[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Peter zaskoczy³ Samanthê, odsuwaj¹c krzes³o i sadzaj¹c j¹ z kurtuazj¹ przy stoliku.Kiedy czekali na najlepsze w Anglii bu³eczki, Nicholas i Peter prowadzili bardzo poprawn¹ konwersacjê.— Twoja matka przys³a³a mi wykaz ocen.Peter, trudno mi opisaæ, jak bardzo siê ucieszy³em widz¹c tak doskona³e stopnie.— Mia³em nadziejê, ¿e bêd¹ jeszcze lepsze, proszê pana.Wci¹¿ jest trzech uczniów lepszych ode mnie.Samancie by³o ich ¿al.Peter Berg mia³ tylko dwanaœcie lat.Chcia³aby, ¿eby po prostu zarzuci³ Nicholasowi rêce na szyjê i powiedzia³: „tatusiu, kocham ciê".Bo to, ¿e kocha ojca ogromnie, by³o wyraŸnie widoczne nawet Przez tê skorupê najlepszych manier wpojonych w najlepszej szkole.O tym rnówi³y jego z³otobr¹zowe oczy za gêst¹ zas³on¹ ciemnych rzês, o tym œwiadczy³a jego dziewczêca niemal twarzyczka.Strasznie chcia³a pomóc im obu i dlatego zaczê³a opowiadaæ o ratowaniu »Golden Adventurera", a w tej historii musia³y siê wybijaæ na czo³o boha-163iiliumimtiUtiJ I^P"^terskie czyny kapitana „Warlocka", z wy³awianiem Samanthy Silver z Iod0.watych wód Antarktydy w³¹cznie.Peter s³ucha³ z rozszerzonymi od fascynacji oczami i spuszcza³ je z twa, rzy Samanthy tylko wtedy, gdy pyta³:— Czy to prawda, tato?Kiedy opowieœæ dobieg³a koñca, siedzia³ d³u¿sz¹ chwilê w milczeniu, po czym oœwiadczy³:— Gdy dorosnê, zostanê kapitanem holownika.W rewan¿u pokaza³ Samancie, jak najlepiej rozprowadza siê na bu³ce d¿em truskawkowy.Jedli z zapa³em i oboje niebawem poczuli siê przyjació³mi, a Nick w³¹cza³ siê do pogawêdki odprê¿ony i uœmiechniêty.Z wdziêcznoœci¹ spogl¹da³ na Samanthê i pod stolikiem uœcisn¹³ jej rêkê.— S³uchaj, Peter — musia³ to jednak w koñcu powiedzieæ — jeœli mamy zd¹¿yæ do Lynwood na pi¹t¹.— Tato, nie móg³byœ zadzwoniæ do mamy? Mo¿e pozwoli³aby mi spêdziæ weekend z tob¹ w Londynie.— Ju¿ próbowa³em.Nic z tego.Peter wsta³, a to, co czu³, ukry³ pod mask¹ stoickiej rezygnacji.Z tylnego siedzenia mercedesa czterysta piêædziesi¹t coupe ch³opiec pochyla³ siê do przodu, by byæ miêdzy nimi, a wnêtrze pêdz¹cego samochodu wype³ni³o siê œmiechem starych przyjació³.By³o ju¿ prawie ciemno, gdy wje¿d¿ali w kamienn¹ bramê rezydencji Lynwood.Nick spojrza³ na fosforyzuj¹c¹ tarczê swojego rolexa.— Przyje¿d¿amy dok³adnie na czas.Wewnêtrzna droga wi³a siê regularnymi ³ukami wœród starannie utrzymanej, parkowej zieleni, a¿ wspiê³a siê na szczyt wzgórza pod gregoriañski dom z rzêsiœcie oœwietlonymi oknami.Ile razy Nick tu wraca³, odczuwa³ dotkliwy skurcz ¿o³¹dka.To by³ kiedyœ jego dom.Z ka¿dym pokojem, z ka¿dym skrawkiem ogrodu wi¹za³y siê prze¿ycia.I teraz, gdy zaparkowa³ samochód przed kolumnami portyku, te wspomnienia wyroi³y siê z pamiêci jak pszczo³y.