[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie wzi¹³ lont i przytkn¹³ do zapa³u.Huk wstrz¹sn¹³ powietrzem i dym widok zas³oni³.Po chwili jednak wiatr go rozniós³.W luce miêdzy budynkami nie by³o ju¿ ani jednego jeŸdŸca.Kilku wraz z koñmi le¿a³o na ziemi, inni pierzchli.Zakonnicy zaczêli œpiewaæ na murach.Trzask zapadaj¹cych siê budynków przy Œwiêtej Barbarze wtórowa³ pieœni.Uczyni³o siê ciemniej, jeno nieprzejrzane roje iskier, wypchniêtych w górê upadkiem belek, wzbi³y siê w powietrze.Tr¹by znów zagra³y w szeregach Wrzeszczowicza, lecz odg³os ich pocz¹³ siê oddalaæ.Po¿ar dogasa³.Ciemnoœæ ogarnia³a podnó¿e Jasnej Góry.Tu i owdzie ozwa³o siê r¿enie koni, ale coraz dalsze, s³absze.Wrzeszczowicz cofa³ siê ku Krzepicom.Ksi¹dz Kordecki ukl¹k³ na murze.- Mario! Matko Boga Jedynego! - rzek³ silnym g³osem - spraw, aby ten, który po nim nadejdzie, oddali³ siê równie¿ ze wstydem i pró¿nym gniewem w duszy.Gdy tak siê modli³, chmury nagle przerwa³y siê nad jego g³ow¹ i jasny blask miesi¹ca pobieli³ wie¿e, mury, klêcz¹cego przeora i zgliszcza spalonych przy Œwiêtej Barbarze budowli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]