[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ruchy Ayli, które nadawały temu pogrzebowemurytuałowi znaczenie, były bardziej starodawne niż ktokolwiek z nich mógłwiedzieć i znacznie piękniejsze niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić.Nieposługiwała się uproszczonym językiem gestów, jakiego uczyła członków Obozu Lwa.To był pełen, skomplikowany i bogaty język klanu, w którym ruchy i zmianypostawy całego ciała oddawały odcienie i niuanse znaczeniowe.Chociaż wieleznaków było tajemniczych - nawet Ayla nie znała ich pełnego sensu było w tymrównież wiele zwykłych gestów i Obóz Lwa znał niektóre z nich.Byli więc wstanie zrozumieć samą istotę tego, co przekazywała, wiedzieli, że jest to rytuałwysyłania kogoś do następnego świata.Pozostałym Mamutoi ruchy Ayli przypominałysubtelny, ale wyrazisty taniec, pełen ruchów dłońmi i ramionami, pełen postaw igestów.Swoją milczącą gracją wywoływała uczucia miłości i utraty, rozpaczy imitycznej nadziei śmierci. Jondalar był wstrząśnięty.Łzy płynęły mu po twarzy tak samojak wszystkim innym członkom Obozu Lwa.Kiedy patrzył na jej piękny, milczącytaniec, wspominał ich czas w dolinie - zdawało się teraz, że tak już odległy -kiedy próbowała powiedzieć mu coś tym samym rodzajem, pełnych gracji, ruchów.Już wtedy, chociaż nie rozumiał, że to był język, wyczuwał jakieś głębszeznaczenie w jej pełnych wyrazu gestach.Teraz, kiedy wiedział więcej, byłzdziwiony faktem, że nadal tak niewiele pojmuje, a jednak ruchy Ayli wydawały musię niezwykle piękne.Pamiętał też postawę, jaką przyjmowała na samym początku,jej siedzenie na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i pochyloną głową, kiedy czekała,żeby dotknął jej ramienia.Używała tego czasami nawet potem, gdy już sięnauczyła mówić.Zawsze czuł zażenowanie, szczególnie, że był to gest klanu, alepowiedziała mu, że próbuje powiedzieć coś, na co brakowało jej słów.Uśmiechnąłsię do siebie.Trudno uwierzyć, że nie umiała mówić, kiedy ją spotkał.Terazmówiła płynnie w dwóch językach: zelandonii i mamutoi, trzech, jeśli liczyćrównież język klanu.Nawet złapała trochę sungaea w tym krótkim czasie, kiedytam byli.Kiedy tak patrzył na nią odprawiającą rytuał klanu, przepełnionywspomnieniami z doliny i myślami o ich miłości, chciał jej bardziej, niżkogokolwiek innego w życiu.Ale Ranec stał blisko niej, równie oczarowany, jak ion.Za każdym razem, kiedy Jondalar spoglądał na Aylę, nie mógł uniknąć widokutego ciemnoskórego mężczyzny.Ranec odszukał ją natychmiast po powrociemyśliwych i wielekroć dawał Jondalarowi wyraźnie do zrozumienia, że nadal jestjemu obiecana.A Ayla wydawała się odległa, nieuchwytna.Kilka razy próbował znią porozmawiać, wyrazić swą rozpacz, ale po chwili wspólnej żałoby zdawała sięniechętnie przyjmować jego wysiłki, żeby ją pocieszyć.Zastanawiał się, czytylko to sobie wyobraża.Była tak roztrzęsiona, czego innego mógł sięspodziewać? Nagle wszyscy odwrócili głowy na dźwięk równych uderzeń.Marutposzedł do Ziemianki Muzyki i przyniósł swój bęben z czaszki mamuta.Przypogrzebach Mamutoi na ogół grano, ale dźwięki, które wydobywał nie były zwykłymirytmami Mamutoi.To były nieznane, dziwnie fascynujące rytmy klanu, które Aylamu pokazała.Potem brodaty muzyk, Manen, zaczął grać proste dźwięki fletu, którewtedy gwizdała.Muzyka w niewytłumaczalny sposób pasowała do ruchów kobiety,która tańczyła w rytuale tak przemijającym, jak i muzyka. Ayla już niemal zakończyła rytuał, ale postanowiła powtórzyć godo dźwięków muzyki klanu.Kiedy po raz drugi powtarzała wszystkie ruchy, muzycyzaczęli improwizować.Przy ich umiejętnościach i mistrzostwie proste dźwiękiprzypominały coś innego, co było mieszanką rytmów klanu i Mamutoi - przejmującyakompaniament do pogrzebu chłopca.Ayla powtórzyła raz jeszcze wszystko przymuzyce i nie była pewna, kiedy zaczęła płakać, ale widziała, że nie ona jedna.Wiele było mokrych oczu i to nie tylko wśród członków Obozu Lwa. Kiedy zakończyła po raz trzeci, ciężka, ciemna chmura, którazbliżała się z południowego wschodu, zaczęła zakrywać słońce.To była pora burzz piorunami i kilku ludzi zaczęło rozglądać się za schronieniem.Zamiast wodyzaczął opadać pył, na początku bardzo lekki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]