[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zostawiaj nas w ciemności.Czy podobał ci się twójpierwszy występ na scenicznych deskach, Mistrzu Kacie? - zwrócił się do mnie.-Jak na nowicjusza, który nie miał nawet jednej próby, spisałeś się bardzodzielnie. Z trudem zdołałem skinąć głową. - No, może z wyjątkiem tej ostatniej sceny.Baldanders powinienbył pamiętać, że nie wiesz, kiedy masz upaść.Musisz mu wybaczyć.Chodź ze mną.Baldanders ma wiele talentów, ale nie ma wśród nich umiejętności dostrzeganiamałych, zagubionych w trawie przedmiotów.Za kulisami mam światło, więc ty iNiewinność będziecie mogli pomóc nam przy zbieraniu. Początkowo - nie rozumiałem, co ma na myśli, ale po chwilipochodnie były już na swoich miejscach, a my przeszukiwaliśmy zdeptaną trawęprzed sceną. - To prawdziwy hazard - ciągnął doktor Talos.- Przyznaję, żebardzo to lubię.Pieniądze w kapeluszu są czymś pewnym - pod koniec pierwszegoaktu mogę przepowiedzieć co do orichalka, ile ich będzie.Ale te zguby! Mogą tobyć zaledwie dwa jabłka i rzepa, albo więcej niż ktokolwiek potrafiłby sobiewyobrazić.Kiedyś znaleźliśmy prosię.Znakomite, jak twierdził Baldanders; któryje zjadł.Kiedy indziej znaleźliśmy dziecko.Wysadzaną złotem laskę, którązatrzymałem.Starożytną biżuterię.Buty.Bardzo często znajdujemy buty,najróżniejszych rozmiarów.O, teraz mamy damską parasolkę.- Podniósł ją zziemi.- Przyda się jutro naszej Jolencie, kiedy będziemy podróżować wpromieniach słońca. Jolenta wyprostowała się tak, jak to czynią ludzie, którzy niemogą i nie lubią się schylać.Kremowe wypukłości powyżej jej talii były takichrozmiarów, że jej kręgosłup musiał być cały czas przygięty do tyłu, abyzrównoważyć ciężar. - Jeżeli mamy jeszcze tej nocy znaleźć jakąś gospodę,moglibyśmy wyruszyć już teraz.Jestem bardzo zmęczona, doktorze - powiedziała. Ja sam również byłem wyczerpany. - Do gospody? Dzisiaj? Cóż za karygodna rozrzutność.Spójrz nato w ten sposób, moja droga: najbliższa oberża znajduje się co najmniej milęstąd, zaś złożenie sceny i spakowanie naszego dobytku zajmie mnie iBaldandersowi co najmniej całą wachtę, nawet przy pomocy tego oto przyjaznegoAnioła Męki.Zanim dotarlibyśmy do gospody słońce wisiałoby już nad horyzontem,piałyby koguty i tysiące głupców wstawałoby z pościeli, waląc drzwiami iopróżniając pęcherze. Baldanders mruknął potwierdzająco i uderzył butem, jakbynapotkał w trawie jakąś obrzydliwą rzecz. Doktor Talos rozłożył ramiona, żeby objąć nimi caływszechświat. - Tutaj, moja droga, pod gwiazdami, które stanowią osobistą,ukochaną własność Prastwórcy, mamy wszystko, czego można potrzebować dlanajzdrowszego z możliwych odpoczynku.Powietrze jest wystarczająco chłodne, żebydocenić przyjemne ciepło dawane przez okrycie i ogień, i w najmniejszym nawetstopniu nie zanosi się na deszcz.Tutaj rozbijemy obóz, tutaj rano spożyjemyśniadanie i stąd, odświeżeni, wyruszymy o radosnym poranku w dalszą drogę. - Wspomniał pan o śniadaniu - odezwałem się.- Czy mamy coś dojedzenia? Dorcąs i ja jesteśmy bardzo głodni. - Oczywiście, że jest.Widziałem, że Baldanders właśnie znalazłcały kosz ignamów. Znaczną część naszej publiczności musieli stanowić wieśniacywracający z targu z tym wszystkim, czego nie udało im się sprzedać.Opróczignamów znaleźliśmy jeszcze parę tłustych gołębi i kilka pędów młodej trzcinycukrowej.Jeżeli chodzi o pościel, to nie było jej ,zbyt wiele, ale doktor Talosw ogóle z niej zrezygnował mówiąc, że na razie posiedzi przy ognisku, a potembyć może utnie sobie krótką drzemkę na krześle, które jeszcze niedawno stanowiłotron Autarchy i fotel Inkwizytora.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]