[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bong.Rozstrojonalira.Bang.Bing.Bong.* * * Drogie dzieci Boże, dzisiejszego ranka kazanie będzie krótkie.Chciałbym tylko, żebyście przemyśleli je, pomedytowali nad głębokim znaczeniem itajemnicą tych paru wersów, które zamierzam przytoczyć według świątobliwego TomaEliota.Jest to mądry przewodnik na czas smutków i kłopotów.Ukochani, zwracamwam uwagę na jego "Cztery kwartety", na tę paradoksalną linijkę: "W moimpoczątku jest mój koniec", którą wraz z komentarzem powtarza parę stron dalej."To, co nazywamy początkiem, często oznacza koniec/ A zakończyć coś znaczyrozpocząć".Niektórzy z nas, drogie dzieci, właśnie przeżywają swój koniec.Toznaczy kończą się te aspekty ich egzystencji, które uważali za najistotniejsze.Czy to jest koniec, czy też początek? Czy kres jednej rzeczy może nie byćpoczątkiem innej, nowej? Sądzę, ukochani, że zamknięcie jednych drzwi nie.wyklucza otwarcia następnych.Oczywiście, przejście przez te nowe drzwi, kiedynie wiemy, co nas za nimi czeka, wymaga odwagi.Jednak wierzący w Naszego Pana,który umarł za nas, ufający Temu, który przyszedł dla naszego zbawienia, niemuszą się obawiać.Nasze życie to wędrówka ku Niemu.Każdego dnia umieramymalutką śmiercią, ale odradzamy się ze śmierci w śmierć, aż wreszcie odchodzimyw ciemność, w puste międzygwiezdne przestrzenie, gdzie On na nas czeka.Więcczemu mielibyśmy się bać, jeśli On tam jest? Lecz zanim nadejdzie ta chwila,przeżywajmy nasze dni, nie ulegając pokusie użalania się nad sobą.Pamiętajcie,że świat ciągle jest pełen cudów, że zawsze jest coś nowego do zrobienia, apozorny koniec nigdy nie bywa rzeczywistym kresem, a jedynie przejściem,przystankiem w drodze.Dlaczego okrywamy się żałobą? Czemu poddajemy sięsmutkowi, choćby nawet nasze życie było codziennym odejmowaniem? Jeśli tracimy to, czy gubimy także t a m t o? Czy tracąc wzrok, tracimy też miłość? Jeżelisłabną uczucia, czy nie możemy powrócić do uczuć minionych i z nich czerpaćpocieszenie? Wiele z naszego bólu jest tylko zagubieniem. A więc cieszcie się w ten Dzień Pański, umiłowani, i niezakładajcie sideł, w które sami moglibyście wpaść, nie pozwólcie sobie na nałóggrzesznego lubowania się w nieszczęściu, nie czyńcie fałszywych rozróżnieńpomiędzy kresem a początkiem, lecz dążcie, zawsze poszukujący, ku nowymekstazom, nowym związkom, nowym światom, i niech w waszych sercach nie będziestrachu, lecz tęsknota za Chrystusowym Pokojem.Czekajcie na to, co przyjśćmusi.W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.Amen.* * * Oto, poza swym czasem, nadchodzi mroczna równonoc.Zbielałyksiężyc lśni jak prastara, wytarta czaszka.Liście kurczą się, opadają.Zamierają ognie.Zmęczona gołębica kołuje ku ziemi.Ciemność rozrasta się.Wszystko przemija.Purpurowa krew zwalnia bieg w coraz węższych żyłach, chłódwdziera się w przeciążone serce, topnieje dusza, nie można już ufać nawetstopom.Słowa tracą znaczenie.Nasi przewodnicy zgubili drogę.Co było litąskałą, staje się przejrzyste.Wszystko odchodzi.Kolory blakną.To czasszarości, i boję się, że będzie jeszcze gorzej, już niedługo.Lokatorzy tegodomu - myśli wyschłego mózgu w martwy sezon.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]