[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tego siê nie spodziewa³em.Bardzo panu dziêkujê.- Hm - odpar³ pan Gruber.- To tylko skromny podarunek, panie Brown.Ale bardzo lubi³em nasze ranne pogawêdki.Z najwiêksz¹ te¿ przyjemnoœci¹ bêdê nadal pana u siebie widywa³.I.- chrz¹kn¹³ i rozejrza³ siê po pokoju - oczywiœcie wszyscy mamy nadziejê, ¿e czeka pana jeszcze wiele urodzin!Kiedy zamilk³ chór zgodnych g³osów w tej sprawie, pan Brown wsta³ i popatrzy³ na zegarek.- A teraz - powiedzia³ - zwa¿ywszy, ¿e dawno minê³a pora, kiedy idziemy spaæ, zw³aszcza ty, Paddingtonie, proponujê, ¿ebyœmy wszyscy zrobili hokus-pokus i zniknêli.- Szkoda - powiedzia³ Paddington, stoj¹c przy drzwiach i kiwaj¹c wszystkim ³ap¹ na po¿egnanie - ¿e ciocia Lucy nie mo¿e mnie teraz zobaczyæ.Bardzo by siê ucieszy³a.- Musisz do niej napisaæ i o wszystkim jej opowiedzieæ w liœcie - powiedzia³a pani Brown, œciskaj¹c mu ³apê.- Ale to ju¿ jutro rano - szybko doda³a.- Pamiêtaj, ¿e zmieniliœmy ci poœciel!- Tak - zgodzi³ siê Paddington.- Rano.Bojê siê, ¿e gdybym zrobi³ to teraz, atrament usmarowa³by przeœcierad³o lub sta³oby siê coœ w tym rodzaju.Mnie siê zawsze coœ musi przytrafiæ.- Wiesz, Henryku - powiedzia³a pani Brown do mê¿a, gdy odprowadzali wzrokiem Paddingtona id¹cego po schodach na górê.Czyni³ to niezbyt chêtnie, ale oczy mu siê wyraŸnie klei³y.- Mi³o jest mieæ w domu niedŸwiadka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]