[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.KORDIANSzatanie!Przyszed³eœ tu zabijaæ duszy mojej duszê;Ostatni skarb wydzierasz, w³asne przekonanie;Ostatni promieñ, gasisz.DOKTORGlinê bosk¹ kruszê.KORDIANNiechaj Bóg litoœciwy wyrwie z twej paszczêki.WIELKI KSI¥¯Ê KONSTANTY wpada z ¿o³nierzami i wskazuje na KordianaWIELKI KSI¥¯ÊWzi¹œæ go, prowadziæ zaraz na œmieræ i na mêki!KORDIANTo g³os ludzi, o Bo¿e! raczy³eœ miê przecieChoæ œmierci¹ wyswobodziæ od tego cz³owieka.pokazuje na miejsce, z którego Doktor znikn¹³Gdzie¿ on? gdzie¿ on?WIELKI KSI¥¯ÊSkoro go w mundur ubierzecie.Prowadziæ na plac Saski.:.wychodziKORDIANGdzie¿ on?¯O£NIERZKsi¹¿ê czeka.AKT III - SCENA VII (PLAC SASKI)Wojsko polskie, jeszcze nie ustawione.W jednej stronie placu widaæ grono jenera³Ã³w, poœród nich CAR, WIELKI KSI¥¯Ê KONSTANTY niecierpliwy przechadza siê.Z dala naoko³o placu lud warszawskiCHÓRTysi¹ce ¿o³nierzy, bagnetów tysi¹ce,Obwis³e sztandary, bagnety nie drz¹ce,Cicho jak w ostatni s¹d.WIELKI KSI¥¯Êkomenderuj¹cDo frontu! równaæ front!.CHÓRW jeden rz¹d d³ugi, prosty piechota siê zwar³a.Gdybyœ o cal w szeregu wykaza³ pierœ cara,A z drugiej strony szyku mia³ Tella Szwajcara,Strza³a by siê o ka¿d¹ pierœ polsk¹ otar³a.I nie raziwszy ¿adnej, zbi³a jab³ko carskie.WIELKI KSI¥¯ÊGraæ !CHÓRI zagrzmia³y muzyki janczarskie,Ucich³y znowu.daj¹ g³os carowi.CARdo ¿o³nierzyZdrowiœcie, dzieci?G£OS ¯O£NIERZYZ ³aski Boga zdrowi.CHÓRCo powiedzieli gwarem, Bóg tylko zrozumie,Jak modlitwê rozbita w morza g³uchym szumie.Szeœciu ¿o³nierzy przyprowadzaj¹ bladego Kordiana.Stawi¹ go przedcarem.Wielki Ksi¹¿ê przybiega z wœciek³oœci¹WIELKI KSI¥¯Ê.do Kordiana, pieni¹c siêHa! psie polski! przyszed³eœ - czemuœ taki blady?Przewidzia³eœ, co czeka? Kacie! raskolniku.Ty nosisz szlify? - precz! precz! precz! Rozciskam gady.Rzucê ciê pod kopyta trójrzêdnego szykuAlbo tu zwalê w piasek.i moj¹ ostrog¹Napiszê wor na czole.Car ciebie darowa³Zemœcie mojej.Car ciebie sam w grobie pochowa³!Z ksi¹¿êcej d³oni diab³y wydobyæ nie mog¹!CARna stronieMyœli, ¿e miê oszuka?WIELKI KSIA¯ÊDaæ tu cztery.konie!Ha, ty psie, masz gor¹czkê, ale cia³o zdrowe?Ka¿dy z cz³onków zostawisz na koñskim ogonie,A koñ mój najsilniejszy zerwie z karku g³owê.Milczysz!.Ha, ja siê wœcieknê.ten pies ci¹gle milczy.uderza ku³akiem w pierœ KordianaS³uchaj, do twego cia³a g³Ã³d uczu³em wilczyK¹sa³bym.zgrzyta zêbamiCha! cha! carze, lubisz konne sztuki?Poka¿ê ci ogromny skok.:.Znieœæ karabiny,Ustawiæ w piramidê, posczepiaæ za krukiOstrzem do góry - zwi¹zaæ jak snopy, jak trzciny.