[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I nagle zaczęła się śmiać.Śmiała się głośno i z całego serca, a kiedy skończyła się śmiać, potarła kostkami palców kącik oka i nadal chichocząc powiedziała: - Robin, dzięki Bogu! Wreszcie coś, co się nie zmieniło.Umarłeś.Została po tobie pogrążona w żałobie wdowa.Świat stoi u progu największych zmian, jakie widział.Jakieś straszne istoty próbują wszystko schrzanić, a ty.a ty.nie żyjesz.I martwisz się swoim cholernym poczuciem winy! Ja też się roześmiałem. Po raz pierwszy, mój Boże, po raz pierwszy w tej połowie mojego życia malutka drzazga poczucia winy znikła.Trudno było opisać to uczucie; minęło już tak wiele czasu od chwili, gdy poznałem, co to wolność.Powiedziałem, nadal się śmiejąc: - Wiem, że to brzmi głupio, Klaro.Ale dla mnie minęło tak dużo czasu i wiedziąc, że tkwisz w czarnej dziurze, gdzie czas płynie wolniej - nie wiedziałem, co sobie myślisz.Myślałem, że może - sam nie wiem - obwiniasz mnie za to, że cię porzuciłem. - Robin, jak mogłabym tak myśleć? Nie wiedziałam, co się z tobą stało.Chcesz wiedzieć, co naprawdę czułam? Byłam przerażona i otępiała, bo wiedziałam, że znikłeś i myślałam, że nie żyjesz. - No i - uśmiechnąłem się - w końcu wróciłaś i faktycznie tak jest! - Widziałem, że jest bardziej wrażliwa na dowcipy na ten temat niż ja.- Wszystko gra - powiedziałem.- Miewam się świetnie, a cały świat chyba też! Rzeczywiście tak było.Żałowałem tylko, że nie mogę jej dotknąć, ale to było uczucie, które wydawało się należeć do zapomnianego dzieciństwa; naprawdę liczyło się to, że ona tu jest bezpieczna, a cały wszechświat stoi przed nami otworem.Kiedy jej to powiedziałem, szczęka jej znów opadła. - Jakim ty jesteś pieprzonym optymistą! - wybuchła.Byłem szczerze zaskoczony. - A nie powinienem być? - Asasyni! W końcu wyjdą z kryjówki i wiesz, co zrobią? Jeśli Heechowie się ich boją, to ja na samą myśl o nich robię pod siebie ze strachu. - Och, Klaro - odparłem, w końcu zrozumiawszy o co jej chodzi.- Rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć. Masz na myśli, że teraz jest tak, jak dawniej, kiedy wiedzieliśmy, że gdzieś tam są Heechowie i że mogą wrócić.Wiedzieliśmy, że potrafili robić takie rzeczy o jakich nam się nie śniło. - Właśnie! Nie jesteśmy w stanie dorównać Asasynom! - Tak - odparłem, uśmiechając się - nie jesteśmy.Ale wtedy nie potrafiliśmy też dorównać Heechom.Ale do czasu kiedy się pojawili - już potrafiliśmy.Jeśli będziemy mieli trochę szczęścia, minie jeszcze sporo czasu zanim staniemy twarzą w twarz z Asasynami. - I co z tego? I tak będą naszym wrogiem! Potrząsnąłem głową. - Nie wrogiem, Klaro - rzekłem.- Kolejnym etapem, nową możliwością. KONIECStrona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]