[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziwi cię,że żądam wzajemności? - Bonhart - miecznikowi nie drgnęła nawet powieka.- Gdy opuścisz mój dom i moje podwórze, gdy zamknieszza sobą moją bramę, wtedy uszanuję twą prywatność, sekretnośćtwoich interesów, specyfikę profesji.I nie wtrącęsię do nich, bądź pewny.Ale w moim domu nie pozwolęna poniewieranie ludzkiej godności.Zrozumiałeś mnie?Za moją bramą możesz tę dziewczynę włóczyć za koniem,jeśli wola.W moim domu zdejmiesz jej tę obrożę.Natychmiast. Bonhart sięgnął do obroży, odpiął ją, nie odmawiającsobie szarpnięcia, które omal nie zwaliło Ciri na kolana.Esterhazy, udając, że tego nie widział, wypuścił gwizdawkę z palców. - Tak lepiej - powiedział sucho.- Chodźmy. Przeszli galeryjką na drugi, mniejszy nieco dziedziniec,przylegający do zaplecza kuźni i jedną stroną otwarty nasad.Pod wspartym na rzeźbionych słupach zadaszeniemstał tu długi stół, na który pachołkowie kończyli właśniewykładać miecze.Esterhazy gestem dał znać, by Bonharti Ciri podeszli do ekspozycji. - Proszę, oto moja oferta. Podeszli. - Tutaj - Esterhazy wskazał dłuższy rząd mleczów nastole - mamy moją produkcję, wszystkie głownie tutajkute, widać zresztą podkowę, moją puncmarkę.Cenyw przedziale od pięciu do dziewięciu florenów, bo tostandardy.Te natomiast, które o, tutaj leżą, są u mnietylko montowane i wykańczane.Głownie są z importu.Skąd, poznać po puncach.Te z Mahakamu mają wypuncowaneskrzyżowane młoty, te z Poviss koronę albo głowękonia, a te z Viroledy słońce i słynną firmową inskrypcję.Ceny zaczynają się od dziesięciu florenów. - A kończą? - Różnie.O, ta dla przykładu piękna viroledanka -Esterhazy wziął z lady miecz, zasalutował nim, potemprzeszedł do pozycji szermierczej, zręcznie obracając dłoniąi przedramieniem w skomplikowanej fincie zwanej"angelika".- Ta kosztuje piętnaście.Dawna robota, kolekcjonerskagłownia.Widać, że robiona na zamówienie.Motyw wycyzelowany na zastawie wskazuje, że broń byłaprzeznaczona dla kobiety. Obrócił mieczem, zatrzymał dłoń w tercji, płazem klingido nich. - Jak na wszystkich głowniach z Viroledy, tradycyjnynapis: "Nie dobywaj bez przyczyny, nie chowaj bez honoru".Ha! Wciąż cyzeluje się w Viroledzie takie napisy.A jak świat długi i szeroki, kling tych dobywają szubrawcyi głupcy.Jak świat długi i szeroki, honor bardzo staniał,bo niechodliwy to dzisiaj towar. - Nie gadaj tyle, Esterhazy.Daj jej ten miecz, niechzamierzy do ręki.Weź broń, dziewczyno. Ciri ujęła lekki miecz, od razu czując, jak jaszczurczarękojeść pewnie przyrasta do dłoni, a ciężar klingi zapraszaramię do złożenia i cięcia. - To minibastard - przypomniał Esterhazy.Niepotrzebnie.Umiała posługiwać się dłuższą rękojeścią,trzema palcami na kulistej głowicy. Bonhart cofnął się o dwa kroki, na dziedziniec.Wyciągnąłswój miecz z pochwy, zawinął nim, aż zasyczało. - Nuże! - powiedział do Ciri.- Zabij mnie.Masz mieczi masz okazję.Masz szansę.Wykorzystaj.Bo nieprędkodam ci drugą. - Czy wyście poszaleli? - Zamknij się, Esterhazy. Zmyliła go spojrzeniem w bok i oszukańczym drgnieniembarku, uderzyła jak piorun, z płaskiego sinistru.Klinga zadzwoniła o paradę, tak silną, że Ciri zachwiałasię, musiała odskoczyć, zawadzając biodrem o stół z mieczami.Próbując odzyskać równowagę, odruchowo opuściłamiecz - wiedziała, że w tym momencie, gdyby chciał,zabiłby ją bez najmniejszego problemu. - Czy wyście poszaleli? - podniósł głos Esterhazy,a gwizdawkę znowu miał w ręku.Służący i rzemieślnicyprzyglądali się w osłupieniu. - Odłóż żelazo - Bonhart nie spuszczał Ciri z oka, napłatnerza w ogóle nie zwracał uwagi.- Odłóż, mówię.Boodrąbię ci rękę! Usłuchała po chwili wahania.Bonhart uśmiechnął sięupiornie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]