[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Elner sprawia³ wra¿enie przekonanego, ¿e wkrótce znajd¹ i unieszkodliwi¹ w³Ã³cz¹cego siê smoka; Tobas by³ równie pewny, ¿e to nie nast¹pi.Elner prawdopodobnie zak³ada³, ¿e ten domek zosta³ spalony przez smoka, Tobas zaœ myœla³, ¿e chyba ktoœ nieostro¿nie obchodzi³ siê z ogniem na kuchni.Oczywiœcie, jeœli mia³ racjê i potwór nie znajdowa³ siê w pobli¿u, nie wiadomo by³o, co stanie siê z nimi, gdy smok rych³o siê nie pojawi.Goœcinnoœæ Twierdzy Dwomor nale¿a³a siê ³owcom smoka; jeœli wróc¹ z pustymi rêkoma, nie bêd¹ mile widziani.Pozostawa³y wiêc jeszcze dwie mo¿liwoœci: pozostaæ w górach i szukaæ smoka w nieskoñczonoœæ albo udaæ siê gdzie indziej.Tobas zdecydowanie wola³by iœæ gdzie indziej, ale nie rozmawia³ o tym jeszcze z innymi.Elner przekonany, ¿e przeznaczeniem jego jest zg³adziæ smoka, z pewnoœci¹ odmówi zastanowienia siê nad tym pomys³em.Arden przy³¹czy siê do wiêkszoœci.Co do Perena Tobas nie mia³ pewnoœci.Albinos zwykle niewiele mówi³ i nie le¿a³o w jego zwyczaju wyg³aszaæ opinii albo udzielaæ informacji bez pytania.Jednak¿e by³ tu, wiêc prawdopodobnie mia³ zamiar równie¿ zmierzyæ siê ze smokiem.Mo¿e po kilku dniach obola³e nogi i mokra odzie¿ sk³oni¹ ich do zmiany zdania, pomyœla³ Tobas oczekuj¹c powrotu Perena.ROZDZIA£ 13– Którêdy teraz? – zapyta³ Arden patrz¹c w górê stromego zbocza.Tobas popatrzy³ na urwisko, które zagradza³o im drogê poœród drzew.Nie bêd¹ siê wspinaæ, to pewne.Popatrzy³ w obie strony i podj¹³ decyzjê.– Na prawo – powiedzia³ wskazuj¹c kierunek.– Wygl¹da, ¿e têdy bêdzie bli¿ej.Arden skin¹³ g³ow¹.Tobas popatrzy³ na Elnera i Perena, ale ¿aden z nich nie wygl¹da³ na sk³onnego do sporu; pozwalali Tobasowi podejmowaæ decyzje co do trasy, miejsc biwakowania i tak dalej od pierwszego wieczora.Ca³a grupa zwróci³a siê na prawo i pomaszerowa³a zboczem pod górê poœród drzew i krzaków.Minê³y trzy dni od wyruszenia z Twierdzy Dwomor, trzy dni, które spêdzili wêdruj¹c po coraz bardziej stromych zboczach to pod górê, to w dó³, skrêcaj¹c tu i tam i stopniowo posuwaj¹c siê na pó³nocny wschód, w g³¹b gór.Deszcz przesta³ na szczêœcie padaæ po pierwszej nocy.Wschodni kierunek marszu by³ pomys³em Perena; wskaza³, ¿e góry po tej stronie s¹ bardziej urwiste, dostarczaj¹ wiêc smokowi wiêcej kryjówek i prawdopodobnie zniechêcaj¹ jego ³owców.Tobas mia³ pewne w¹tpliwoœci co do celowoœci pod¹¿ania trudniejsz¹ drog¹, ale w duchu myœla³, ¿e wiêksze trudnoœci mog¹ sk³oniæ pozosta³ych do wczeœniejszej rezygnacji z poszukiwañ i znalezienia sobie bezpieczniejszego sposobu zdobycia fortuny.Móg³ oczywiœcie od³¹czyæ siê od nich, ale w¹tpi³ w swoje zdolnoœci do samodzielnego przetrwania na tak nieznanym i nieprzyjaznym terenie; wola³ trzymaæ siê reszty.Martwi³o go szczególnie, ¿e ka¿dy napotkany dom, sza³as czy chata by³y spalone albo w ruinie – o wiele za du¿o jak na przypadek.Smok z pewnoœci¹ grasowa³ tu przez jakiœ czas i rzeczywiœcie zia³ ogniem; ¿adne inne wyt³umaczenie nie pasowa³o lepiej.Tobas nie mia³ zamiaru nara¿aæ siê na spotkanie sam na sam z potworem i chocia¿by z tego powodu zale¿a³o mu na pozostaniu w grupie.Dwa dni temu zauwa¿yli inn¹ grupê wêdruj¹c¹ po okolicy, piêciu pieszych na s¹siedniej grani; zgodzili siê ³atwo, ¿e jest to te¿ dru¿yna ³owców smoka.Tobas mia³ nadziejê, ¿e ktoœ zasugeruje po³¹czenie siê z nimi, ale nikt tego nie zrobi³; chcia³ ju¿ coœ powiedzieæ, gdy dostrzeg³, ¿e druga grupa oddala³a siê od nich i prawie nik³a im ju¿ z oczu, co spowodowa³o, ¿e wszelkie usi³owania dogonienia ich sta³y siê daremne.To by³ jedyny raz, gdy natknêli siê na innych ludzi od czasu opuszczenia Twierdzy Dwomor.