[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie by³y to dodatkowe narzêdzia.Nie by³o to nic, co zamówi³ on czy obecnie nie istniej¹ca organizacja BKWOPRWWPMEWRPS, Komórka Jeden.Prawdê mówi¹c by³a to zabawka.A dok³adnie, jak stwierdzi³ po podniesieniu wieczka kolorowego, zabawnego pude³ka, by³ to produkt tej drobnej firmy zabawkarskiej, Klug Enterprises.Jakaœ gra.Dzieciêcy labirynt.Poczu³, natychmiast, na poziomie instynktu — poniewa¿ ostatecznie nie by³ zwyczajnym cz³owiekiem — ostre, dojmuj¹ce, intuicyjne przera¿enie.Ale nie na tyle ostre, dojmuj¹ce czy intuicyjne, by mog³o go sk³oniæ do odrzucenia pude³ka.Odebra³ impuls.Ale nie zareagowa³ na niego — poniewa¿ by³ ciekawy.Ju¿ widzia³, ¿e nie jest to zwyczajny labirynt.Intrygowa³ jego wyj¹tkowo subtelny, bystry umys³.Przyci¹ga³ go tak, ¿e nie móg³ oderwaæ od niego oczu.Potem zainteresowa³ siê instrukcj¹ umieszczon¹ wewn¹trz pokrywki pude³ka.— Jest pan wiod¹cym konkomodatorem œwiata — rozbrzmia³ w jego g³owie telepatyczny g³os, który emanowa³ z samego labiryntu.— Pan Surley Grant Febbs.Racja?— Racja — przytakn¹³ Febbs.— To pan — kontynuowa³ telepatyczny g³os — zadecydowa³, ¿e ka¿dy wprowadzany na rynek towar musi byæ wart zachodu konsumenta.Racja?Febbs, bêd¹c z natury ostro¿ny, poczu³ lekkie zaniepokojenie, niemniej jednak skin¹³ g³ow¹.— Tak, wiêc o to chodzi.Musz¹ przyjœæ do mnie pierwsi.Na tym polega moja robota w Radzie, jestem aktualnym konkomodatorem A.Dlatego daj¹ mi wa¿ne sk³adniki.Telepatyczny g³os powiedzia³:— Vincent Klug z Klug Enterprises, ma³ej firmy, chcia³by, panie Febbs, ¿eby wypróbowa³ pan tê now¹ grê, „Cz³owiek w Labiryncie”.Proszê zadecydowaæ, czy pañskim zdaniem eksperta jest ona gotowa do wypuszczenia na rynek.Do³¹czono formularz, w którym mo¿e pan umieœciæ swoje uwagi.Febbs wyj¹ka³:— To znaczy, ¿e chcecie, abym siê tym pobawi³?— W³aœnie tego chcemy.Proszê wcisn¹æ czerwony guzik po prawej stronie labiryntu.Febbs wcisn¹³ czerwony guzik.Maleñkie stworzenie w labiryncie wrzasnê³o z przera¿enia.Febbs drgn¹³ przestraszony.Stworzonko by³o puszyste i sympatyczne.Przemawia³o nawet do niego.Normalnie nie cierpia³ zwierz¹t.Nie wspominaj¹c o ludziach.Zaczê³o biegaæ szaleñczo w labiryncie, szukaj¹c wyjœcia.£agodny telepatyczny g³os kontynuowa³:— Zauwa¿y pan, ¿e ten produkt, opracowany dla rynku wewnêtrznego i wkrótce wytwarzany na szerok¹ skalê — o ile pomyœlnie przejdzie takie pocz¹tkowe testy — nosi uderzaj¹ce podobieñstwo do s³ynnego Empatyczno — Telepatycznego Labiryntu Pseudononhomo Ludens wymyœlonego przez Klug Enterprises i wykorzystanego ostatnio jako broñ.Racja?— T-tak.— Ale jego uwaga nadal by³a skoncentrowana na mozole maleñkiego puszystego stworzonka.Mia³o ono straszne problemy, z ka¿d¹ sekund¹ stawa³o siê coraz bardziej zdezorientowane i coraz bardziej zagubione w drogach i skrótach labiryntu.I im usilniej próbowa³o, tym g³êbiej siê wik³a³o.To nie w porz¹dku, pomyœla³, czy raczej poczu³, Febbs.Doœwiadcza³ udrêki stworzonka i ta udrêka by³a zatrwa¿aj¹ca.Coœ trzeba by³o z tym zrobiæ, i to zaraz.— Hej — zacz¹³ s³abo.