[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To Nyquist dał mu wczoraj cynk - Molly topewna sprawa, jestem przekonany, że spadnie z łóżka.Podczas popołudniowejsjesty zadowolony z siebie zadzwonił do Nyquista, by poinformować go o tejzagrywce. - Zbyt szybko to spłaciłeś - Nyquist natychmiast go zbeształ.-Ona z pewnością spadnie jeszcze pięć lub sześć punktów niżej w tym tygodniu.Będzie z tego niezła forsa. - Nie jestem taki chciwy.Chciałem tylko zapłacić bieżącerachunki. - To nie jest sposób, by zostać bogatym. - Myślę, że nie mam instynktu hazardzisty - powiedział Selig.Zawahał się.Prawdę mówiąc nie po to dzwonił do Nyquista, by opowiedzieć mu osprzedaży akcji.Spotkałem dziewczynę, chciał powiedzieć, i mam teraz pewienmały problem.Spotkałem dziewczynę, spotkałem dziewczynę.Powstrzymał go nagłyprzypływ strachu.Milcząca obecność Nyquista po drugiej stronie telefonu miała wsobie coś niepokojącego.Będzie się ze mnie śmiał, myślał Selig.Zawszepodśmiewa się ze mnie po cichu, myśląc, że tego nie widzę.Ale to przecieżgłupstwo. - Tom - zaczął - wydarzyło się dzisiaj coś dziwnego.Do biuraprzyszła dziewczyna.Bardzo atrakcyjna.Umówiłem się z nią. - Gratulacje. - Poczekaj.Problem polega na tym, że nie jestem w stanie jejodczytać.To znaczy, nawet nie odbieram jej nastroju.Pustka, kompletna pustka.Pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło.A tobie? - Nie przypominam sobie. - Zupełnie nic, nie mogę tego zrozumieć.Co może dawać jej taksilną osłonę? - Może jesteś dziś zmęczony - sugerował Nyquist. - Nie, nie.Każdego odbieram tak jak zawsze.Tylko nie ją. - Czy to cię denerwuje? - Oczywiście. - Dlaczego oczywiście? Dla Seliga było jasne, że Nyquist podpuszczał go - cichy,spokojny, obojętny głos.Gra.Sposób zabijania czasu.Żałował, że zadzwonił.Wtym momencie coś ważnego pojawiło się na tablicy świetlnej i zapłonęła lampkadrugiego telefonu.Nadel, łapiąc za słuchawkę, rzucił mu wściekłe spojrzenie. - Chłopie, zostaw to, robota czeka! Selig rzucił szybko: - Jestem.no cóż, bardzo nią zainteresowany.I denerwujemnie, że nie mogę zobaczyć jej naprawdę. - Chcesz powiedzieć, że denerwujesz się, bo nie możesz jejszpiegować. - Nie lubię tego sformułowania. - A czyje to są słowa? Nie moje.Tak przecież określasz to, corobimy.Jako szpiegowanie.Czujesz się winny, bo szpiegujesz ludzi, prawda? Alezdaje się, że wściekasz się też wtedy, kiedy nie możesz szpiegować. - Przypuszczam - nadmienił ponuro Selig - że tak właśnie jest. - Ta dziewczyna zmusza cię; byś skorzystał z tej samej,męczącej techniki zgadywania, na jaką skazana jest reszta ludzkości, jeżeli chcesię z kimś porozumieć.I to ci się nie podoba.Mam rację? - W twoim wykonaniu brzmi to obrzydliwie. - I co chcesz zrobić? - powiedział. - Nic nie musisz mówić.Po prostu informuję cię, że jest takadziewczyna, której nie potrafię odczytać, i że nigdy wcześniej nie stanąłemprzed takim problemem.I jestem ciekaw, czy masz jakąś teorię, którawyjaśniałaby, dlaczego jest tak, a nie inaczej. - Nie wiem - odrzekł Nyquist.- Nie wymyślę nic na poczekaniu. - Trudno.Ja. Ale Nyquist jeszcze nie skończył: - Zdajesz sobie sprawę, że nie jestem w stanie stwierdzić, czyona jest niedostępna dla komunikacji telepatycznej w ogóle, czy tylko dlaciebie, Dawidzie. Przed chwilą Seligowi też zaświtała ta możliwość.Bardzo go tozdenerwowało.Nyquist kontynuował łagodnym głosem: - Powinieneś przyprowadzić ją któregoś dnia, żebym mógł się jejprzyjrzeć.Może w ten sposób dowiem się o niej czegoś ciekawego. - Zrobię tak - powiedział Selig bez entuzjazmu.Wiedział, żetakie spotkanie jest konieczne i nieodwołalne, ale pomysł narażenia Kitty naspotkanie z Nyquistem wywoływał w nim niepokój.Nie rozumiał jednak, dlaczegotak się dzieje. - Wpadnę w najbliższym czasie - oznajmił.- Słuchaj, świecą sięwszystkie telefony.Odezwę się. - Pozdrów ją ode mnie - powiedział Nyquist.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]