[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Za to ty siÄ™ starzejesz. — Ale nie poważniejÄ™, mamo! — powiedziaÅ‚, schylajÄ…c siÄ™ nad niÄ…. Objęła go i ucaÅ‚owaÅ‚a, a on, siedzÄ…c na skraju łóżka, poczuÅ‚ siÄ™ dziwnie daleki od wszystkiego, co zaprzÄ…taÅ‚o jego myÅ›li, nim przekroczyÅ‚ próg rodzinnego domu. — Wciąż nie pracujesz? — spytaÅ‚a, trzymajÄ…c jego dÅ‚oÅ„. — Jak to! PracujÄ™! Jestem artystÄ…! — rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. — JesteÅ› leniem bez ambicji.Zawsze byÅ‚eÅ› zdolnym chÅ‚opcem, ale lenistwa nie udaÅ‚o siÄ™ z ciebie wyplenić. — Mamo! Ja naprawdÄ™ jestem artystÄ….Czy nie uważasz, że to prawdziwa sztuka: zrobić geniusza z osÅ‚a? ZresztÄ…, chyba wkrótce zacznÄ™ robić coÅ› innego.Mam interesujÄ…cÄ… propozycjÄ™.BÄ™dÄ™ mógÅ‚ zarobić tyle, że i dla mnie wystarczy, i wam bÄ™dÄ™ mógÅ‚ zaÅ‚atwić inne mieszkanie. — Nam nie potrzeba niczego wiÄ™cej — powiedziaÅ‚ ojciec.— Mamy wszystko, co niezbÄ™dne. — Ale mamie potrzebny jest dobry lekarz.PrzyÅ›lÄ™ tutaj jednego znajomego.A poza tym chciaÅ‚em z tobÄ… porozmawiać, tato. — Porozmawiajcie sobie w kuchni.Pewnie nie jadÅ‚eÅ› kolacji, weź sobie coÅ› — powiedziaÅ‚a matka. Przeszli do maÅ‚ej kuchenki.Ojciec przyrzÄ…dziÅ‚ herbatÄ™, kroiÅ‚ chleb.Sneer miaÅ‚ uczucie, jakby czas cofnÄ…Å‚ siÄ™ o trzydzieÅ›ci lat.ByÅ‚ znów; maÅ‚ym chÅ‚opcem, nie rozumiejÄ…cym wielu rzeczy, potykajÄ…cym siÄ™ o dziwne, coraz to nowe, zaskakujÄ…ce problemy, które wyrastaÅ‚y przed nim w tym skomplikowanym Å›wiecie. Jeszcze kilka dni temu byÅ‚ przekonany, że już zna ten Å›wiat we wszystkich jego przejawach.DziÅ› czuÅ‚ siÄ™ znowu jak ten dziesiÄ™cioletni, maÅ‚y Adi, wypytujÄ…cy ojca o różnicÄ™ miÄ™dzy żółtym a czerwonym punktem. — Tato — powiedziaÅ‚, patrzÄ…c w szare oczy ojca, który mieszaÅ‚ herbatÄ™ staroÅ›wieckÄ… srebrnÄ… Å‚yżeczkÄ… i uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ do niego spoza okularów.— Czy ty pamiÄ™tasz, jak wszystko wyglÄ…daÅ‚o przed. — Przed czym? — No, zanim zaczÄ™li wprowadzać powszechnÄ… automatyzacjÄ™.To nastÄ…piÅ‚o jakoÅ› tak.nagle.UczÄ…c siÄ™ historii w szkole, zawsze odnosiÅ‚em wrażenie, że strasznie dużo doniosÅ‚ych zdarzeÅ„ nagromadziÅ‚o siÄ™ w dość maÅ‚ym przedziale czasu.Bo przecież — porozumienia miÄ™dzynarodowe, odkrycie metody anihilacji materii, unifikacja poziomu ekonomicznego, klasyfikacja, urbanizacja, automatyzacja — wszystko to nastÄ…piÅ‚o prawie równoczeÅ›nie. — Na tym wÅ‚aÅ›nie opieraÅ‚ siÄ™ kompleksowy program Wielkiej Reformy — uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ojciec.— ZaÅ‚ożenia byÅ‚y opracowane bardzo precyzyjnie. — Kto je opracowaÅ‚? — No, uczeni, oczywiÅ›cie.Z caÅ‚ego Å›wiata. — WÅ‚aÅ›nie! Jak to siÄ™ staÅ‚o, że wielkie mocarstwa, które przedtem byÅ‚y wobec siebie tak nieufne, które gron.udziÅ‚y niesamowity potencjaÅ‚ militarny dla obrony przed sobÄ… nawzajem, nagle przystÄ…piÅ‚y do zgodnej, przykÅ‚adnej współpracy? Jakim cudem politycy i dyplomaci, zwykle nieustÄ™pliwi wobec przeciwnej strony, pogodzili siÄ™ tak Å‚atwo? — ZwyciężyÅ‚ rozsÄ…dek. — Nie, tato.To niemożliwe.Owszem, w naszym Argolandzie i pewnie także w innych aglomeracjach bywa, że