[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na chwilę drzwi się u nichotworzyły i zobaczyłam w oświetlonych drzwiach, jak Antek podaje matce kłąbbrudnej bielizny.Ona zaś tę bieliznę od niego przyjęła, drzwi się zamknęły,Antek przepadł w ciemnościach.Zawsze co jakiś czas matce brudną bieliznę doprania przywoził.Samochodu jego jednak nie widziałam, choć musiał być gdzieś wpobliżu. - Pytałem panią nie raz i nie dwa, czy pani go w tę nocwidziała.I zawsze słyszałem to samo: w domu siedziałam, skąd mogłam co widzieć.Teraz zaś pani przejrzała na oczy, pani Jaroszowa? - Nie chciałam być za świadka - wyjaśniła, dłonie swoje nawypukłym brzuchu usadawiając wygodniej.- Ładny i grzeczny z niego był chłopak.Krzywdy mu zrobić nie chciałam. - A teraz, pani Jaroszowa? Jak jest teraz? - Obecnie to z niego zbój prawdziwy.Chodzi po wsi z tasakiem isiekierą, młodnik w lesie czyści.A jak spojrzy na człowieka, to strach przenikaaż do kości.- I to chcecie powiedzieć sądowi, pani Jaroszowa? Że kłamaćpotraficie w zależności od tego, czy ktoś wam się ładnym i miłym wydaje, czy nazbója wygląda?. Westchnęła ciężko Lucyna Jarosz: - Nie jestem może kobieta ładna - rzekła, wsadzając sobie palecw usta i sprawdzając, ile jej jeszcze zębów z przodu pozostało.- Ale za ponętnąuchodzę i mam u mężczyzn wzięcie.Antek Pasemko spotkał mnie wczoraj na drodze itak jakoś na mój brzuch spojrzał, na moje nogi, na całą osobę, i tak mu sięjakiś w oczach ognik zaświecił, że czułam: kolnie mnie tasakiem.Dawno żadnejdziewczyny nie zabił, tęskno mu pewno do tego. - W dzień tego nie zrobi ani na oczach ludzkich - uspokajającozapewnił ją Śledzik. - To prawda - zgodziła się z nim Jaroszowa.- Ale ponętnakobieta musi czasem po ciemku pójść tu i ówdzie, choćby do młodnika w lesie.Ajeśli on w takim młodniku się zaczai? - Nie chodźcie nocą do młodnika. - Jednemu można odmówić, panie kapitanie.Ale co zrobić, jakwielu o to prosi? Mężczyźni, panie kapitanie, też mają swoją dumę.Raz możnaodmówić, ale drugi raz to się obrazi i więcej nie poprosi.Ale czy to ja jedna zwioski czasem w młodnik pójdę, albo za stodołę wyskoczę? Strach spadł nawszystkie.Ubogie jest życie kobiety na wsi, a teraz stało się jeszcze uboższe. Bezradnie rozłożył ręce kapitan Śledzik, gdyż nie widziałsposobu, aby życie kobiet wiejskich wzbogacić, tyle tylko, że słowa Jaroszowejzapisał i podpis pod zeznaniem od niej otrzymał.Potem Śledzik dostał list odkulawej Maryny: "Donoszę panu kapitanowi, że dwóch mnie pokryło, ale żaden znich nie był Antkiem Pasemko, tak że nie wiem z kim mam dziecko.Pieniędzy odZofii Pasemko nie zgadzam się już brać, gdyż nie chcę, aby ludzie mówili, że tamała dziecina jest od zbója i od małego ma zbójecki wygląd, co usłyszałam wsklepie od sklepowej Smugoniowej.To dziecko jest od młodego Galembki albo odFranka Szulca, który w świat wyjechał.Smugoniowej niech milicja zakaże źlemówić o moim dziecku, które jest małe i bronić się nie potrafi.Doktor wykryłprawdę, ale ja myślałam, że Antka powieszą, więc pieniądze do końca życia będęod Pasemkowej brała.Ale Antek wyszedł z więzienia i teraz jest zbójem nawolności i dlatego moje dziecko zbójeckim dzieckiem nazywają." Załączył Śledzik list kulawej Maryny do akt śledztwa przeciwAntkowi Palemce i taką propozycję złożył majorowi Kunie: - Zakładam się z panem, majorze, że Antek Pasemko, zjawi się unas za dwa miesiące i przyzna do wszystkich zbrodni.Butelkę koniaku stawiam. - A ja dwie butelki stawiam, że nie zjawi się u nas, bo zbythardy to człowiek.Ale to my za pół roku po niego znowu pójdziemy.Do tego czasujeszcze jedną teczkę trzeba będzie założyć na rozmaite donosy, doniesienia izeznania. Omylili się jednak obydwaj.Nikt więcej nie przyjechał, abyzłożyć zeznanie.Nie wpłynął żaden donos ani doniesienie.Wieś znowu zamilkła iskamieniała w trwodze.Tylko doktor Niegłowicz zadzwonił któregoś dnia dokapitana Śledzika i zapytał go, czy po tych informacjach, które dał mu Łaryn,Jaroszowa i kulawa Maryna są już podstawy, aby znowu aresztować Antka."Prokurator jeszcze nie widzi do tego wystarczających podstaw" - powiedział muŚledzik.Wydało mu się, że doktor nie od razu odłożył słuchawkę, ale trwał z niądługo przy uchu, jak gdyby głęboko całą sprawą zatroskany.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]