[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili kaza³em wszystkim wybraæ¿agle i poszliœmy ostrym beidewindem, aby przeci¹æ drogê Miss Kapitan.Ale ona by³a daleko przed nami.My p³ynêliœmy prawym halsem, onalewym, miejsce przeciêcia siê kursów musia³o wypaœæ dla niej bardzokorzystnie.Mia³a nad nami przewagê czasu i szybkoœci.— Milady! Proszê zejœæ do kabiny i odszukaæ ma³y trójk¹tny ¿agielek— rozkaza³em.Pos³usznie zniknê³a w kabinie i przynios³a kliwer.Kaza³em KrwawejMary zaknagowaæ foka i wejœæ z kliwerem na sam dziób.Tam, nabukszprycie, nale¿a³o zaczepiæ szekl¹ przedni róg kliwera.Wci¹gaægo by³o ³atwo, poniewa¿ przedni lik nie mia³ raks[31] i poprostu podci¹ga³o siê go na fale a¿ do bloczku uczepionego przysalingu[32].By³em przekonany, ¿e kliwer stworzy dyszê dlafoka i w ten sposób osi¹gniemy znacznie wiêksz¹ szybkoœæ.Szoty kliwera powierzyliœmy milady.Nie mia³a pojêcia o sztuce¿eglarskiej, ale tak ma³y ¿agielek nie wymaga³ si³y i specjalnychumiejêtnoœci.Jako¿ po chwili odnios³em wra¿enie, ¿e jacht poszed³ szybciej.Wci¹¿ wia³a czwórka, chwilami s³abn¹c i przechodz¹c w trójkê.„Swallow” p³yn¹³ z mocnym przechy³em, jego maszt tworzy³ zpowierzchni¹ wody k¹t najwy¿ej czterdziestu stopni.— Czy mój brat, Szara Sowa, widzi, ¿e ona p³ynie bez foka? — zapyta³mnie Winnetou.— To oczywiste.Musi przecie¿ balastowaæ na trapezie.Lecz gdy tylko wypowiedzia³em te s³owa, „Swallow” stan¹³ pod wiatr iMiss Kapitan wci¹gnê³a fok i potem zrobi³a zwrot.— P³ynie w nasz¹ stronê — krzyknê³a zdumiona milady.Wyda³em rozkaz poluzowania ¿agli i odpad³em od linii wiatru, abyprzeci¹æ drogê „Swallowa”.Ale Miss Kapitan podnios³a miecz.Pozbawiony hamuj¹cego ciê¿aru „Swallow” poszybowa³ fordewindem poczubkach fal, mijaj¹c o kilkadziesi¹t metrów dziób naszej ³ajby.— Ona po prostu drwi sobie z nas — stwierdzi³a z gorycz¹ Krwawa Mary.Spojrza³em na niebo.Gromadzi³y siê na nim czarne chmury.Najwiêksza z nich — brunatnej barwy, dopiero wychyla³a siê zzahoryzontu.— Coœ mi siê zdaje, ¿e ta zabawa nie potrwa zbyt d³ugo.— mrukn¹³em.Rozkaza³em Krwawej Mary zrzuciæ fok i kliwer.Wci¹gnêliœmy do góryogromny spinaker, który natychmiast wybrzuszy³ siê jak balon.Pop³ynêliœmy pe³nym wiatrem na kilwaterze — pozostawionym przez„Swallowa”.— Teraz j¹ dopadniemy — pomrukiwa³em przez zaciœniête zêby.Mija³a minuta za minut¹.Metr po metrze doganialiœmy Lataj¹cegoHolendra.Spinaker chwyta³ wiatr jak potê¿ny parasol i ci¹gn¹³„Moby Dicka” z coraz wiêksz¹ szybkoœci¹.Jeszcze tylko sto metrów dzieli³o nas od „Swallowa”.Miss Kapitan chyba zrozumia³a, ¿e mo¿e przegraæ tê zabawê.Ratunkiem dla niej by³ beidewind.Zobaczy³em, ¿e dokonuje zwrotupod wiatr, zrzuca fok, wskakuje na trapez i znowu idzie ku nam wœlizgu i g³oœnym szumem wody rozbijanej przez dziób „Swallowa”.Mijaj¹c nas w odleg³oœci najwy¿ej piêædziesiêciu metrów, pomacha³aku nam rêk¹, a gdy zniknê³a za nasz¹ ruf¹, zdawa³o mi siê, ¿e wiatrprzyniós³ mi jej tryumfuj¹cy œmiech.Up³ynê³a d³uga chwila, zanim zrzuci³em spinaker i znowuwci¹gnêliœmy fok i kliwer.Miss Kapitan zyska³a nad namiprzynajmniej pó³ kilometra przewagi.P³ynê³a kursem na zachód, tolewym, to prawym halsem, wci¹¿ ostro pod wiatr.Tymczasem wiatr wzmóg³ siê.Po jeziorze przetacza³y siê gêste bia³egrzebienie piany.