[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscyznamy te nowe standardowe wyra¿enia, których u¿ycie sta³o ju¿dziœ konwencjonalne:.„poza cia³em”, „tunel”,„œwiat³o”, „przegl¹d ¿ycia”, „prze¿yciaz pogranicza œmierci”, itd.Wygl¹da na to, ¿e w naszejzbiorowej œwiadomoœci otwiera siê nieznana dot¹d perspektywa.Staraj¹c siê ustaliæ wewnêtrzn¹ geografiê zaœwiatów, wspólnieszukamy po omacku s³Ã³w adekwatnych do tej nowej sytuacji.Nasze po³o¿enie przypomina po³o¿enie przedstawicieli staro¿ytnychcywilizacji, którzy usi³owali ustaliæ sens relacji z podró¿yposzukiwaczy przygód zapuszczaj¹cych siê daleko poza graniceznanego naówczas œwiata.Tym staro¿ytnym podró¿nikom ibadaczom tak¿e brakowa³o jêzyka adekwatnego do opisu dziwnych iniezwyk³ych zdarzeñ, jakich byli œwiadkami.Bior¹c to pod uwagê, zaniezwykle korzystny nale¿y uznaæ fakt, ¿e Aristeas by³ poet¹ ipotrafi³ pos³ugiwaæ siê bogatym, obrazowym s³ownictwem.W tamtejepoce i w tamtych okolicznoœciach opisy spotkañ z egzotycznymimieszkañcami nieznanych l¹dów, ich niezrozumia³ych zwyczajówi dziwacznych zachowañ, musia³y byæ ca³kowicie nieodró¿nialneod wizyjnych podró¿y poza wewnêtrzne, znane graniceœwiadomoœci.Nastêpnie, stopniowo na przestrzeni wieków, wmiarê gromadzenia kolejnych relacji, porównywania ich ze sob¹i zestawiania, wy³oni³ siê spójny obraz regionówpo³o¿onych na samych krañcach œwiata.Poniewa¿ ludzie, którzy maj¹ prze¿ycia z pograniczaœmierci, mog¹ dziœ sprawnie i szybko porozumiewaæ siê ze sob¹ iwymieniaæ informacje na temat swoich doœwiadczeñ, a tak¿e przekazywaænam jakieœ sensowne wyobra¿enie o tym, zaczyna wy³aniaæ siêpowszechnie akceptowany, realny obraz tych¿e prze¿yæ.Dysponuj¹c dziœzrozumia³ym przez wszystkich jêzykiem opisuj¹cym prze¿ycia zpogranicza œmierci, wykonujemy w³aœnie zbiorowy skok przez kolejn¹granicê.A przecie¿ my, zwyczajni ludzie, bardzo lubimy tego rodzajuprzygody!Dlatego w³aœnie prze¿ycia z pogranicza œmierci tak nas poci¹gaj¹ –i dlatego zwracamy uwagê na historie, które nas bawi¹, taksamo jak dzia³o siê to w czasach Konfucjusza czy Jezusa.Faktem jest,¿e ludzie lubi¹ próbowaæ rozwi¹zywaæ zagadki i paradoksy,podobnie jak przesuwaæ granice znanego im œwiata.Prze¿ycia zpogranicza œmierci bawi¹ nas, poniewa¿ ku naszej uciesze dotycz¹ onesfery paradoksu; wykorzystuj¹ pewn¹ osobliwoœæ w relacjach miêdzyznaczeniem s³owa œmieræ a kryteriami, wed³ug którychs³owa tego mo¿na prawid³owo u¿ywaæ w danej sytuacji.Wydaje siê, ¿e w przypadku wielu pospolitych s³Ã³w nie ma¿adnej ró¿nicy miêdzy ich znaczeniem a kryteriamiwyznaczaj¹cymi ich zastosowanie.Na przyk³ad nie ma znacz¹cej ró¿nicymiêdzy znaczeniem s³owa czerwony a kryteriami, wed³ug którychustalamy, ¿e prawd¹ jest powiedzenie, i¿ jakaœ okreœlona sikawkastra¿acka jest czerwona.Tymczasem w przypadku s³owa martwy jest zupe³nie inaczej.Zdefinicji œmieræ jest stanem, z którego nie ma powrotu.Jeœliktoœ zostanie uznany za martwego, a nastêpnie odzyska œwiadomoœæ orazsi³y witalne – bez wzglêdu na stopieñ pewnoœci lekarzy co dos³usznoœci diagnozy, bez wzglêdu na to, ile dziesi¹tek lub setekludzi znajduj¹cych siê w tym samym stanie uznano wczeœniej zazmar³ych, z których ¿aden ju¿ nigdy nie powróci³ do¿ycia, i bez wzglêdu na to, jak surowymi