[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.] znajduje siê w domu i le¿yw ³Ã³¿ku, to jej czêœæ przeciwna (albo rzeczywiste cia³o) porusza siê woko³ow ogrodzie.Fenomen ten odró¿nia siê od innych zarejestrowanych wypadków nastêpuj¹cymielementami: sobowtór zdaje siê nie pokazywaæ w znacznej odleg³oœci odrzeczywistej osoby.Jest mo¿liwe – koñczy swe uwagi Owen – (ale tylkow teorii), ¿e gdyby to uczyni³ [tj.znacznie oddali³ siê], oddzia³a³obyto na pannê Sagee w taki sposób, ¿e zapad³aby ona w stan [g³êbokiego]transu27.Przytoczê teraz opiniê Józefa Œwitkowskiego:Zjawiska tego rodzaju nazwa³ dr Frederick W.H.Myers halucynacjami telepatycznymi(a inni "prawdomównymi"), klasyfikuj¹c je przez to a priori i stawiaj¹cw jednym rzêdzie z zaburzeniami umys³u, je¿eli zgodnie z Charlesem Richetemuwa¿a siê halucynacje za takie zaburzenia.Pogl¹d ten wydaje mi siê mylny,wtedy bowiem wszystkie osoby, które w przyk³adach wy¿ej przytoczonychwidzia³y "zjawê", tym samym nale¿a³oby uznaæ za psychopatów, jako podlegaj¹cychhalucynacjom.Charles Richet28 stawia te zjawiska na granicy miêdzy podmiotowymia przedmiotowymi, zaliczaj¹c je b¹dŸ to do jednej b¹dŸ to do drugiej grupy,stosownie do okolicznoœci towarzysz¹cych, i tak: "gdy pani Bagot widziswego pieska przebiegaj¹cego przez pokój, i to w³aœnie w chwili, gdy piesekkoñczy ¿ycie w Anglii, to mamy zjawisko podmiotowe; nie bêdziemy twierdzili,¿e by³a to widoma materializacja pieska, ani te¿, ¿e ukaza³o siê jegocia³o astralne.Gdy natomiast pani Telechoff wraz z piêciorgiem swychdzieci i psem widzi unosz¹cego ,siê w powietrzu ch³opczyka, który w tejchwili umiera w domu s¹siednim, to mamy zjawisko przedmiotowe, gdy¿ jesttu dzia³anie zewnêtrzne, zjawa z prawdziwymi rysami, jakie mia³ umieraj¹cy".Przyznaje jednak dalej Ch.Richet, ¿e "wszystkie takie zjawiska s¹ w³aœciwieprzedmiotowe, tylko ¿e jest to przedmiotowoœæ szczególna, nie maj¹ca zwi¹zkuz tym, co zwykle nazywamy przedmiotowoœci¹".Mo¿na siê na to zgodziæ bezzastrze¿eñ, ¿e wszystkie s¹ przedmiotowe, ale nie widzê powodu do przyjmowania,¿e jest to jakaœ przedmiotowoœæ szczególna.Wszak obrazy na ekranie kinowyms¹ tak¿e przedmiotowe, chocia¿ nie zosta³y namalowane farbami i z chwil¹zgaszenia œwiat³a przez operatora "przestaj¹ istnieæ".Obrazy na ekraniemo¿na fotografowaæ, a podobnie mo¿na fotografowaæ zjawy ukazuj¹ce siêna seansach i sobowtóry ukazuj¹ce siê bez seansów; ró¿nic zasadniczychtu nie ma.Nie stanowi to równie¿ ró¿nicy, czy ukazuj¹ca siê zjawa jest sobowtóremkogoœ ¿yj¹cego czy zmar³ego.W przyk³adach powy¿szych pomieœci³em wypadkizjaw ludzi ¿ywych i ludzi zmar³ych, nawet zjawê pieska.Sobowtóry ludzinie ró¿ni¹ siê niczym od siebie w wygl¹dzie zewnêtrznym; niektóre s¹ zmaterializowanes³abiej od innych, przewa¿nie nie wydobywaj¹ z siebie g³osu i najczêœciejwidzialne s¹ przez krótki czas.Cech¹ charakterystyczn¹ bywa prawie zawsze pewne omroczenie œwiadomoœcisobowtóra, który zachowuje