zakuty dwojak nagle mÄ…drzeje i staje siÄ™ jedynakiem.Ale za tym zawsze stoi lifter! Nie wierzÄ™, by przywódcy polityczni nagle, wszyscy naraz, zmÄ…drzeli! — Nie wszyscy, nie wszyscy, synku! Tylko niewielu! Ci, którzy nie chcieli zmÄ…drzeć, zniknÄ™li z areny politycznej. — O tym nie uczono mnie na lekcjach historii. — Ale tak byÅ‚o.PrawdÄ™ mówiÄ…c, w utworzonej wówczas Radzie Nadzorczej Åšwiata zasiadÅ‚o bardzo niewielu dawnych przywódców z poszczególnych krajów.Pojawili siÄ™ nowi ludzie, inaczej myÅ›lÄ…cy.ByÅ‚o nawet sporo tarć i konfliktów, ale w koÅ„cu.zwyciężyÅ‚ rozsÄ…dek, ludzie zmÄ…drzeli. — Nie potrafiÄ™ jakoÅ› wyobrazić sobie takiej metamorfozy.Politycy zmieniajÄ… czasem poglÄ…dy, ale bodźcem do tego rzadko bywa racjonalny argument czy wzglÄ…d na interes ludzkoÅ›ci.Najczęściej bodźcem takim bywa po prostu strach o wÅ‚asnÄ… pozycjÄ™ lub o wÅ‚asnÄ… skórÄ™.Czegóż mogli bać siÄ™ ci, którzy wówczas zmÄ…drzeli tak nagle? Kto i czym ich postraszyÅ‚, by zmusić do zgodnej współpracy w skłóconym Å›wiecie? Ojciec uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ znad szklanki.PatrzyÅ‚ przez chwilÄ™ w oczy Sneera, a potem powiedziaÅ‚ z dziwnÄ…, ironicznÄ… nutkÄ… w gÅ‚osie: #8212; Nie trudź siÄ™ takimi dociekaniami.To byÅ‚o dawno, synku.JeÅ›li współczesność chce coÅ› ukryć przed ludźmi, historia po dziesiÄ…tkach lat nie ma szans dogrzebania siÄ™ prawdy.Zamiast niej znajduje siÄ™ tylko artefakty, misternie utkane legendy modyfikujÄ…ce prawdÄ™, spreparowane na użytek ówczesnego spoÅ‚eczeÅ„stwa i tak gÅ‚Ä™boko zaszczepione w Å›wiadomoÅ›ci pokoleÅ„, że stajÄ… siÄ™ prawdÄ… zastÄ™pczÄ…, której obalenie po latach nie leży w niczyim interesie.Przeciwnie, mogÅ‚oby to wstrzÄ…snąć podstawami od lat budowanej rzeczywistoÅ›ci. — WiÄ™c jednak sÄ…dzisz, że historia nie dostarcza nam peÅ‚nej wiedzy o zdarzeniach poprzedzajÄ…cych WielkÄ… ReformÄ™? — UrodziÅ‚em siÄ™ przed ReformÄ…, lecz od samego poczÄ…tku, jak siÄ™gam pamiÄ™ciÄ…, nikt nie byÅ‚ pewien, co siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie staÅ‚o, co byÅ‚o przyczynÄ… nagÅ‚ego zwrotu w Å›wiatowej polityce i ekonomice.Oficjalnie, jak zresztÄ… wiesz, wyjaÅ›niano to odkryciem metody uzyskiwania taniej energii w nieograniczonych praktycznie iloÅ›ciach.Lecz już wówczas krążyÅ‚y różne plotki i domysÅ‚y.Mówiono o jakiejÅ› mafii, o grupie uczonych-terrorystów szantażujÄ…cych przywódców politycznych i zmuszajÄ…cych ich do zgody pod groźbÄ… totalnej zagÅ‚ady.Ale do dziÅ› nikt tego nie potwierdziÅ‚ oficjalnie.Faktem jest, że niektórzy znani politycy zniknÄ™li wówczas nagle z firmamentu.Później też siÄ™ to zdarzaÅ‚o, szczególnie tym, którzy krytykowali przyjÄ™te kierunki i rozwiÄ…zania.Mnie także nie wszystko siÄ™ podobaÅ‚o.Co wiÄ™cej, teraz widzÄ™, że ludzie myÅ›lÄ…cy wówczas podobnie jak ja, mieli sporo racji.Lecz cóż mogli zrobić? Ja sam, bÄ™dÄ…c przez caÅ‚e życie tylko trojakiem, pracowaÅ‚em uczciwie na powierzonym mi skromnym odcinku, ufajÄ…c, że myÅ›lÄ… za nas bardziej do tego predysponowani zerowcy.Krytyka reform byÅ‚a źle widziana.Znikali bez Å›ladu nie tylko znani politycy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]