— Skoñczy³em ten model spitfire'a, który mi przys³a³eœ na Bo¿e Narodzenie, tato.— Peter usi³owa³ desperacko przed³u¿yæ wspólne chwile.— Nie chcia³byœ wpaœæ i zobaczyæ?— Myœlê, ¿e nie.— zacz¹³ Nicholas, ale Peter nie rezygnowa³.— Tato, dlaczego nie? Wujka Duncana tu nie bêdzie.W pi¹tki przyje¿d¿a z Londynu póŸno, nie ma jeszcze jego rollsa w gara¿u — i po chwili doda³ tonem, który rani³ serce Nicholasa: — Proszê.Zobaczê ciê przecie¿ dopiero na Wielkanoc.— IdŸ — powiedzia³a Samantha.— Ja tu zaczekam.164— Ty te¿ chodŸ, Sam, proszê.Samantha nie mog³a przemóc ciekawoœci, ¿¹dzy poznania bli¿ej przesz³ego ¿ycia Nicka.Wiedzia³a, ¿e on bêdzie siê jeszcze opiera³, dlatego wysko-czy³a szybko z mercedesa.— Okay, Pete, chodŸmy.Nick musia³ pójœæ za nimi ku podwójnym, dêbowym drzwiom.Czu³ siê niesiony na fali wydarzeñ, na które nie mia³ wp³ywu.Smak tego doœwiadczenia by³ mu do tej pory nie znany.Samantha rozejrza³a siê szybko po holu.Czu³a, ¿e ogarnia j¹ onieœmielenie.To by³ dom wielki, to s³owo najlepiej chyba oddawa³o jego charakter.Szerokie schody z bia³ego marmuru, z marmurow¹ balustrad¹, bieg³y do drugiego piêtra.Po obu stronach holu szklane drzwi wiod³y do d³ugich sal recepcyjnych.Samantha nie mia³a jednak czasu na d³u¿sze obserwacje, bo Peter chwyci³ j¹ za rêkê i biegiem poprowadzi³ schodami do swojego pokoju.Nick szed³ za nimi nieco wolniej.Spitfire zajmowa³ honorowe miejsce na pó³ce ponad ³Ã³¿kiem Petera.Ch³opiec z dum¹ zdj¹³ model, a oni oboje ogl¹dali go ze stosown¹ uwag¹ i zachwytem.Peter ch³on¹³ pochwa³y uszczêœliwiony.Kiedy w koñcu zeszli na dó³, znowu ogarn¹³ ich smutek rozstania.— Peter, kochanie — w otwartych drzwiach salonu po lewej stronie sta³a kobieta.By³a jeszcze piêkniejsza ni¿ na fotografii, któr¹ widzia³a Samantha.— Dobry wieczór, mamo.— Peter podszed³ do niej pos³usznie.Ujê³a twarz ch³opca w obie rêce i uca³owa³a go czule.Nastêpnie wyprostowa³a siê i wymownym gestem przygarnê³a syna do swojego boku.— Nicholas — unios³a g³owê — wygl¹dasz wspaniale, taki opalony i sprê¿ysty.Chantelle Alexander tylko trochê górowa³a wzrostem nad synem, ale zdawa³a siê wype³niaæ i rozœwietlaæ swoim blaskiem ten wielki dom, tak jak czasem jeden piêkny ptak rozjaœnia mroczny las.Jej ciemne i miêkkie w³osy lœni³y wyraziœcie, skóra zaœ i wielkie oczy koloru tarniny by³y dziedzictwem po piêknej arystokratce perskiej, któr¹ Arthur Christy poœlubi³ dla pieniêdzy, a potem pokocha³ do szaleñstwa.By³a filigranowa.Malutka, w¹ska stopa wystawa³a spod