„Moby Dicka” coraz bardziej k³ad³o na lew¹ burtê,która chwilami zdawa³a siê siêgaæ wody.Nie pomog³o balastowanie,musia³em odpaœæ od wiatru, bo choæ milady i Krwawa Mary umia³y p³ywaæ,to przecie¿ nie mia³em prawa nara¿aæ je na niebezpieczeñstwowywrotki.Ale w takiej sytuacji odleg³oœæ od Lataj¹cego Holendrawci¹¿ powoli wzrasta³a.Z niepokojem, a zarazem z pewn¹ nadziej¹ spogl¹da³em w niebo.Brunatna chmura pokry³a ju¿ po³owê nieba, siêgaj¹c pra¿¹cego mocnos³oñca.Burzê zapowiada zawsze nag³a cisza na jeziorze, po niejdopiero nastêpuje gwa³towny huragan.Tylko szaleniec odwa¿y siêpozostaæ wtedy na wodzie.Miss Kapitan musia³a wiêc szukaæschronienia przy brzegu i tam mogliœmy j¹ dopaœæ.„Swallow” wzi¹³ kurs na po³udnie i wszed³ miêdzy dwie wyspy, którewy³oni³y siê z jeziora.By³y to Szeroki Ostrów i maleñka WyspaPajêcza, od pó³nocy niedostêpna z powodu podwodnych ska³.Raptem zniknê³o s³oñce i zrobi³o siê niemal ciemno.Wisia³a nad namiciê¿ka brunatno-czarna chmura.Wiatr mala³ z ka¿d¹ chwil¹.— Dobijemy do Szerokiego Ostrowu — zdecydowa³em.— Zatrzymamy siêw trzcinach.Zrzucimy ¿agle.Lecz „Swallow” pêdzi³ dalej.Ju¿ min¹³ Wyspê Pajêcz¹.Odnios³emwra¿enie, ¿e Miss Kapitan zamierza przed nadejœciem burzy przebyæjeszcze kilka kilometrów jeziora i wejœæ w cieœninê obok wyspy Kaczor.— Ona p³ynie na Czarci Ostrów! — zawo³a³ Winnetou.— Ale nie zd¹¿y.Ju¿ jest cisza.Wiatr usta³, jakby ktoœ no¿em uci¹³, zwis³y ¿agle i wimpel.— Zrzuciæ wszystkie ¿agle i za wios³a — wyda³em komendê.Us³yszeliœmy pierwszy groŸny pomruk grzmotu.Jezioro wygl¹da³o,jakby ktoœ rozla³ na nim oliwê.W powietrzu panowa³a duchota iwios³uj¹c zawziêcie z trudem chwytaliœmy oddech, a nasze cia³aobla³y siê potem.Do trzcin nadbrze¿nych przy Szerokim Ostrowie pozosta³o najwy¿ejsto metrów.Lecz lada chwila nag³y podmuch huraganu móg³ nas po prosturzuciæ na brzeg, Nale¿a³o prêdko umocowaæ jacht kotwic¹.Wios³owaliœmy wiêc wci¹¿ wytrwale, byle znaleŸæ siê jak najbli¿ejtrzcin.Obejrza³em siê do ty³u.Miss Kapitan zrzuci³a ¿agiel i tak¿echwyci³a za wios³o.Ale by³o jeszcze bardzo daleko do CzarciegoOstrowu, gdzie chcia³a schroniæ siê przed burz¹ i ukryæ przed nami.Dlaczego w³aœnie wybra³a tê wyspê, a nie Pajêcz¹? Czarci Ostrów prawieca³kowicie otoczony jest podwodnymi rafami.Mo¿e Miss Kapitan zna³adogodne przejœcie miêdzy rafami i oczekiwa³a, ¿e zapamiêtawszy siêw swej pogoni, pop³yniemy z ni¹ i roztrzaskamy „Moby Dicka” naska³ach podwodnych? A mo¿e na Czarcim Ostrowie zna³a jak¹œkryjówkê, gdzie zamierza³a schowaæ worki z rzeczami Winnetou ipotem gotowa by³a nam stawiæ czo³a z pustym jachtem.Bo któ¿ wtedyby³by w stanie udowodniæ jej, ¿e mia³a skradzione rzeczy? CzarciOstrów œwietnie nadawa³ siê na tak¹ kryjówkê.W odleg³ych wiekachby³ miejscem tajemniczych obrzêdów religijnych dawnych Prusów.Podkoniec XVIII wieku sta³a tam twierdza, po której pozosta³y ukryte wziemi piwnice
[ Pobierz całość w formacie PDF ]