu nie przychodzi, jako ten klocek le¿y.Zwozi³a Hanka dochtorów, to znaj¹cych siê, nic nie pomaga.- Juœci, pomog¹ tam dochtory, gdzie chto na œmieræ chory!Zmilk³y wyczerpane wspominkami.K³êbowa zapatrzy³a siê wskroœ sadu na dalek¹ topolow¹ drogê, wiod¹c¹ do miasta, i pop³akiwa³a z cicha nos ciêgiem ucieraj¹c.Potem zaœ krz¹taj¹c siê pilnie kiele narz¹dzania obiadu opowiada³a z wolna wszystko, co siê sta³o we wsi przez zimê, a czego Agata zgo³a nie wiedzia³a.A¿ stara rozplet³a rêce i pochyli³a siê ku ziemi ze zgrozy i zdumienia, bo te nowinki kiej kamienie spada³y na ni¹ i przejmowa³y duszê tak¹ zgryzot¹ i bólem, ¿e chlipaæ cicho poczê³a.- Mój Bo¿e, tam we œwiecie ciêgiem myœla³am o Lipcach, ale ¿eby takie sprawy siê dzia³y, to mi nawet i do rozumu nie przychodzi³o.a tom nawet póki ¿ycia d³ugiego i nie s³ysza³a o podobnym! Z³e siê tutaj osadzi³o na dobre czy co?- Juœci, ¿e jakby na to przychodzi³o!- A mo¿e jeno dopust Bo¿y za z³oœæ ludzk¹ i grzechy!- Pewnie, ¿e nie inaczej.Pan Jezus karze choæby za takie œmiertelne grzechy, jako to Antka z macoch¹.Nowe zaœ przewiny id¹, staj¹ siê na wszystkich oczach!.Ju¿ Agata boja³a siê rozpytywaæ o wiêcej, tylko podnies³a roztrzêsion¹ rêkê i jê³a siê œpiesznie ¿egnaæ pacierz maml¹c gor¹cy.- Nieszczêœcie takie pad³o na ca³y naród i Boryna te¿ le¿y bez duszy, a powiedaj¹ - œciszy³a g³os obzieraj¹c siê strachliwie - jako Jagusia ju¿ siê na dobre z wójtem sprzêg³a.Nie sta³o Antka, brak³o Mateusza, brak³o i drugich parobków, to dobry pierwszy z brzega, byle jeno wygodzi³.O œwiecie, œwiecie!.- jêknê³a za³amuj¹c rêce ze zgrozy.Stara siê ju¿ nie ozwa³a, poczu³a siê z nag³a utrudzon¹ i tak przejêt¹ tymi nowinkami, ¿e powlek³a siê do obórki wypoczywaæ.Dopiero o samym zachodzie dojrzeli j¹ wlek¹c¹ siê na wieœ do znajomków, powróci³a zaœ, kiej ju¿ u K³êbów siedzieli przy wieczerzanych miskach.£y¿ka na ni¹ czeka³a i miejsce, juœci nie pierwsze, ale zaw¿dy nie ostatnie, bo przy K³êbowej, jeno ¿e pojada³a ma³o wiele, kiej to dzieci¹tko przebierne, pogaduj¹c z cicha o œwiecie, to o tych odpustowych miejscach, które by³a schodzi³a, a¿ siê niema³o temu nadziwowali.Zaœ kiej ju¿ noc zapad³a, ¿e nawet i zorze graj¹ce po szybach przygas³y, i wieœ do cna og³uch³a, zapalili w izbie œwiat³o i jêli siê z wolna do snu sposobiæ, wtedy Agata wynies³a swoje torbeczki pod œwiat³o wyjmuj¹c z wolna ró¿ne ró¿noœci, jakie przynios³a.Otoczyli ci j¹ zwartym ko³em taj¹c przydechy i dziw jej nie zjadaj¹c rozgorza³ymi oczyma.A ona najpierw po obraziku poœwiêcanym rozda³a ka¿demu, potem zaœ sznury paciorków dziewuchom, a tak piêknych, ¿e ino gra³y farbami, wrzask siê bez to uczyni³ w izbie, tak jedna przez drug¹ cisnê³y siê do lusterka, przymierzaj¹c, cieszyæ siê sob¹ i szyjê wzdymaæ kiej te indory napuszone; a to i koziki sielne, prawdziwie misiarskie nalaz³y siê la ch³opaków, i ca³a paczka machorki dla Tomasza, w ostatku i la K³êbowej wyjê³a fryzkê szerok¹, wzburzon¹ i kolorow¹ nici¹ obdziergan¹, ¿e gospodyni a¿ wrêcz plasnê³a z wielkiej kontentnoœci.I wszyscy radowali siê niema³o, nie raz i nie dwa ogl¹daj¹c te œlicznoœci i ciesz¹c oczy podarunkami, a ona rada wielce, z niema³¹ luboœci¹ powieda³a, co ile kosztuje i gdzie to kupione.D³ugo w noc przesiedzieli poredzaj¹c jeszcze o nieobecnych.- A¿ strach za grdykê ³apie, tak cicho na wsi! - zauwa¿y³a w koñcu Agata, gdy przymilkli i opad³o ich g³uche, martwe milczenie.- Gdzie to po inne roki, w tym zwiesnowym czasie, to a¿e siê wieœ trzês³a od wrzasków i œmiechów !.- Bo jako ten grób otwarty widzi siê ca³a wieœ, ¿e jeno kamiêniem przywaliæ i krzy¿e postawiæ.¿e nawet pacierza nie bêdzie mia³ kto zmówiæ ni na mszê daæ.- potwierdzi³a smutnie K³êbowa.- Prawda! Pozwolicie, gospodyni, to bym ano na górkê posz³a, koœci me bol¹ po drodze i oczy ju¿ œpik morzy.- A œpijcie, gdzie wama do upodoby przylegn¹æ, miejsca nie brakuje.Stara wnet pozbiera³a sakwy i jê³a siê w sionce skrobaæ po drabce, gdy K³êbowa zaczê³a mówiæ za ni¹ przez wywarte drzwi:- Hale! ma³om nie zabaczy³a wama powiedzieæ, ¿e wzielim wasz¹ pierzynkê ze skrzyni.Marcycha chorza³a w zapusty na krosty.zi¹b by³ taki, przyodziaæ nie by³o czym.toœwa se po¿yczyli od waju.pierzyna ju¿ wywietrzona i choæby jutro a zaniesie siê j¹ na górê.- Pierzynê.wasza wola.juœci, kiej by³o potrza.juœci.Chyci³o j¹ tak cosik za gardziel, ¿e urwa³a, dowlek³a siê po omacku do skrzyni, przykucnê³a i podniós³szy wieko jê³a œpiesznie dr¿¹cymi rêkoma b³¹dziæ i obmacywaæ swoje wiano œmiertelne.Juœci.pierzyny nie by³o.a now¹ ca³kiem ostawi³a.w czystym obleczeniu.ni razu nie u¿ywan¹.dyæ j¹ z tych naleŸnych piórek po pastwiskach uœciba³a.byle mieæ na tê ostatni¹ skonania godzinê.A wzieni j¹.wzieni.P³acz j¹ taki chyci³ ¿a³oœliwoœci pe³en, ¿e dziw jej serce nie pêk³o.I d³ugo pacierz mówi³a ³zami go polewaj¹c gorzkimi, d³ugo p³aka³a i boleœnie a cichuœko skar¿y³a siê Jezusowi kochanemu na krzywdê swoj¹.Noc musia³a ju¿ byæ du¿a, bo ano kury piaæ zaczyna³y na pó³nocek albo i na odmianê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]