¿o³nierze ustawili piramidê z karabinówTeraz, psie! siadaj na koñ.i leæ z nim do diab³a.Ty milczysz.co? Na widok dusza ci os³ab³a?Myœlisz, ¿e siê zlitujê.- Wszak poœwiêcam konia,Konia poœwiêcam, s³yszysz? A ciebie? No! w drogê!No! ruszaj ! ruszaj ! ruszaj ! Czemu¿ tr¹b¹ s³oniaWzi¹œæ ciebie i na kolce zarzuciæ nie mogê?Wrzuci³bym.ostygaj¹cNo, pos³uchaj, Lachu; wstydem p³onê.Mówi³em o Polakach, ¿e ch³opy szalone,Gotowi z królewskiego zamku w Wis³ê· skoczyæ.z wœciek³oœci¹Skacz! bo ka¿ê ciê w lochy Karmelitów wt³oczyæ!G³odem zamorzê! wsadzê pomiêdzy szkielety!prosz¹cym tonemNo, Lachu! jeœli ¿ywy przeskoczysz bagnety,To darujê ci ¿ycie.KORDIANDziêki, ksi¹¿ê! dziêki,¯eœ mi powiedzia³ wszystko.Gdyby dar ¿ywotaMo¿na zyskaæ ruszeniem palca u tej rêki,To nie ruszy³bym palcem.WIELKI KSI¥¯ÊBoi siê ho³ota!CARJeœli o to ci chodzi, rêczê, ¿e choæ zdrowyJako ptaszek przelecisz nad las bagnetowy,To kule ciê nie min¹.Ksi¹¿ê, on siê boi!.WIELKI KSI¥¯ÊWidzisz! wiêc car zarêczy³.zginiesz.martwy stoi!.¯o³nierze! kto z was skoczy, dam krzy¿ œwiêtej Anny,Œwiêtego Stanis³awa.jeœli wyjdzie ranny,Tysi¹c z³otych pensyji.tysi¹c - dwa tysi¹ce,Cztery tysi¹ce.o wy psy! nie psy - zaj¹ce!Polaki!.KORDIANNiech mi konia podadz¹.siada na konia i odje¿d¿a w koniec placuWIELKI KSI¥¯Êwo³a KurutêKuruta!O gdyby on przeskoczy³!.KURUTATen cz³owiek wart knuta.WIELKI KSI¥¯ENiechaj przeskoczy! s³uchaj! ja chcê, niech przeskoczy!Car ujrzy, jak mój ¿o³nierz nad Moskale lotny.Patrz! jedzie.zatrzyma³ siê.tam obraca oczy,Do ludu.tam lud stoi cichy, czarny, b³otny.marszczy siê jak tygrysNie lubiê tego ludu.Patrz, chustkami wieje,Kapelusze podrzuca.Kruta! masz nadziejê?KURUTAJak wasza ksi¹¿êca moœæ.KSI¥¯Êgwa³towniePatrz! patrz! piasku chmura!Nie widzê.Spinaj konia! Ha! przeskoczy³.WOJSKOkrzyczyUrra !LUDkrzyczy z dala¯yje!¿o³nierze przyprowadzaj¹ chwiej¹cego siê Kordiana, Ksi¹¿ê bierze gow swoje objêciaWIELKI KSI¥¯ÊCó¿ ci, mój druhu? No! no! chwat m³odzieniec!Nieprawda, koñ mój ¿artki? skacze jak szaleniec?Musia³eœ nie czuæ skoku? - Wasza moœæ cesarskaWidzia³eœ.- Odprowadziæ konia, niech wyparska.-do KordianaRêczê za twoje ¿ycie.idŸ! tyœ chory? senny?Wzi¹œæ go.odnieœæ do ³Ã³¿ka.odprowadzaj¹ KordianaCARdo jenera³Ã³w tak, ¿e Ksi¹¿ê nie s³yszyZ³o¿yæ s¹d wojenny;Godzi³ na moje ¿ycie.Rozstrzelaæ.WIELKI- KSI¥¯Êweso³oTrêbacze!Niech graj¹ D¹browskiego, ksi¹¿ê sam poskacze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]