[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maluszek był myśliwym odurodzenia; instynktownie rozumiał potrzebę skradania się. Ku swojemu zaskoczeniu Ayla stwierdziła, że lwiątko okazało sięnawet pomocne.Stado było już na tyle blisko pułapki, że zapach człowieka i lwamógł nakłonić je do zboczenia ze ścieżki.Wówczas Ayla popędziła Whinney iwymachując rękoma oraz krzycząc, starała się spłoszyć stado.Lwiątko uznało, jejzachowanie za sygnał dla siebie i również pognało za zwierzętami.Zapach lwajaskiniowego zwiększył panikę osłów.Zwierzęta kierowały się prosto do pułapki. Ayla zsunęła się z grzbietu Whinney i pognała z dzidą w dłoni wkierunku dołu, z którego próbował się wydostać ryczący osioł.Lwiątko jednak jąwyprzedziło.Skoczyło zwierzęciu na grzbiet nie wiedząc jeszcze, że lwy dusiłyswe ofiary, chwytając za gardło - i swymi mlecznymi ząbkami, którymi nie mogłowiele zdziałać, wbiło się w kark osła.To było jego pierwsze doświadczenie zpolowaniem: Gdyby żył nadal ze stadem, to żadne z dorosłych zwierząt niepozwoliłoby się ubiec w dopadnięciu zdobyczy.Każda taka próba byłabypowstrzymana morderczym uderzeniem.Pomimo swej szybkości Iwy nie mogły nierazdogonić niedoszłej ofiary, gdyż nie biegały tak daleko jak ona.Jeżeli lew niepowalił swej ofiary przy pierwszym ataku, to było niemal pewne, że ją straci.Dorosłe lwy nie mogły zatem pozwolić kociętom na doskonalenie swych umiejętnościw trakcie polowania. Ale Ayla była człowiekiem.Nie biegała tak szybko, jakdrapieżniki ani jak ich ofiary, nie miała też pazurów ani kłów.Jej bronią byłmózg.Dzięki niemu potrafiła wyrównać te braki.Pułapka która pozwalała słabej iwolnej istocie ludzkiej polować - dała nawet lwiątku okazję do spróbowania swychsił. Ayla przybiegła zdyszana na miejsce.W dole był uwięzionyszalony ze strachu osioł.Na jego grzbiecie prychający kociak próbował swymimlecznymi ząbkami śmiertelnych chwytów.Kobieta pewnym pchnięciem dzidyzakończyła walkę zwierzęcia.Osioł przewrócił się wraz z uczepionym jegogrzbietu lwiątkiem, którego ostre małe ząbki rozerwały skórę.Maluszek zwolniłuchwyt dopiero wtedy, gdy osioł przestał się całkowicie ruszać.Ayla patrzyła nalwiątko.Stało dumne na o wiele większym od siebie zwierzęciu, przekonane, że tojego zdobycz i próbowało zaryczeć.Na twarzy Ayli pojawił się matczyny uśmiech,pełen dumy i aprobaty. Potem Ayla zeskoczyła do dołu i odepchnęła go na bok. - Posuń się, Maluszku.Muszę zawiązać mu linę na szyi, abyWhinney mogła go stąd wyciągnąć. Koń się pochylił, napierając na biegnącą przez jego pierśuprząż, by wyciągnąć osła z dołu.Kociak tymczasem przypominał kłębuszek nerwów.Wskakiwał i wyskakiwał z dołu, a gdy w końcu osioł został wyciągnięty na górę,skoczył na niego i zeskoczył.Nie wiedział co ma z sobą zrobić.Lew, którypowalił ofiarę, zwykle pierwszy brał swój udział, ale młode lwiątka niezabijały.Według obowiązujących wzorców one ostatnie były dopuszczane dozdobyczy. Ayla rozciągnęła osła i przystąpiła do patroszenia.Rozcięła mubrzuch cięciem, które zaczynało się przy odbycie, a kończyło na gardle.Lewrozdarłby zwierzę w podobny sposób, wywlekając najpierw jego miękkiewnętrzności.Maluch przyglądał się bacznie jej ruchom.Ayla nacięła dolną część,a potem obróciła osła i rozłożyła mu nogi, aby dokończyć cięcie. Maluszek nie potrafił już dłużej czekać.Schwycił zazakrwawione wnętrzności wylewające się z brzucha.Jego ostre jak igły ząbkiwbiły się w miękkie organy wewnętrzne.Lwiątko zacisnęło zęby i pociągnęło jakpodczas zabawy w przeciąganie skóry. Ayla skończyła cięcie, odwróciła się i wybuchnęłaniepohamowanym śmiechem.Śmiała się aż do łez.Maluszek schwycił kawałekwnętrzności, ale gdy się cofnął, to ku swemu zaskoczeniu nie napotkał na żadenopór.Cofał się więc dalej.Ciągnął i ciągnął, aż w końcu wywlókł całą długąlinę jelit.Był tak zaskoczony, że Ayla nie mogła się już dłużej opanować.Opadła na ziemię i trzymając się za boki, próbowała odzyskać spokój. Lwiątko nie widziało, co kobieta robi na ziemi.Puściło więcwnętrzności i podeszło zbadać sprawę.Śmiała się, gdy skoczył w jej kierunku.Chwyciła jego łeb i potarła policzkiem o jego futerko.Potem podrapała go zauchem i wokół powalanego krwią pyszczka, gdy tymczasem on lizał jej dłonie izwinął się w kłębek na jej kolanach.Odnalazł jej dwa palce i ugniatającprzednimi łapkami jej uda, zaczął ssać, wydając przy tym niskie, gardłowepomruki. Nie wiem, co cię sprowadziło na mą drogę, Maluszku, pomyślałaAyla, ale cieszę się, że jesteś ze mną.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]