[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sześć nagród rocznie, każda po sto tysięcy dolarów, każda dla kogoś z innej dziedziny nauki i odkryć.Przygotowałem budżet.- przesunął się na bok, przekrzywił głowę na bok aby spojrzeć w róg ramki z obrazem; pojawił się tam starannie wydrukowany prospekt - jeśli wykażemy nominalny rozchód w wysokości sześciuset tysięcy rocznie, prawie w całości odzyskany dzięki oszczędnościom na podatkach i uczestnictwu stron trzecich. - Chwileczkę, Albercie.Nie rób za księgowego.Bądź moim doradcą naukowym.Nagrody za co? - Za pomoc w rozwiązaniu zagadek wszechświata.- Rzekł po prostu. Oparłem się wygodnie i wyciągnąłem, czując odprężenie i ciepło.Oraz łagodność, nawet dla programu komputerowego. - Och, do diabła, Albercie.Mów dalej.Czy zupa jest już gotowa? - Za minutkę będzie - odparł posłusznie rzeczywiście tak było.Zanurzyłem w niej łyżkę.To była zupa rybna.Gęsta.Biała, z całym mnóstwem śmietany. - Ale nadal nie wiem, o co ci chodzi - powiedziałem. - Informacja, Robinie - rzekł. - Ale wydawało mi się, że tak czy inaczej dostajesz wszelkie możliwe informacje. - Oczywiście, że tak - jak już je opublikują.Mam program wyszukujący z zaprogramowanymi słowami
kluczowymi, który cały czas pracuje, z ponad czterdziestoma trzema flagami tematycznymi, by natychmiast, kiedy tylko gdziekolwiek coś się pojawi, powiedzmy na temat transkrypcji języka Heechów, automatycznie ląduje to w moich bazach danych.Ale ja chcę to dostać zanim zostanie opublikowane albo jeśli w ogóle nie zostanie opublikowane.Jak odkrycie Audee'ego, rozumiesz? Zwycięzcy będą corocznie wybierani przez jury, a ja z przyjemnością - mrugnął - pomogę ci wybrać skład.Zaproponowałem sześć dziedzin badań.- Skinął w stronę obrazu; budżet zniknął, zastąpiony przez elegancką listę: 1.Przekład zapisów Heechów. 2.Obserwacja i interpretacja problemu brakującej masy. 3.Analiza technologii Heechów. 4.Poprawa sytuacji powstałej w związku z terroryzmem. 5.Poprawa sytuacji związanej z napięciami na arenie międzynarodowej 6.Nieegoistyczne przedłużenie życia. - Wszystkie punkty brzmią bardzo przyzwoicie - rzekłem z aprobatą.- Zupa też jest pyszna. - Tak - odparł - kucharz potrafi świetnie spełniać polecenia.- Spojrzałem na niego sennie.Wydawało mi się, jego głos brzmi łagodniej - nie, może bardziej pasuje tu określenie "bardziej słodko" - niż przedtem.Ziewnąłem, próbując wyostrzyć wzrok. - Wiesz, Albercie - powiedziałem.- Wcześniej tego nie zauważyłem, ale przypominasz trochę moją matkę.Odłożył fajkę i spojrzał na mnie ze współczuciem. - Nie powinieneś się tym przejmować, Robinie - rzekł.- Nie ma się czym przejmować. Obserwowałem mój wierny program z senną przyjemnością. - Chyba masz rację - potaknąłem.- Może jednak wcale nie przypominasz mojej matki.Te wielkie brwi. - To nie ma znaczenia, Robinie - rzeki łagodnie. - Nie ma, prawda? - zgodziłem się z nim. - Powinieneś teraz zasnąć - uciął rozmowę. I rzeczywiście, wydawało się to tak dobrym pomysłem, że zasnąłem.Ale nie od razu.Nie gwałtownie.Powoli, spokojnie; błądziłem na granicy snu i jawy, było mi wygodnie i czułem się rozluźniony, więc nawet nie wiem, gdzie zakończył się półsen, a zaczął sen prawdziwy.Było to marzenie senne lub sen na jawie, ten stan zawieszenia, w którym wydaje ci się, że śnisz, ale wcale się tym nie przejmujesz, a umysł wędruje.Och, tak, mój umysł wędrował.Bardzo daleko.Ścigałem się po całym wszechświecie z Wanem, sięgając do kolejnych czarnych dziur w poszukiwaniu czegoś bardzo dla niego ważnego, ważnego również dla mnie, choć nie wiedziałem dlaczego.Była tam jakaś twarz, ale to nie była twarz Alberta, ani mojej matki, nawet nie Essie, twarz kobiety z ciemnymi brwiami. Rany, pomyślałem przyjemnie zaskoczony, ten skurwiel dosypał mi coś do zupy! A tymczasem wielka Galaktyka obracała się, a małe cząsteczki materii organicznej pchały nieco większe cząsteczki metalu i kryształu przez cały wszechświat pomiędzy gwiazdami; i kawałki materii organicznej doświadczały bólu, samotności, przerażenia i radości na wszelkie możliwe sposoby; ale ja już spałem na całego i to wszystko nic mnie nie obchodziło.Wtedy.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]