siê jak cz³owiek we œnie lub somnambuliŸmie(przyk³ad panny Zofii zawiera za ma³o szczegó³Ã³w).Na pytania nie odpowiada,a je¿eli w rzadkich wypadkach mówi, to tylko mruczy jak przez sen (ThomasBenning)29.Wydaje siê zajêty tylko jedn¹ ide¹ (córka paniJ.grzej¹ca rêce, E.Sagee zrywaj¹ca kwiaty, Albert wskazuj¹cy na pierœrêk¹, ojciec wskazuj¹cy na oczy).Do najciekawszych cech nale¿y ró¿ny stopieñ widzialnoœci sobowtóra dlaró¿nych œwiadków.Widz¹ go b¹dŸ to wszyscy, b¹dŸ to tylko niektórzy zobecnych (osoba graj¹ca nie widzi pani Zofii, Alberta nie widzi lekarzdr G.), jak gdyby sobowtór wybiera³ sobie ludzi, dla których ma byæ widzialny;mo¿liwe jest tak¿e, ¿e nie wszyscy ludzie maj¹ jednakow¹ zdolnoœæ widzeniasobowtóra (chocia¿ pannê E.Sagee widywa³y wszystkie uczennice i nauczycielki).W niektórych wypadkach cel wy³onienia sobowtóra jest jasny, lub przynajmniejmo¿na o nim wnioskowaæ z ³atwoœci¹; w innych zaœ cel trudniej wykryæ,je¿eli w ogóle by³ taki.Franek Kluski ukazywa³ siê celowo i œwiadomie;pani Zofia "w myœlach posz³a do fortepianu"; zmarli zazwyczaj zamierzaj¹zawiadomiæ kogoœ bliskiego o swej œmierci, a nawet podaæ jej przyczynêi wskazywanie na oczy i na piersi), a Primavesi ukazywa³ siê swej znajomejzapewne pod wp³ywem sympatii.Natomiast córka pani J.chcia³a zapewnebyæ rych³o w domu, ale nie zamierza³a pojawiæ siê tam w postaci sobowtóra,panna E.Sagee na pewno nie pragnê³a wcale wy³aniaæ swego sobowtóra.Stwierdzone u panny E.Sagee zanikanie jej ruchliwoœci w miarê, jak jej.sobowtór nabiera³ ¿ycia, jest dalszym dowodem identycznoœci sobowtórówze zjawami medialnym i; na to samo wskazuje wra¿enie "zimna lodowatego",jakie nieraz w pobli¿u nich stwierdzono (ojciec u dwóch synów).Ektoplazmado utworzenia sobowtóra pochodzi bowiem b¹dŸ to od osoby, która go wysy³a,b¹dŸ od osób, którym on siê pojawia.Ani jedne ani drugie w przyk³adachpowy¿szych nie s¹ stwierdzonymi mediami, uzdolnienia medialne zatem nies¹ tu niezbêdne.Prawdopodobne jest nawet, ¿e wszyscy normalni ludzie maj¹.zdolnoœæ wysy³aniasobowtóra; potrzebne s¹ do tego tylko odpowiednie warunki.Warunków tychdotychczas nie znamy nawet w ma³ej czêœci; wiemy np.tylko, ¿e usilnepragnienie, a mo¿e w ogóle ka¿dy silniejszy afekt zdo³a czasem pomóc wwyœnieniu sobowtóra, podobnie jak afekt (lub autosugestia zabarwiona afektem)jest okolicznoœci¹ sprzyjaj¹c¹ wy³anianiu ektoplazmy przez media30.Przedstawiona wypowiedŸ znakomitego parapsychologa polskiego przedstawiaj¹cajego osobiste pogl¹dy na omawiane kwestie, rzuca trochê œwiat³a na tajemniczyfenomen powstawania sobowtórów i ukazuje szereg wa¿nych problemów, którewinny byæ rozwi¹zane przy badaniu tych niezwyk³ych zjawisk.Mechanizm tworzenia siê sobowtóra – jeœli za³o¿ymy autentycznoœæ zjawiska– jest arcytajemniczy.Powstaje tu niekoñcz¹ca siê plejada pytañ z zakresubiologii, fizjologii, psychologii, fizyki j¹drowej itd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]