[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był dwie głowy wyższy od Billy'ego, a podrozlazłą tłustością ramion widniały solidne muskuły i jasne było, że niczego taknic pragnie, jak rozedrzeć tego chłopaka na dwoje. Mike wyciągnął ręce i Billy cofał się tak długo, aż poczułścianę za plecami.W dzikiej panice przypominał sobie o obciążającym mu dłońżelazie i zamachnął się na ślepo.Potem spostrzegł, że Mike, nie wydającdźwięku, upadł na dywan.Usłyszał tylko ciężki łomot walącego się ciała idopiero wtedy zaczął kojarzyć, co właściwie zrobił. Oczy O'Briena były szeroko otwarte, lecz niczego już niewidziały.Żelazo uderzyło go w skroń, a ostry koniec z łatwością przebił cienkąw tym miejscu kość i zagłębił się w mózg, zabijając O'Briena na miejscu.Byłobardzo mało krwi, żelazo bowiem pozostało w ranie i wystawało teraz z boku głowyjak czarny uchwyt. To że Billy nie został ujęty ani zauważony, gdy wychodził zbudynku, było tylko wynikiem całego szeregu zbiegów okoliczności albo, mówiącinaczej, po prostu miał szczęście.Zmykając w ślepej panice nie spotkał nikogona schodach, lecz zmyliwszy zakręty znalazł się blisko wyjścia dla służby.Wprowadzał się nowy lokator i przynajmniej dwudziestu równie jak Billy obdartychmężczyzn wnosiło meble.Doglądał ich jeden mundurowy z obsługi budynku, alepilnował tylko tych, którzy wchodzili i nie zwrócił uwagi, gdy Billy wyszedłdołączywszy do dwu innych. Billy doszedł prawie do nabrzeża, gdy zdał sobie sprawę, żew panicznej ucieczce zostawił cały łup.Oparł się plecami o mur i osunął, ażskulony przysiadł na piętach.Dyszał z wyczerpania i nieustannie ocierał potzalewający mu oczy.Musiał przecież wciąż obserwować czy ktoś go nie ściga.Byłospokojnie, nikt go nie zauważył, udało się.Lecz zabił człowieka i nic z tegonie miał.Zadrżał mimo gorąca i wciągnął głęboko powietrze.Gówno, wszystko nanic.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]