— Jak mam wydostaæ tego zwierzaka, czy czym to tam jest?Telepatyczny g³os poinformowa³:— Po lewej stronie labiryntu znajdzie pan guzik w weso³ym niebieskim kolorze.Niech go pan wciœnie, panie Febbs.Zrobi³ to z ochot¹.Natychmiast poczu³, albo wyobrazi³ sobie, ¿e czuje (co? Ró¿nica jakby wyparowa³a) zmniejszenie przera¿enia parali¿uj¹cego schwytane w pu³apkê zwierz¹tko.Ale prawie w tej samej chwili strach wróci³ — i tym razem zaatakowa³ z odœwie¿on¹, nawet zwiêkszon¹ si³¹.— Chcia³by pan — powiedzia³ telepatyczny g³os — wydostaæ cz³owieka z labiryntu.Nieprawda¿, panie Febbs? B¹dŸmy szczerzy.Niech pan nie oszukuje samego siebie.Mam racjê?— Racja — wyszepta³ Febbs, kiwaj¹c g³ow¹.— Ale to nie jest cz³owiek, prawda? To znaczy, to tylko robak czy zwierzê, czy co tam innego.Co to jest?Musia³ wiedzieæ.Usilnie pragn¹³ us³yszeæ odpowiedŸ.Mo¿e zdo³am je wyj¹æ, pomyœla³.Albo wrzasn¹æ na niego.Jakoœ porozumieæ siê z nim, ¿eby wiedzia³o, jak siê wydostaæ i ¿e jestem tutaj, próbuj¹c mu pomóc.— Hej! — zawo³a³ do stworzenia, które miota³o siê od jednej bariery do drugiej, gdy struktura labiryntu ulega³a nieustannym zmianom, zawsze wyprzedzaj¹cym je o krok.— Kim jesteœ? Czym jesteœ? Masz jakieœ imiê?— Mam imiê — odmyœla³o szaleñczo schwytane w pu³apkê stworzenie, ³¹cz¹c siê z nim, przelewaj¹c na niego swoj¹ udrêkê.Podzieli³o siê z Surleyem G.Febbsem desperacko i z przyjemnoœci¹.Poczu³ siê usidlony; nie patrzy³ w d ó ³ na labirynt, ale.widzia³ bariery przed sob¹.By³.By³ stworzeniem w labiryncie.— Nazywam siê.— pisn¹³, przera¿ony, do ogromnej, nie w pe³ni pojmowanej, góruj¹cej ponad nim istoty, której powierzchownoœæ, postawê, wyczuwa³ przez chwilê.Ale teraz wydawa³o siê, ¿e ten ktoœ znikn¹³.Ju¿ nie potrafi³ go zlokalizowaæ.Znów by³ sam, stawiaj¹c czo³o przesuwaj¹cym siê ze wszystkich stron œcianom.— Nazywam siê — pisn¹³ — Surley G.Febbs i chcê st¹d wyjœæ! S³yszysz mnie, kimkolwiek jesteœ? Czy mo¿esz coœ dla mnie zrobiæ?Nie by³o odpowiedzi, nie by³o niczego, nikogo, u góry.Miota³ siê samotnie.33.O pi¹tej trzydzieœci rano Don Packard, szef KACH-u z Siedemnastego Wydzia³u Miasta Nowy York, nadal siedzia³ przy biurku we w³asnym mieszkaniu i z mikrofonem w rêku dyktowa³ notatki, które mia³y znaleŸæ siê w dokumentach rozes³anych w ci¹gu nowego, rozpoczynaj¹cego siê w³aœnie dnia zwyczajnych, normalnych mê¿czyzn i kobiet.— W zwi¹zku z konspiracj¹ obejmuj¹c¹ szeœcioro niedawno w³¹czonych do Rady NZ-Z Narbez-u konkomodatorów — powiedzia³ do mikrofonu, po czym przerwa³ na chwilê, by napiæ siê kawy.— Ta zakonspirowana organizacja ju¿ nie istnieje.Jej piêcioro cz³onków zosta³o barbarzyñsko wyeksterminowanych przez przywódcê, S.G.Febbsa.Sam Febbs obecnie znajduje siê w stanie permanentnego cofniêcia psychotycznego.Klient, genera³ George Nitz, wymaga³ jedynie takiej informacji, jednak¿e Donowi Packardowi wyda³a siê ona niewystarczaj¹ca.Postanowi³ j¹ rozszerzyæ.— Wczoraj o jedenastej przed po³udniem, 12 maja, 2004, jak ujawni³y urz¹dzenia monitoruj¹ce KACH-u, konspiratorzy spotkali siê w podpowierzchniowym pomieszczeniu 2A w Festung Waszyngton, budynek 507969584.By³o to ich czwarte spotkanie, ale po raz pierwszy i jedyny ka¿de z nich przynios³o z sob¹ element broni (projekt 401).Nie wymieniam nazwisk szeœciorga konspiratorów, gdy¿ s¹ one Radzie znane.Sk³adanie broni bêd¹cej pierwsz¹ broni¹ nowego wariantu, zosta³o rozpoczête przez S.G.Febbsa z wykorzystaniem precyzyjnych narzêdzi nabytych ogromnym kosztem.W czasie sk³adania broni pozycja 401 S.G
[ Pobierz całość w formacie PDF ]