standardowymi kryteriamimedycznymi pos³u¿ono siê w danym wypadku – wówczaslogika jêzyka obliguje nas do stwierdzenia, ¿e osoba ta nie by³amartwa.Ze zrozumia³ych wzglêdów przyjê³o siê traktowaæ powa¿nieto, co ludzie, którzy przeszli podobn¹ próbê, mówi¹na temat œmierci, chocia¿ pod pewnymi wzglêdami nie s¹ oni do tego w¿aden sposób bardziej predestynowani od innych, jako ¿e wrzeczywistoœci nie byli oni przecie¿ martwi.St¹d prze¿ycia zpogranicza œmierci pobudzaj¹ nasze zainteresowanie, ujawniaj¹c namspecyficzn¹ „logikê zen” œmierci: istnieje punktokreœlany mianem œmierci, ale jeœli dotrzesz do niego i jesteœœwiadomy, ¿e to siê sta³o, a nastêpnie zawracasz i powracasz do¿ycia, wówczas nigdy tak naprawdê tam nie by³eœ, poniewa¿ ju¿sam fakt, ¿e dotar³eœ w to miejsce, oznacza, ¿e ów punktodsun¹³ siê daleko poza twój zasiêg na niesamowicie wielk¹odleg³oœæ i w nie daj¹cym siê wyobraziæ kierunku.Takie ujêcie ujawnia frustruj¹c¹ niesprawiedliwoœæ ca³ej sytuacji.Wygl¹da bowiem na to, jak gdyby istnia³a regu³a, zgodnie z któr¹linia mety nieustannie oddala siê od zbli¿aj¹cego siê ku niejbiegacza.Ma to szczególnie ironiczny wydŸwiêk w przypadkutych, którzy zostali uznani za zmar³ych, a nastêpnie powrócilido ¿ycia, opowiadaj¹c o wspania³ych prze¿yciach, jakie by³y ichudzia³em w zaœwiatach, poniewa¿ to w³aœnie w du¿ej czêœci z powoduich pionierskich „wypraw” nie mo¿emy nazwaæ tego, przezco oni przeszli, œmierci¹.Tak wiêc za spraw¹ przecierania szlaków przez osobydoœwiadczaj¹ce prze¿yæ z pogranicza œmierci, zachodzi w naszychczasach, zupe³nie niezauwa¿alnie, pewne zdumiewaj¹ce zjawisko –mianowicie miliony ludzi powracaj¹ do ¿ycia ze stanu, któryjeszcze wiek temu okreœlono by bez wahania mianem „œmierci”,a nastêpnie informuje nas, i¿ nawet poza tym punktem byli oni ca³kiem¿ywi i bardzo œwiadomi tego, co siê wokó³ nich dzieje.Cowiêcej, oni nam mówi¹, ¿e nawet w trakcie prze¿ywania owegodoœwiadczenia zdawali sobie sprawê z ci¹g³oœci œwiadomego istnieniatak¿e na tamtym œwiecie i ¿e w rzeczy samej zostali porwani przez ówstrumieñ istnienia, doznali ukojenia, zostali powitani i po³¹czylisiê ze swoimi bliskimi, których wczeœniej stracili.Tak wiêcwed³ug kryteriów obowi¹zuj¹cych w 1890, a nawet w 1930 roku,¿ycie po œmierci zosta³o rzeczywiœcie udowodnione.I tu dochodzimy do sedna sprawy! Ten siê œmieje, kto siê œmiejeostatni! Rozumiej¹ pañstwo? Wszyscy ci niem¹drzy przedstawicielewielkiej trójki dyskutantów, pogr¹¿eni w swoich g³upichsporach, wci¹¿ zaprzeczaj¹ istnieniu czegoœ, o czym wie ju¿ ca³yœwiat!Prze¿ycia z pogranicza œmierci stanowi¹ wyzwanie nie tylko dlaregu³ jêzykowych, ale tak¿e dla ugruntowanego g³êboko w ludzkiejpsychice pogl¹du, zgodnie z którym nikt nie powraca z krainyœmierci.Tak wiêc podró¿e na tamten œwiat i z powrotem ur¹gaj¹nie tylko konwencjom lingwistycznym, ale tak¿e mocno zakorzenionymwyobra¿eniom psychologicznym.Poniewa¿ prze¿ycia z pogranicza œmiercipoci¹gaj¹ nas dlatego, ¿e kieruj¹ nasz¹ uwagê na nie daj¹c¹ siêprzekroczyæ granicê w nas samych, bawi¹ nas (na zasadzie szoku) wsposób analogiczny do tego, jak czyni³y to popularne niegdyœpubliczne demonstracje osobników bêd¹cych wybrykami natury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]