[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od tej pory, jak zawsze, przez ca³e lata swego d³ugiego i nudnego, pe³nego trudów i mozo³u ¿ycia filozof pracuje, je, sypia i bez jednego choæby s³owa skargi wype³nia wszystkie powinnoœci prawego obywatela, nie têskni ju¿ za magi¹ odleg³ych wzgórz ani nie wzdycha za tajemnicami, które niczym zielone rafy wyzieraj¹ z bezdennej morskiej otch³ani, nie smuci siê odt¹d monotoni¹ swoich dni, a uporz¹dkowane, rzeczowe myœli i logika zaspokajaj¹ stêpiony g³Ã³d jego wyobraŸni.Jego gruba ¿ona przybiera na wadze jeszcze bardziej, a dzieci dorastaj¹, staj¹ siê bardziej prozaiczne, znudzone i zajmuj¹ siê prac¹.Na ustach mê¿czyzny, zawsze kiedy tylko nadarzy siê taka okazja, wykwita uœmieszek dumy.W jego spojrzeniu nie ma ju¿ jednak niezaspokojonych pragnieñ i je¿eli kiedykolwiek nas³uchuje, pragn¹c wychwyciæ posêpne brzmienie dzwonków boi albo wycie syren mgielnych, to tylko nocami kiedy nawiedzaj¹ go sny z przesz³oœci.Nigdy ju¿ nie odwiedza Kingsport, bowiem jego rodzina nie lubi tamtych starych domów i ulewnych deszczów.Obecnie maj¹ ³adny bungalow w Bristol Mighlands, gdzie nie ma siêgaj¹cych nieba kamiennych wie¿yc a s¹siedzi s¹ miastowi i nowoczeœni.Ale w Kingsport kr¹¿¹ osobliwe historie i nawet Przera¿aj¹cy Staruch przyznaje siê do rzeczy, które jego dziadek skrzêtnie przemilcza³.Teraz bowiem, kiedy z pó³nocy wieje porywisty wiatr omiataj¹c zuchwale wysoki, stary dom stanowi¹cy jednoœæ z niebiañskim firmamentem, z³amana zostaje w koñcu owa z³owieszcza groŸna cisza, która do tej pory by³a odwieczn¹ plag¹ wszystkich mieszkañców Kingsport.Starzy ludzie mówi¹, ¿e s³ychaæ dobiegaj¹ce stamt¹d przyjemne g³osy - œpiewy i œmiech zawieraj¹ce w sobie iœcie nieziemsk¹ radoœæ, i niemal szeptem dodaj¹ ¿e œwiat³a bij¹ce z maleñkich okien zakazanej chaty s¹ wieczorami znacznie jaœniejsze ni¿ dotychczas.Powiadaj¹ równie¿, ¿e ta œwietlista aurora czêœciej nawiedza to miejsce rozjaœniaj¹c niebo od pó³nocy silnym, b³êkitnym blaskiem zawieraj¹cym w sobie wizje skutych lodem œwiatów, podczas gdy strzelista ska³a i wysoki dom na szczycie turni odcinaj¹ siê czarno i osobliwie na tle tych nadnaturalnych zórz.Ponadto mg³y o œwicie s¹ gêœciejsze, a marynarze nie s¹ ju¿ do koñca przekonani, czy wszystkie rozlegaj¹ce siê wœród sk³êbionych oparów dŸwiêki dzwonów pochodz¹ z boi wznosz¹cych siê posêpnie na niewidocznych falach.Najgorszy wszak¿e w tym wypadku jest zanik starych lêków w sercach m³odych mieszkañców Kingsport, którzy dorastaj¹c s³ysz¹ nocami jak wiatr niesie ze sob¹ ciche.odleg³e dŸwiêki.S¹ gotowi przysi¹c, ¿e ¿adne z³o ani ból nie mog¹ zamieszkaæ w domu na szczycie wysokiej ska³y, bowiem w tych nowych g³osach wyraŸnie s³ychaæ radoœæ, a oprócz niej, dŸwiêczny, krystaliczny œmiech i muzykê, nie wiedz¹ jakie historie mog¹ przynieœæ na ten zakazany szczyt mg³y podnosz¹ce siê z morskiej toni, ale pragn¹ wydobyæ choæ cieñ informacji o gospodarzach.Starzy obawiaj¹ siê ¿e któregoœ dnia m³odzi jeden po drugim zaczn¹ szukaæ drogi na ten niedostêpny szczyt na niebie i poznaj¹ sekrety wieków ukryte pod stromym spadzistym dachem domu, stanowi¹cego fragment ska³, gwiazd i pradawnych lêków Kingsport.nie maj¹ w¹tpliwoœci, ¿e ci odwa¿ni m³odzieñcy powróc¹, lecz mo¿liwe jest ¿e ich oczy utrac¹ dawny blask, a z serc znikn¹ wszelkie pragnienia i marzenia.Starzy nie chc¹, by niezwyk³e Kingsport ze swymi stromymi alejkami i archaicznymi topolami, w miarê up³ywu lat, zmieni³o siê w osadê monotonii i duchowego rozk³adu, podczas gdy g³osy, ów tryskaj¹cy œmiechem chór rozbrzmiewaj¹cy wœród nieznanego i przera¿aj¹cego przestworu, gdzie mg³y i sny o mg³ach odpoczywaj¹ w drodze z dna oceanu ku niebiosom, coraz bardziej mia³yby przybieraæ na sile.Nie pragn¹, by dusze m³odych opuœci³y domowe ogniska i przytulne zak¹tki tawern starego Kingsport; nie chc¹ by œpiewy i œmiech rozlegaj¹ce siê wewn¹trz dziwnego, wysokiego domu wœród mgie³ sta³y siê g³oœniejsze.Skoro bowiem jeden g³os przywiód³ znad morza tak gêste opary mgie³ i jaskrawe pó³nocne zorze, - peroruj¹ starzy - kolejne œci¹gn¹ ich jeszcze wiêcej, a¿ byæ mo¿e któregoœ razu starsi bogowie (o których istnieniu wspomina siê jedynie szeptem, by nie us³ysza³ tego pastor kongregacji) powróc¹ z g³êbin i z nieznanego Kadath na skutym lodem pustkowiu, by zadomowiæ siê na szczycie owego z³ego zakazanego klifu, sk¹d tak blisko do ³agodnych wzgórz i dolin zamieszkanych przez prostych, statecznych rybaków.Miê pragn¹ tego, bowiem cisi, zwykli ludzie nie d¹¿¹ do spotkania z istotami nie z tego œwiata, a poza tym Przera¿aj¹cy Staruch czêsto przypomina fragment opowieœci Olneya o stukaniu, które tak bardzo przerazi³o samotnego mieszkañca posêpnego domu i o czarnym, wœcibskim i natarczywym kszta³cie, który dostrzeg³ wœród bia³ych oparów przez pó³przeŸroczyste okr¹g³e o³owiowe okna.O rzeczach tych wszak¿e mog¹ decydowaæ jedynie Starsze Istoty; a póki co poranne mg³y wci¹¿ podnosz¹c siê z morza op³ywaj¹ samotn¹, strom¹ ska³ê, na szczycie której wznosi siê stary dom, mieszkañców którego nikt nigdy nie widzia³, lecz w którym ka¿dego wieczora, kiedy wiatry z pó³nocy poczynaj¹ snuæ opowieœci o niezwyk³ych biesiadach, zapalaj¹ siê ukradkowe œwiat³a.Mg³a, bia³a i eteryczna podnosi siê z g³êbin zmierzaj¹c na spotkanie swych braci - chmur, pe³na marzeñ o podwodnych pastwiskach i jaskiniach Lewiatanów.Kiedy groty trytonów wype³ni¹ siê historiami, konchy w starych, zaroœniêtych wodorostami miastach wygrywaj¹ mroczne, dzikie melodie zas³yszane od Starszych Istot, z g³êbin, raŸno, unosi siê ku niebiosom gêsta, nabrzmia³a opowieœciami mg³a; Kingsport zaœ, usadowione na mniejszych ska³ach, poni¿ej tego przera¿aj¹cego, strzelistego wartownika z kamienia, patrz¹c na ocean postrzega jedynie mistyczn¹ biel, jakby brzeg klifu by³ zarazem skrajem œwiata, a poœród eterycznego, mlecznego bezmiaru raz po raz pobrzêkuj¹ posêpnie dzwonki boi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]