d³ugiej, ciemnozielonej jedwabnej spódnicy, a drobn¹, wypielêgnowan¹ d³oñ zdobi³ szmaragd wielkoœci ¿o³êdzia.Odwróci³a g³owê osadzon¹ na d³ugiej, wdziêcznej szyi i wydawa³a siê kimœ w rodzaju wspó³czesnej Nefretete, gdy lekko skoœnymi oczami patrzy³a °a Samanthê.Dwie kobiety przygl¹da³y siê sobie zaledwie u³amek sekundy.Samancie Wydawa³o siê, ¿e z tych ciemnych oczu gazeli wyziera ca³e bogactwo tajemnic165i intryg Wschodu.Zrozumia³y siê w jednym momencie.To by³ b³ysk intuicj¹ coœ w rodzaju wy³adowania elektrycznego, po czym Chantelle uœmiechnê³a siê i nast¹pi³a rzecz niemo¿liwa: sta³a siê jeszcze piêkniejsza.— Czy mogê przedstawiæ doktor Silver? — zacz¹³ Nick, ale Peter dokoñczy³ prezentacjê po swojemu.— Poprosi³em Sam, ¿eby obejrza³a mój model.Jest biologiem, zajmuje siê oceanografi¹.Jest profesorem uniwersytetu w Miami.— Jeszcze nie jestem, Pete — poprawi³a go Samantha — ale jeœli dasz mi trochê czasu.— Dobry wieczór, doktor Silver.Wygl¹da na to, ¿e pani go zawojowa³a.— Zabrzmia³o to trochê dwuznacznie, bo Chantelle zwróci³a siê w stronê Nicka i doda³a:— Czeka³am na was.Cieszê siê, ¿e mam okazjê do rozmowy z tob¹, Nicholas.Doktor Silver, czy moglibyœmy zostawiæ pani¹ na parê minut? To doœæ pilna sprawa.Peter na pewno z wielk¹ chêci¹ dotrzyma pani towarzystwa.Jako biolog odpowie mu pani, przypuszczam, na pytania, których tyle zadaje.Wszystko to zakomenderowa³a z tak¹ gracj¹ i bez cienia w¹tpliwoœci co do tego, kto tu panuje nad sytuacj¹, ¿e Peter natychmiast chwyci³ Samanthê za rêkê i wyprowadzi³.Jednym ze zwyczajów Lynwood by³o przeprowadzanie wszystkich wa¿nych rozmów w bibliotece.Gdy weszli do tego gabinetu, Chantelle siêgnê³a do rega³u, który okaza³ siê zamaskowanym barkiem, i odda³a siê rytua³owi przygotowywania drinka.Zrazu chcia³ podziêkowaæ, bo ta scena odœwie¿y³a zapiek³y ból jakiegoœ wspomnienia sprzed lat, ale nie powiedzia³ nic i tylko obserwowa³ precyzyjne ruchy Chantelle.Wla³a do kryszta³owej lampki chivas royal salute, dok³adnie tyle, ile trzeba, doda³a wody sodowej i wrzuci³a jedn¹ kostkê lodu.— Jaka piêkna m³oda dziewczyna, Nicholas.Nie powiedzia³ nic.Na biurku w stylu Ludwika XIV sta³a w srebrnej ramce fotografia Duncana Alexandra i Chantelle.Nick przeszed³ ko³o kominka i stan¹³ plecami do p³omieni, jak zwyk³ to robiæ w tysi¹ce innych wieczorów.Chantelle przynios³a mu kieliszek i pozosta³a obok.Owion¹³ go zapach jej perfum i poruszy³ czu³¹ strunê.Pierwszy raz Nick kupi³ caleche dla Chantelle w Pary¿u wiosennego ranka.Z wysi³kiem oddali³ wspomnienia.— O czym chcesz rozmawiaæ, chodzi o Petera?— Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]