– W¹tpiê, czy wci¹¿ jesteœmy w Dwomor – zauwa¿y³ Peren, gdy ruszyli dalej skosem przez stok poni¿ej urwiska, wychodz¹c na go³¹ skaln¹ p³aszczyznê ze schronienia, jakie dawa³ im las.– O czym ty mówisz? – zapyta³ Elner i stan¹³ zmuszaj¹c Perena, który wspina³ siê za nim, do zatrzymania siê.– Nie s¹dzê, ¿ebyœmy jeszcze byli w Dwomor – powtórzy³ Peren.– Marsza³ek dworu powiedzia³, ¿e wiêkszoœæ wysokich szczytów znajduje siê za granic¹ w Aigoa, a my ju¿ jesteœmy ca³kiem wysoko.Od rana nie widzieliœmy ¿adnych ruin.– Ale smok jest w Dwomor! – powiedzia³ Elner.– Kto tak powiedzia³? – odpar³ Peren.– Atakuje ludzi w Dwomorze, ale to nie znaczy, ¿e tam mieszka!Tobas, który zatrzyma³ siê i odwróci³, ¿eby ich s³yszeæ, doda³:– Smoki niezbyt interesuj¹ siê granicami, o ile wiem.– A co ty tam wiesz o smokach? – zapyta³ Elner.– Wydawa³o mi siê, ¿e znasz siê tylko na magii ognia.Ca³y czas to powtarza³eœ!– Jest to jedyna magia, jak¹ znam – odpar³ Tobas.– Ale mam te¿ trochê zdrowego rozs¹dku w odró¿nieniu od ciebie! A sk¹d ty mo¿esz wiedzieæ wiêcej na temat smoków ni¿ ja?– Wiem dostatecznie du¿o.S³uchaj, czarnoksiê¿niku, a jeœli taki jesteœ m¹dry, to dlaczego siê z nami nie podzielisz swoj¹ wiedz¹? Kim ty naprawdê w ogóle jesteœ i co tu robisz?– Powiedzia³em wam, kim jestem – Tobasem, synem Dabrana z Telven.Jestem tu z takiego samego powodu jak wy, ¿eby zdobyæ fortunê.– Nigdy nie s³ysza³em o Telven – zawo³a³ Elner.– Powiedzia³bym, ¿e jesteœ jakimœ starym czarnoksiê¿nikiem w przebraniu i zamierzasz nas oszukaæ.Mo¿e smok jest twoim s³ug¹ i masz zamiar daæ nas mu na po¿arcie!– Nie jestem w przebraniu – powiedzia³ Tobas, a oburzenie pomog³o mu otrz¹sn¹æ siê z os³upienia.– Nigdy nie widzia³em czarnoksiê¿nika, który wygl¹da³by tak jak ty, w tych prostych, ch³opskich ³achach i z tak¹ g³upaw¹ gêb¹!– A ja nigdy nie widzia³em idioty, który wygl¹da³by tak jak ty, a jednak widaæ wyraŸnie, ¿e nim jesteœ! Kim wed³ug ciebie jestem ja, jeœli nie tym, co powiedzia³em?– Mówi³em ju¿, jesteœ jakimœ s³awnym, potê¿nym czarnoksiê¿nikiem igraj¹cym sobie z nami.– Gdybym by³ potê¿nym, s³awnym czarnoksiê¿nikiem, nie wtoczy³bym siê po tych ska³ach i nie niszczy³bym sobie r¹k! Przelecia³bym nad nimi! Czarnoksiê¿nik u¿ywa r¹k do robienia zaklêæ; gdybym mia³ wybór, lepiej zadba³bym o nie!– Biedne r¹czki! Sk¹d mamy wiedzieæ, ¿e ich nie leczysz w drodze i nie tworzysz sobie iluzji siniaków i zadrapañ?– Nie potrafiê tego!– Sk¹d mamy wiedzieæ? Mamy na to tylko twoje s³owo!– A czego jeszcze chcecie? Dlaczego nie chcecie uwierzyæ w to, co widzicie?– Bo nie rozumiem, dlaczego m³ody czarnoksiê¿nik poluje na smoki, zamiast siedzieæ w domu i sprzedawaæ napoje mi³osne?– Poniewa¿ nie umiem robiæ ¿adnych napojów mi³osnych, idioto! Mój nauczyciel zmar³, zanim zd¹¿y³ nauczyæ mnie czegokolwiek u¿ytecznego!Ten wybuch szczeroœci powita³a d³uga chwila ciszy, w koñcu przerwana przez Ardena, który zawróci³, ¿eby przys³uchiwaæ siê k³Ã³tni, i zapyta³:– Naprawdê?– Naprawdê! – zawo³a³ Tobas z ulg¹ mog¹c nareszcie wyznaæ prawdê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]